piątek, 15 marca 2013

O wyższości...

Taka zima za oknami, że trudno uwierzyć w Wielkanoc za dwa tygodnie...


Pamiętam takie święta sprzed 36 lat, nasze ,,przedślubne''. W Gdyni było no, może nie wiosennie, ale przynajmniej bezśnieżnie. Przyszły Małż miał się zjawić w Lany Poniedziałek na obiedzie. Zadzwonił około trzynastej z dworca w rodzinnej miejscowości, oddalonej circa 70 km.  - Kochanie, nie dotrę! Zaspy straszne, pociągi odwołane, szans nie ma!


Jakie zaspy?! Jaki śnieg? Trudno mi było uwierzyć na słowo. A jednak...


***


Tak czy owak pora pomyśleć o tych świętach, których za bardzo nie lubię. Pamiętam, że i Babcia, i moi Teściowie twierdzili, że to absolutnie najważniejsze święta w roku. Ja jednak zawsze uznawałam wyższość Bożego Narodzenia.


Może to dlatego, że jestem sową? Więc Pasterka bardziej mi odpowiada niż Rezurekcja... A wieczerza przyjemniejsza od śniadania. Może nie bez znaczenia jest też menu? Bardziej ,,magiczne'' w grudniu. Bo to wielkanocne nie jest znów tak ,,nadzwyczajne''. Na pewno też wystrój domu odgrywa rolę niepoślednią.Gdzie tam baziom, brzózkom i zajączkom do choinki?


Jeśli jeszcze aura w Wielkanoc prawdziwie wiosenna, wtedy i radość ze świąt większa. Ale gdy buro, deszczowo lub wręcz zimowo? W tym roku bardzo wczesna data, może być różnie...


Oj, marudzę, wiem... Bo to jeszcze ten obowiązek wiosennych porządków! A mnie się nie chce, okropnie się nie chce. Ani okien myć, ani dywanów trzepać. Choć na pewno wypadałoby! Niby mam świadomość, że Sanepid nie przyjdzie na ,,kontrol''. Ale jak się zacznie nagłe pucowanie w całym bloku? Wychylić się tak in minus?... Przydałaby się jakaś ,,głupia Andzia''! Babcia miała takową za dobrych czasów. Zanim Dziadek wszystkiego nie przegrał przy zielonym stoliku...


Andzia była ponoć robotna jak wół, ale durna ponad wszelką miarę. A bywała też złośliwa. Babcia czasem porównywała mnie lub Sister do tej ,,osobistości'' i to była zawsze bardzo poważna obelga!


 


 

7 komentarzy:

  1. Też bardziej czuję klimat Bożego Narodzenia:)
    Porządków się robić nie chce ale potem fajnie przez takie czyste okna popatrzeć;) Może faktycznie znaleźć kogoś do pomocy?;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę, czego się od Ciebie dowiaduję - że do chrztu w jednym z żuławskich kościółków przez zaspy mnie nieśli :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze - mnie tam wszystko jedno. Ale święta ze śniegiem też pamiętam. I śnieg padający w dniu 2 maja i śnieżycę w kwietniu, gdy utknęliśmy w zaspie na drodze biegnącej przez stare lotnisko polowe. I śnieg w końcu kwietnia a potem lodzicho takie, że jechałam autkiem 5km/ godz i wywinęłam piruet, gdy leciutko przyhamowałam. Dla równowagi - bywało,że pływaliśmy żaglówką po Wiśle na początku listopada, i w okolicy 15 kwietnia, a kiedyś w lipcu w Chałupach nie byłam ani razu na plaży i chodziłyśmy z dzieckiem w zimowych ciepłych kurtkach i czapkach.
    Nihil novi z tą aurą.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. I to jest piękne! Chciałabyś mieć lato przez cały rok? Albo ulewę codziennie w samo południe?...

    OdpowiedzUsuń
  5. Może i tak... Ale czy to nie będą drobnomieszczańskie fanaberie?:)

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...