środa, 9 stycznia 2013

Filozofia

Małż po powrocie z komandirowki do Krakowa zachwala bardzo restaurację ,,C.K. Dezerterzy''. Gdzie spożył pyszne żeberka ze śliwką, smażonymi ziemniaczkami i modrą kapustą....


Ja tymczasem przez niemal 3 godziny dusiłam gulasz wołowy. A mięsko nadal twarde... Sos za to niemal czarny, zawiesisty. Nie odważyłam się dodać czerwonego wina, bo kilka razy próbowałam i nie wyszło... Chyba wolę winko osobno!


***


Z podlaską Ewą dziś dyskusja o egzaminach z czasów studenckich. Ze szczególnym uwzględnieniem filozofii. Dla mnie był to jedyny oblany w ciągu czterech lat! Z powodu... innej kreacji niż zazwyczaj.


Od pierwszej sesji do ostatniej, obrony magisterki, przybywałam w bluzce z etaminy. Białej, we wzorki niebieskie. Ten jeden raz się wybrałam w supermodnej bluzeczce, nabytej w warszawskich Domach Centrum. Żółtej, z brązowymi wstawkami z koronki.


W przeddzień doradził mi tę wersję rodzony kuzyn. Adwokat diabła?... Możliwe!


Już-już miałam dostać czwórkę. Gdy nagle padło pytanie, na które odpowiedzi nie znałam. I pan profesor przed ,,d'' wpisał ,,n''. Znaczy ,,ndst''.... Pała!


Mało tego! Drugie podejście było w terminie, którego nikt z nas nie zauważył. Trzecie i ostatnie wyhaczone znienacka. Na szczęście zauważone... Udało się....


Pan profesor słynął z akcji nietypowych. Na przykład z rzucania pękiem kluczy w studenta! Mnie się to nie zdarzyło, dzięki Bogu! Za drugim razem zdałam! Na trzy!


Najciekawsze, że ja tę filozofię miałam naprawdę w małym palcu! O cokolwiek by mnie zagadnięto, wiedziałam!


Jednak profesora to nie interesowało.... Wiadomo!

10 komentarzy:

  1. oj i mnie filozofia wymęczyła! Na egzamin wchodziłam jako ósma - pierwsza zdałam , choć i tak nie wierzyli, zanim nie zajrzeli w indeks, bo..kolorki straciłam;)ehh czasy:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie filozofia nie wykończyła zdałem na cztery, byłoby i pięć ale opuściłem parę zajęć. Dziwiło mnie jednak coś innego. Kończyłem studia techniczne, a tu filozofia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo to był ten "egzemplarz", który wyznaje filozofię, że biała góra i granatowy dół, czyli w dalszym ciągu strój szkolny - galowy, oddaje szacunek dla egzaminatora - tak nam przynajmniej podkreślał pan językoznawca... i inaczej ubranych nie wpuszczał do siebie, więc niektórzy przebierali się tuż przed wejściem na egzamin w "dyżurny zestaw", często wspólny dla wielu. - Ja poległam za pierwszym razem na logice, ale to logiczne, bo jestem z gatunku tych roztrzepanych i jak tu skupić myśli, kiedy ze strachuskaczą, jak polne koniki?
    Dziś ogromnie zastanawia mnie, jak to jest, że mamy coraz więcej studntów różnej maści, a jednocześnie czytelnictwo prawie w zaniku?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspomnienia.Nawet te gorsze z czasem wspomina się miło. To cud
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Filozofia - utrapienie z którego egzamin za pierwszym podejściem też oblałam, taka jak i większość roku;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mało kogo ta ,,przyjemność'' omijała... Niezależnie od kierunku studiów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawne ,,dramaty'' płynnie przechodzą w anegdotki. I dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  8. Widać ilość nijak się ma do jakości!

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozwijano nas wszechstronnie! W gruncie rzeczy to nie było takie głupie...

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziś to wszystko zabawne, ale niezłe psychozy bywały pod drzwiami...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...