wtorek, 20 sierpnia 2019

Zauważyłam,że marudzę ostatnio...

W takim razie jeszcze dziś ponarzekam, a potem koniec!

Nie znoszę dożynek! Gdy jeszcze byłam czynnym nauczycielem, zmuszano mnie do przygotowania występów dzieci, których i tak prawie nikt nie słuchał i nie oglądał. Potem znów przymus uczestniczenia, gdy byłam radną. A teraz z racji działalności w KGW.

Przez ostatnie lata udawało mi się imprezy uniknąć, bo dożynki wypadały na początku września, gdy bywałam na wyjazdach. Tym razem ustalono termin na najbliższą sobotę, w domu jestem, wyjścia nie ma, trzeba być! Zwłaszcza, że Koło nam się nieco rozlazło i chętnych brak...

Szczególnie w tym roku myśl o udziale jest mi przykra, a to z powodu nowej pani Wójt. Z gatunku BMW, apologetki ,,dobrej zmiany''... Nic to, i to przeżyję, a potem już same przyjemności!

W ostatnią sobotę sierpnia zostałam zaproszona na spotkanie po latach mojej najukochańszej klasy. Nie byłam tej gromadki wychowawczynią, a jednak... Wspominam ich jako najbardziej kreatywnych dzieciaków, z jakimi dane mi było pracować przez 30 lat ,,pod tablicą''. Maja teraz ci osobnicy po 43 wiosenki. Pewnie niewielu rozpoznam, ale to nieważne. 

A tydzień później ruszamy na nasz coroczny wrześniowy wypad w Polskę. Jeszcze tylko w tak zwanym międzyczasie musimy znaleźć jakieś dwa dni na pobycie w wnukami od dziecek większych. Obiecaliśmy, więc nie ma zmiłuj! Tylko czym tu zaimponować dwóm chłopaczkom, których głównie rajcują gry komputerowe?... Jeszcze rok, dwa, a przebywanie z dziadkami przestanie ich zupełnie interesować...

6 komentarzy:

  1. Wcale nie marudzisz.Od dawna takie różne spędy jak dożynki jakoś mało mnie zachwycały. Myślę, że z takimi wnukami dobrze się wybrać do jakiegoś Muzeum Techniki albo do skansenu, w którym dużo się dzieje albo do Oceanarium w Gdyni.Można również jeden dzień przeznaczyć na pływanie statkiem, popłynąć na Hel do fokarium, niech zwiedzą latarnię morską na Helu, a w Gdyni okręt wojenny. I zapewniam Cię, że będą zadowoleni, nawet gdy byli w tych miejscach gdy byli młodsi.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja takze mam 2 starszych wnukow i 2 mlodszych.Starsi to juz wlasciwie nie dzieci( 18 i 15 lat),ale jeszcze w ubieglym roku w kazde ferie spedzali dzien ze mna.Rok szkolny ma u nas 4 semestry i po kazdym sa 2 tyg.ferii,po ostatnim okolo 5 tygodni.Zabieralam ich wtedy na caly dzien i jechalismy do duzego Centrum Handlowego .Najpierw oczywiscie spedzalismy chyba ponad godzine w sklepie z grami na konsole i komputer( to sa chlopcy).Kiedy juz wybrali sobie po grze i obejrzeli wszystko szlismy na lunch ,najczesciej sushi, a potem do kina .Po pol dnia spedzonego razem, odwozilam ich do domu.Teraz juz nie wychodzimy tak czesto razem , ale na filmy czasem chodzimy wszyscy.
    Dwojka mlodszych ( 8 i 6 lat) mieszka troche dalej( ok 90 km) i spotkanie z babcia nadal jest atrakcja,bo babcia zawsze ma dla nich nowe ksiazki( obydwoje kochaja czytac), jakies drobiazgi i slodycze, Chodzimy razem na spacery, plac zabaw jesli sa u mnie ,albo pokazuja mi co robia u siebie, co maja nowego, jesli to ja do nich przyjezdzam.Cala czworka zawsze biegnie go mnie przywitac sie i usciskac , jak tylko mnie uslyszy.Kazde jest inne ale kazde jest bardzo kochane--tylko najmlodsze wnucze to dziewczynka.Wszyscy bardzo lubia sluchac opowiesci , kiedy ich rodzice byli w ich wieku i czesto prosza, aby im o tym opowiadac.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak widzę, tez masz trzech chłopców i jedna panienkę. U mnie starsi 12 i 10 lat, maluchy to niecałe 3 i niecały roczek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziś dożynki zamieniły się, niestety, w wiec przedwyborczy.

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...