Polonistą jest się pewnie całe życie, nawet na emeryturze.
W moim ulubionym radiu (nazwy nie podam) pewnej nocy usłyszałam: - Dziś naszym gościem jest DOKTORA S. Najpierw pomyślałam, że mam omamy słuchowe z racji późnej pory. Ale nie. Pan prowadzący zwracał się do pani zaproszonej kilkakrotnie per ,,pani DOKTORO''...
Jakiś kolejny przejaw poprawności? Ale jakiej? No nic, w razie czego podaję wzorzec odmiany. Dla mnie koszmar, jednak jeśli już to:
Mianownik - doktora, profesora
Dopełniacz - doktory, profesory
Celownik - doktorze, profesorze
Biernik - doktorę, profesorę
Narzędnik - z doktorą, profesorą
Miejscownik - o doktorze, profesorze
Wołacz - doktoro! profesoro!
Przyprawia mnie to o językowy dreszcz...
Dramatycznie!Nie jestem polonista,uczylam przedmiotow scislych,ale mnie wprost klulaby w uszy taka forma.Kluje mnie w uszy wystepujace ostatnio zwykle niechlujstwo jezykowe i po prostu niedouczenie prezenterow polskiej tv.Mam kilka kanalow z Polski i czasem az mnie boli jak ich slucham.TVN przesyla za granice wybor programow ze swoich wszystkich kanalow -to jest kanal iTVN(TVN International).W czasie przerw reklamowych pokazuja widoki z Polski, propaguja rozna wiedze o kraju.Pare miesiecy to byl cykl o bibliotekach.No i pani, ktora to komentowala mowila"bibloteka".Uszom nie wierzylam! I tak to szlo ,reklamujac Polske,nikomu nie przeszkadzalo.Po kilku dniach napisalam email do redakcji,odpowiedzi nie dostalam ale juz za 2 dni uslyszalam poprawna "biblioteke"."
OdpowiedzUsuńKwiatki" prezenterow juz mnie przestaly dziwic ,bo oni maja wygladac, a mowic moga jak chca i potrafia, niestety.Wiec mowia --"poltorej roku", "miesiac czasu ","zobacz tego kwiata".Nie wspomne juz o wtykaniu w kazde zdanie slowa w jezyku angielskim,przewaznie zle wymawianego.Rece opadaja czasem! Dobrze, ze poza tymi " mlodymi i pieknymi ", sa tam jeszcze prawdziwi dziennikarze mowiacy po polsku .
Coraz mniej tych mówiących piękną i poprawną polszczyzną, niestety...
UsuńJa tylko złośliwie używałam formy "ministra" dla pewnej pani z szerokim uśmiechem. Ale mam nadzieję, że na dłuższą metę się takie określenia nie przyjmą. Młodzi w zasadzie wcale nie zwracają uwagi na takie kwiatki. Sami mówią skrótami i niechlujnie. W domu też walczę z nowomową i jestem postrzegana jako dziwak...
OdpowiedzUsuńTeż liczę, że się te słowne potworki nie przyjmą. Szkoda tylko, że tak na siłę się je lansuje...
UsuńFeminatywowy dramacik. A wystarczyło sięgnąć po nazwę z czasów międzywojennych -doktorka (tudzież profesorka) - jeśli "pani doktor" miała nie przejść przez gardła zgromadzonych. :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej!
Usuń