poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Już czas...

... ruszać na kolejne Piernikalia. Wszyscy zwarci i gotowi. Jako forpoczta jutro ruszamy my z Asią i Marysią. Reszta dotrze w środę po południu. A zięć dopiero w piątek po pracy...


Dziś jeszcze bardzo sympatyczny sabat, pierwszy od długiego czasu. I niedosyt... Ale umówiłyśmy się, że po naszym powrocie powtórka u mnie.


Niemiła niespodzianka, bo sklep naprzeciw działki Hali na miejscu piernikaliowym zamknięty, chyba na zawsze! Po najdrobniejszy zakup trzeba będzie się udawać ze 4 km. Dlatego lista do pakowania potężniejsza niż zwykle, bo i przyprawy wszelkie, i artykuły chemiczne, itp., itd... Nic to, damy radę.


Małż jakiś czas temu w cichości ducha nabył turystyczny prysznic. Ujawnił go dopiero kilka dni temu, ku mojej radości. A już chciałam miskę pakować celem ablucji wieczornych... Bo u Hali w domku tylko maleńka umywalka i kibelek.


Teraz pędzę do wanny, by się wygrzać i odmoczyć przed wyjazdem... Do niedzieli!





5 komentarzy:

  1. A ten prysznic to taki kołek w ziemię wbijany ze złączką, do którego się podłącza węża ogrodowego? Przemyśliwam albowiem czy takiego nie nabyć. Gdyż branie pryszniców z węża przerzuconego przez gałąź drzewną dość niewygodne jest, bo nie wiadomo gdzie będzie kropił, jak się rozrusza ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pogody życzę! Tej słonecznej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bawcie się dobrze- nie zapomnij wziąć czegoś ciepłego na górę i na dól- wieczory teraz chłodne się robią.
    Milego;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Antoni Relski4 sierpnia 2016 03:50

    Mąż lubi niespodzianki. Tez tak mam
    Biorąc pod uwagę zamiłowanie do używanych od lat ubrań, mamy dość dużo wspólnego
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. A zatem przez ten tydzień "pierniczyłaś". Mam nadzieję, że smacznie i w jak najlepszym towarzystwie :-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...