czwartek, 3 października 2019

Nareszcie

Od poprzedniego roku czułam ogromny niedosyt w dziedzinie grzybozbieractwa. Nasza średnia za ubiegły sezon wyniosła 0,5 grzyba na wyjazd...

Od paru dni jak kraj długi i szeroki - relacje, filmy i zdjęcia z wybitnie owocnych wypraw w rodzime lasy. Tu cztery wiadra pełne, tam 150 borowików jednorazowo itp., itd. Więc i my ruszyliśmy dziś, wprawdzie bez wielkich nadziei, ale jednak z jakąś iskiereczką. 

Jak zawsze problem podstawowy: GDZIE? Nie mamy bowiem ,,swojego'' miejsca, gwarantującego plon. Tym razem wybór padł na okolice Ostrzyc. Niby Kaszuby, więc spodziewałam się lasów sosnowych, z mchem, jagodowiskami  i nielicznymi brzózkami tu i ówdzie. Niestety... 

Liściasto, mokro (wczoraj lało cały dzień), plus 6  i ciemno. Ale trudno! Tym razem Małż jako pierwszy znalazł i to prawdziwka. Cóż, że jedynego dziś, i tak został królem. Potem ja dwa koźlaki. I kilka podgrzybków. Pojechaliśmy kawałek dalej, znów w las. Tym razem pół niewielkiego wiaderka, znów podgrzybki same, ale zdrowiutkie. 

Trzeci las sporo dalej. Po prawej stronie szosy nic! Za to błota pod dostatkiem i czołgania się w tymże pod górę. Przeszliśmy na drugi brzeg i tu sypnęło. Podgrzybkami, oczywiście. W pewnym momencie powiedziałam: - Jeszcze 5 grzybków i do domu!

Znaleźliśmy te pięć, ruszamy w stronę auta, a tu nagle wysyp! Po 5-6 w kupce, śliczne, malutkie. Dozbieraliśmy wiaderko z czubem, a tu jeszcze kolejne, coraz piękniejsze. Jednak rozum mi zaczął podpowiadać: - Pamiętaj, kobieto, że musisz to wszystko po powrocie do domu obrobić!...

Więc jeszcze tylko tyle, ile garść pomieściła i do domu! Ale mam satysfakcję...

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Przed chwilą były dziecka większe z dwoma wielkimi kartonami grzybów. Nasz zbiór przy tym mizerniutki...

      Usuń
  2. Witaj po długiej mojej tutaj przerwie🤗
    Grzybów nie zbieram, moja dieta nie pozwala ich jeść!
    Pozdrawiam najserdeczniej na kolejne miłe jesienne dni 🍁🌞🌺☕❤️😀

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja mama była zapaloną grzybiarą, nie przepuściła żadnej wyprawy, gdy organizowano wyjazd od ojca z pracy. Ja nie znam się na grzybach i boję się je nawet kupować. Być może Wasz zbiór był mizerniutki, ale jak dobrze na wasze zdrowie wpłynął dzień w lesie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tzw. ,,zakładowym'' grzybobraniu byłam raz z tatą. Chyba tylko my dwoje zbieralismy grzyby, reszta preferowała zupełnie inne rozrywki... Ściskam!

      Usuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...