niedziela, 9 czerwca 2019

Z rodziną

Bardzo sympatyczny weekend ze Szwagrostwem. W Inowrocławiu...

Ta sama, co przed dwoma laty, gdy nas Asia wysłała na rocznicę ślubu, willa Józefina. Znakomite warunki, a obsługa wręcz ujmująca. Pyszne i urozmaicone śniadania, tylko mały minusik w postaci nie w pełni sprawnego ekspresu kawowego. Poza tym cud-miód.

Dla moich Amerykanów pouczający podgląd na życie sanatoryjne. Rzecz w USA nieznana, nijakich sanatoriów tam nie uświadczysz... Widać wszyscy zdrowi?...

Załapaliśmy się przypadkiem na Dni Inowrocławia, więc atrakcje różniste, w tym masa straganików, gdzie ,,szwarc, mydło i powidło'', rozkosze wszelakie dla ducha i ciała. Skorzystaliśmy, ale raczej  skromnie. 

Wycieczkę odbyliśmy do Biskupina, gdzie Basia raz była we wczesnym dzieciństwie, a Michał nigdy dotąd. Aura sprzyjała, cieplutko, ale nie nadmiernie upalnie, ludzi niezbyt dużo. Wśród licznych ,,starożytnych'' rzemieślników na miejscu zafascynował nas wytwórca rozmaitej maści piszczałek z drewna i rogu - od maleńkich fujarek po coś w rodzaju saksofonu. 

Wreszcie mogliśmy się nagadać i naprzyjaźnić do woli. Bez pośpiechu... Dziś na zakończenie wycieczki udaliśmy się na obiad w naszym grajdołku. Nazachwalałam rodzinie miejsce, a tu siurpryza - co wybraliśmy danie, to pan kelner oświadczał: - Nie ma! Na szczęście wykazaliśmy się cierpliwością i poczuciem humoru, więc głodni nie wyszliśmy...

Jedyny minus wyprawy to moja prawica, która, niestety, wskutek upału obrzmiała dość znacznie. I cały tydzień rehabilitacji na nic! Czy pani Edytka zdoła przez kolejne pięć dni coś naprawić?... Przypuszczam, że wątpię.

4 komentarze:

  1. U nas w Australii sanatoria to tez rzecz nieznana.Cala Polonia korzysta z nich przy okazji pobytow w Polsce.Ale sa tu tzw.centra rehabilitacji, gdzie intensywnie rehabilituja po operacjach i ciezkich wypadkach.Laduje sie tam prosto po szpitalu i staje na nogi bardzo szybko.
    Chyba rzeczywiscie jestesmy zdrowsi i sanatorii nie potrzebujemy--do wszelkich zabiegow przywracajacych zdrowie dostep jest zawsze bez problemu, nikt miesiacami nie czeka na pilne zabiegi.

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas pół roku czekania na rehabilitację to norma. Do sanatorium chyba jeszcze dłuższa kolejka? Obyśmy zdrowi byli!

    OdpowiedzUsuń
  3. W Inowrocławiu mieszka jedna z moich ulubionych blogerek-Jotka paniodbiblioteki.blogspot.com . Gdyby wiedziała, że tam będziecie, to byłaby wspaniałym przewodnikiem. Prawica dojdzie do siebie, niech tylko miną upały(ja się tak pocieszam, gdy patrzę na swoją zdrowszą lewą nogę, dwa razy grubszą od "siostry"). Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  4. Już trochę lepiej, bo nie 35, tylko o dziesięć mniej. Ściskam takoż!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...