niedziela, 3 lutego 2013

Klaustrofobia

Niezmiennie tęsknię, w Gdyni siedząc, do pieleszy. A jednak dziś wydarzyło się coś dziwnego. W drodze do domu nagle odczułam żywą niechęć do naszego... mniejszego pokoju!


Gdyńskie mieszkanie, choć urządzone mało gustownie i nie ,,po mojemu'', jednak było zawsze synonimem wzorowego niemal porządku. Jeszcze 2-3 lata temu, choć Mamidło już chorobą było opanowane, to jeszcze pucowało na bieżąco co się dało. Tymczasem u nas bywało różnie. Nawet dziś przy obiedzie wspominałyśmy z Asią wypchany po brzegi zlew i codzienne utarczki, kto ma zmywać... Póki byliśmy wszyscy czworo w biegu (praca, szkoła), sprzątało się ot tyle, by brudem nie zarosnąć. Latem trochę więcej, bo poza Małżem,mieliśmy wolny czas.


Gdy dziecka wyfrunęły, a ja się zostałam za emerytkę, zaczęłam dbać bardziej. Nie do tego stopnia, by myć okna co miesiąc, ale już w zlewie nic nie ma prawa zalegać, a podłoga pod kapciami nie może kląskać. I psie kudły likwidowane na bieżąco, znaczy ,,dzyń w dzyń''...


Od kiedy zaczęliśmy wędrówki ludów z Gdyni w pielesze i z powrotem, mały pokój stał się jakąś totalną graciarnią. I to nie ja go zapełniam! Tylko sami-wiecie-kto.


Tydzień temu do graciarni dołączyło zużyte krzesło komputerowe. I stan obecny jest taki, że przez te 8 metrów kwadratowych prowadzi jedna wąska ścieżka... Odkurzanie to katorga, bo gros czasu zajmuje przemieszczanie zalegających na podłodze ,,przydasiów''. Na moje nieśmiałe ,,może by to i owo wynieść do piwnicy'', słyszę: - Tak? A za tydzień się okaże, że coś jest potrzebne w Gdyni, więc niech tu leży pod ręką!


Głównie wszelkiej maści narzędzia duże i małe, w skrzynkach i luzem się pętają. Do tego zestaw mebli tarasowych czeka na lato... Akcesoria rowerowe Małża (plecak, sakwa, kask itp.) też tu, no bo gdzie? I ze dwa tysiące książek od zawsze! Szafę trudno otworzyć, bo wędruje z nami stale pokrowiec na garnitur, który po przybyciu wisi na drzwiach. A ja powoli zaczynam odczuwać klaustrofobię... W ciągu dnia wcale tu nie zaglądam, poza chwilami gdy odkurzam. A wieczorem późnym, gdy do laptopa zasiadam, palę tylko małą lampkę, by jak najmniej widzieć!


I do tego te ciemnogranatowe ściany... Dżizas! Asiu, nie mogę ci darować wyboru tej koszmarnej tapety po 5 złotych za rolkę...

14 komentarzy:

  1. ~Antoni Relski4 lutego 2013 01:43

    Zdumiewająco łatwo zapełnia się pudłami każda wolna przestrzeń, wystarczy tylko połozyć pierwsze pudło. Pozdrawiam
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. I mnie klaustrofobia dopada, gdy bałagan wokół. Lubię, gdy wszystko na swoim miejscu leży.

    Gdy było nas w domu dużo (rodzice, dwoje rodzeństwa, ja, a później też siostrzeniec), sprzątało (w sensie odkurzało podłogi i meble) się codziennie, naczynia myło się na bieżąco (zadanie kobiet). Teraz, gdy mieszkam tylko z ojcem, co sobotę robię porządki w całym mieszkaniu, a jako sukces pedagogiczny mogę odnotować fakt, że ojciec widząc, że po każdym posiłku zmywam po sobie naczynia, też zaczął to robić, bo wcześniej to różnie z tym u niego bywało (najczęściej mył naczynia dopiero wtedy, gdy czystych zabrakło, la normą było, że zostawiał tę robotę innym).

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tę chorobę mam od dwoch lat;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. My za mało mamy miejsca, żeby robić sobie gdzieś "graciarnię" i całe szczęście, bo chyba skłonności mamy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. u mnie w weekend, kiedy WIADOMOKTO nadjeżdża, rozmnażają się na krzesłach i w okolicy ciuchy, gazety, plecaki...grrrrrr. wiadomo, że wszystko to jest natychmiastbardzopotrzebne!!!!!

    po prostu, ten typ tak ma...

    ps.

    podłogę muszę mieć czystą!!!!!kurz a półkach może sobie leżeć, na podłodze ni pyłka!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Zgago.
    Tak Cię czytam i czytam i mam wrażenie, że znamy się w realu... A może zbyt długo Cię czytam... Jestem Ewa z Obłuża... Jakby co, to skrobnij słówko

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam bardzo wiele Ew (same silne charaktery!), ale na Obłużu chyba nie... A szkoda!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie mogę mieć okruchów na stole kuchennym... Każdy ma swoje ,,fisie''!

    OdpowiedzUsuń
  9. I to jest prawidłowa koncepcja! Radzę jednak uważać, bo to się niewinnie zaczyna nie wiedzieć kiedy...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale też w związku z zagęszczeniem?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojców już raczej sobie nie wychowamy, ale nawet mały sukcesik cieszy...

    OdpowiedzUsuń
  12. To właśnie są miłe złego początki. A potem mija trochę czasu i rusza lawina!

    OdpowiedzUsuń
  13. Zawsze możesz poznać Ewę z Obłuża. Skrobnij słówko i przekonasz się .... Uśmiechy na miły łikend.... Ja też się uśmiecham: zaczynam feriee

    OdpowiedzUsuń
  14. Znaczy pani ,,szkulna''? Jak miło! A poznać, oczywiście, mogę, z przyjemnością...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...