poniedziałek, 16 października 2017

Lubię sobie pogrzybobrać...

Szczególnie, a w zasadzie jedynie wtedy, gdy następuje to z ochoty, a nie z obowiązku. Jeśli dodać jeszcze dobrą pogodę, miłe towarzystwo i obecność grzyba w lesie - to już wręcz rozkosz!


I tak się właśnie przydarzyło w piątek i sobotę podczas ,,kołowego'' wyjazdu. A już absolutną wisienką (wedle niektórych truskawką) na torcie było znalezienie sporej gromadki rydzów! W śmiesznym miejscu, w trawie tuż nad brzegiem jeziora. W kilka minut napełniłyśmy wiaderko. I choć potem część okazała się robaczywa, resztę skonsumowałyśmy mrucząc z zachwytu...


Przed ukrytym w lesie sanatorium natrafiłyśmy z kolei na kilkanaście kolonii maleńkich opieniek. Zbierałyśmy na wyścigi, by nas ktoś z personelu nie pogonił. Trafiło się  też sporo maślaków, podgrzybków, kilka kozaczków i jeden duży borowik.


Poza chodzeniem po lesie wyprawa też była bardzo, bardzo udana. Było nas co prawda tylko pięć, za to mogłyśmy się wygodnie panoszyć w wynajętym domku. Jako seniorka dostałam nawet pojedynczy pokój! Domek piękny, nowiutki, pachnący drewnem i doskonale wyposażony, z kominkiem. I my - oderwane od codziennych spraw i obowiązków. Ja akurat najmniej, ale dla pozostałych dziewczyn to był prawdziwy oddech od powszedniej gonitwy. Nasza ,,szefowa'' w sobotę po śniadaniu nagle stwierdziła: - Boże, nie pamiętam kiedy mogłam tak ponad godzinę posiedzieć przy stole, nie usługując nikomu i nie myśleć, w co tu teraz ręce włożyć!


Już się szykujemy na kolejny wyjazd wiosną...

6 komentarzy:

  1. No to u nas jesienia mialabys istny raj.Rydzow w brod, mozna sobie usiasc na polance i siedzac zebrac wokolo pelne duze wiaderko.Nawet niekoniecznie w lesie.Gorzej z innymi grzybami, bo rzadko sie trafiaja.Ale zbieraja je glownie Europejczycy, dla reszty, to trucizna, jedza tylko pieczarki.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i tak trzymać- każdemu się zdaje, że my jesteśmy "nie do zdarcia" a przecież wcale tak nie jest. Rzecz w tym, że my musimy zawsze same o siebie zadbać. Cieszę się, że tak się ten wyjazd udał i że nie przykułyście się do drzew;)))))
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana!
    Piękne takie "babskie" wyjazdy, prawda? ja nie mam takiego szczęścia.
    Pozdrawiam za to bardzo serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. To faktycznie czułabym się jak w grzybowym raju...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie było potrzeby, Szyszkownik tam nie dotarł!:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, tak! Życzę Ci, byś kiedyś mogła z takiej frajdy skorzystać.

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...