sobota, 23 marca 2013

Zew

Prawie w każdą sobotę, po przywiezieniu Mamy z zajęć w Stowarzyszeniu, jedziemy na gdyńską halę.  Po zakupy mięsno-wędliniarsko-warzywno-owocowe.


Dzięki dzisiejszej wyprawie poczułam ducha Wielkanocnego! Ludzi multum, tylko w rybach zastój! Nie dziwota, wszak to nie karpiowe święta... Więc na zupełnym bezludziu pstrąga na Wielki Piątek nabyłam, mogąc wybierać i przebierać wśród kilkunastu stoisk.


Za to przy mięsiwach tłumy się kłębiły. Wiadomo, wszak Wielkanoc mięsem i kiełbachami stoi!  Zamrażarkę wypchałam po brzegi! Choć w porównaniu z innymi klientami, moje zakupy były bardzo mikre. Trochę drobiu na galaretkę, obowiązkowa biała kiełbaska na niedzielny obiad, wkład do żurku w postaci swojskiej i wędzonego żebra, troszkę szynki. I tyle.


Po ,,zewnętrznej'' stronie hali bazie, bukszpan, stroiki, brzozowe gałązki, palmy, nawet bratki. Te ostatnie, wobec zdecydowanie zimowej aury, nie znajdowały jeszcze nabywców. Może za dwa tygodnie? Rok temu na koniec marca miałam już obsadzone brateczkami skrzynki i w Gdyni, i w pieleszach. Tym razem trzeba troszkę poczekać...


Tak czy siak w halnym rozgardiaszu czuło się wyraźnie, że nadchodzi i Wielkanoc, i wiosna! Choć zimno było okrutnie z powodu wiatru północnego. Nie da się ukryć, że przemarzłam... I telepało mną do wieczora! Na szczęście ucho odpuściło...


Pod wieczór wpadła Asia, ustaliłyśmy wstępnie przydział zadań. Dziecko popełni schab ze śliwką, tradycyjną babę wielkanocną i ze dwa mazurki eksperymentalne. Specjalnością Starszych jest od niedawna rewelacyjny tort bezowy ,,made in Hania''. Chyba będzie?... Reszta jest milczeniem, czyli obowiązkiem Zgagi! Dam radę...


Zaczynam się cieszyć na spotkanie ogólnofamilijne! W dodatku w Lany Poniedziałek wypadają mi  tym razem imieniny!


***


Tym razem już po niedzielnym obiedzie ruszamy w pielesze. Spodziewamy się hardcoru w kwestii temperatury, ale nic to! Byle w domu... Pajęczyny przyjdzie zlikwidować. Okien nie będę myć! Gdyńskie zaliczę, wystarczy... Osobiste wypucuję, gdy już naprawdę wiosennie będzie!


 


 


 

12 komentarzy:

  1. Nie da się ukryć, ta pogoda nas teraz dopieszcza, tych kilka chłodnych dni trzeba jeszcze przetrwać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholera.... przypomniałaś mi o mojej działce ........

    OdpowiedzUsuń
  3. ...okna zaliczone, bazar też i to wszystko bo będziemy w rozjazdach...

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj
    Bratki mam zawsze w stroiku na wielkanocnym stole, bo je uwielbiam :) a jeden samotny kwitnie mi teraz w ogródeczku :)
    Szału zakupowego u mnie nie będzie, a wędliny załatwi mi koleżanka bardzo smaczne z rodzinnej masarni :)
    Pozdrawiam mile :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też o nijakim szale zakupowym nie wspominałam. Nigdy się w domu stół nie uginał. Niewiele, za to smacznie i własnoręcznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bohaterstwo o takiej porze roku okna myć!

    OdpowiedzUsuń
  7. Też bym wolała o swoich dwóch ogródkach zapomnieć!

    OdpowiedzUsuń
  8. Na kilka zgoda, ale ani jednego więcej!

    OdpowiedzUsuń
  9. Brrrrrr... przypomniało mi się, że przydałoby się jakieś zakupy zrobić.Masakra. Zwłaszcza w okresie około świątecznym;)

    OdpowiedzUsuń
  10. E tam! Zawsze możesz się posłużyć receptą Gałczyńskiego ,,co zrobić, gdy maja przyjść goście, a w domu nie ma nic do jedzenia''. W końcu tych parę puszek kawioru każdy gdzieś w szafce chomikuje...:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszy mnie, ze ktos oprocz mnie nie poczuwa sie zobowiazany
    do mycia okien w mrozy!

    OdpowiedzUsuń
  12. Zawsze sobie obiecuję, że nie będę, a potem coś mnie zmusza...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...