niedziela, 5 lutego 2017

Gdybym to ja miała...

Niekoniecznie skrzydełka jak gąska, ale te dziesięć centymetrów wzrostu więcej! A tu się człowiek dodatkowo ,,zdeptuje'' na stare lata.


Przekonana byłam zawsze, że dano mi wzrostu 158 cm. Tymczasem według ostatniego pomiaru ubyło dwa. Czyli chyba znalazłam się w dolnej strefie stanów niskich. I nie ma co się pocieszać faktem, że jednocześnie Małż stał się wyższy...


W kuchni coraz częściej mus wspinać się na krzesełko celem dosięgnięcia tego czy owego. A w komórce to już nawet krzesełko nie wystarcza, by np. soczek z górnej półki wydobyć. Po drabinkę trzeba się udać. A ona ciężka...


Pewnie należałoby szafki kuchenne obniżyć. Operacja to poważna, czasu brak, a i kolega ślubny niewyrywny do tej czynności. Więc się wspinam co i raz na palce, by talerze po wyjęciu ze zmywarki ustawić, gdzie trzeba. Próbuję czasem kilka rzeczy przełożyć niżej, ale wtedy się zaraz okazuje, że jednak te umieszczone w zamian wyżej są nagle bardzo potrzebne.


Tymczasem zmysł równowagi, który nigdy nie był moją mocną stroną (cecha odziedziczona po Tacie) płata figle coraz częściej. Więc i strach się pojawia, że z krzesełka omsknąć się mogę nagle i uszkodzić. Nie jest łatwo być mikrusem...




12 komentarzy:

  1. Nie wspinaj się! ryzyko nie warte gry:) I powtarzaj sobie:"Duże do roboty, małe do pieszczoty" :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. nie tak dawno leżałam w szpitalu obok pani która spadła z taboreta i miała dziurę w głowie i wstrząśniecie mózgu.Uważaj Grażynko bo to nie żarty! Pozdrawiam-;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam bardzo zgrabną, lekką i stabilną drabinkę- bez niej zapewne zginęłabym w świecie "wysokich" szafek. Niestety musiałam sobie do wieszania firanek itp. kupić nieco wyższą, ale też jest leciutka.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  4. To zazdroszczę...

    OdpowiedzUsuń
  5. O, tego nie znałam, dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Antoni Relski7 lutego 2017 00:04

    U mnie też wzrost nikczemny ( jak mówił Piotr Skrzynecki), ale jakoś doszedłem ze sobą do porozumienia w tej sprawie.
    POzdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Podobno co 10 lat malejemy o centymetr. Tylko od kiedy? U mnie mniej o 1 cm więc liczę że w okolicach 35-40 :-(

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj
    A ja wychodzę z założenia, że "małe zawsze sprytne" :)
    Też jestem niską osobą, wspinam się w pracy i domku, póki co sprawnie.
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Małe jest piękne podobno, tylko czasem niewygodne...

    OdpowiedzUsuń
  10. To może cm co 20 lat, a po 70-tce co rok chyba, bo pamiętam, jak się Mama szybko kurczyła...

    OdpowiedzUsuń
  11. My - wysocy inaczej - nie mamy innego wyjścia!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...