niedziela, 24 marca 2013

Ptaszyska...

... dały mi dziś do wiwatu! Aż pożałowałam, iż pukawki jakiejś nie posiadam. Tylko nie wiem, czy do gołębi bym strzelała, czy do karmiących je babć-sąsiadek?

Nie kojarzyłam jakoś faktu, że moim poczynaniom w kuchni gdyńskiej zawsze towarzyszy obecność pierzastych na parapecie, ze skutkami tegoż. A ,,skutków'' narosło! Ze 2 centymetry guana. Gdy otworzyłam okno celem umycia i ujrzałam ptasi urobek, zamarłam ze zgrozy...


Ze czterdzieści minut z tym walczyłam przy pomocy wszelkich dostępnych środków. Bez całkowitego sukcesu zresztą... A po drodze takie pomysły mnie nawiedzały, że strach się przyznać. Posypanie parapetu tłuczonym szkłem to była wersja najbardziej soft!


Nie mam specjalnego sentymentu do ptaków. Ale gołębie zawsze lubiłam. Do dziś...


 


 


 


 

26 komentarzy:

  1. ~Klarka Mrozek25 marca 2013 00:13

    mawiamy na nie "latające szczury", cały Kraków jest osrany i lubią je chyba tylko turyści

    OdpowiedzUsuń
  2. Gołębie nie tylko brudzą, ale i roznoszą choróbska! Lubę ptaki, mieszkałam 4 lata nad stawami i dodatkowo w rezerwacie orlika białego, więc miałam okazję obserwować przeróżne gatunki, a przy okazji je poznać. Ja im tam nie wadziłam, ale po powrocie do domu zastałam moje wszystkie parapety w "obgównionym" stanie (pardon, ale delikatnie do sytuacji się nie da!) - oazało się, że nowy sąsiad hobbystycznie hoduje gołębie, a te upodobały sobie mój sad i dom. Kupiłam na allegro 4 szt. /po 30zł szt./ tzw. kruki - odstraszacze, bo miały super pogonić gołębie i inne latające. Ale gołębiska już po tygodniu się z nimi zaprzyjaźniły, niektóre siadały im nawet na głowę. Niestety, ale mąż przyczaił się i potraktował ich hukowym... przeniosły się w dalsze sąsiedztwo, poza moją posesję, a kolejne pokolenia też już to miejsce omijały... jakieś wdrukowanie? I parapety są czyste!

    OdpowiedzUsuń
  3. ...oj łącze się w bólu z tobą, u nas ptaszyska pięknie ozdabiają szyby w oknach i to zazwyczaj wtedy kiedy człowiek je umyje. Dodatkowo nie są to jakieś małe paćki, tylko długie biegnące prze całą długość tafli krowie placki. Już myślę, że ktoś je częstuje laksigenem, he he he...

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Antoni Relski25 marca 2013 02:41

    Przerabiałem taką babcię sąsiadkę w pierwszym mieszkaniu.Poniżej mnie mieszkała staruszka i dokarmiała. Na moim parapecie siedziały gołębie iu czekały na tradycyjną michę. Srały przy tym z niecierpliwości
    Założyłem żyłki nad parapetem i to pomogło.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko współczuć serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Z Krakowa, nie używałam, ale rozważam, link z Allegro:
    http://allegro.pl/kolce-igly-na-golebie-ptaki-antyptak-ochr-14-18-cm-i3089381995.html

    OdpowiedzUsuń
  7. A mogłaś rozpuścić i mieć super nawóz do kwiatków...

    OdpowiedzUsuń
  8. Po każdej zimie muszę doczyszczać balkon, bo karmię sikorki i dowody tego są potem na terakocie. Polewam ją środkiem do usuwania kamienia z sanitariatów i innych rzeczy, rodem z Lidla. Można też Cilitem. Radziłabym strzelać do sąsiadek , budżet zaoszczędzi na rentach i emetyturach. Moje sikorki brudzą tylko mnie, ale nie nie ma tego tak dużo, bo one nie mają zwyczaju przesiadywania u mnie. Jedzą i spływają.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas grasują wrony. I mewy. Gołębie, tylko na rynku:)

    OdpowiedzUsuń
  10. ~matka-dzieciom25 marca 2013 12:48

    Żyłka - raz. Koty w oknie - dwa. karmnik na podwórzu - trzy (lepiej dalej nieco zanieść) Ale i tak jak jest drzewo jakie - lepiej pod nim samochodu nie stawiac:-)

    My własnie karmnik mamy - ludzie i tak ptaszyska dokarmiaja - ostatecznie resztki jedzenia gdzies trzeba - a swin nie ma. Zresztą - gdyby świnie latały to patrz co by było!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie lubię gołębi -sorry...

    OdpowiedzUsuń
  12. ~Leslie Warszawski25 marca 2013 15:40

    Pieczone gołąbki...

    OdpowiedzUsuń
  13. Jadało się u Teściów, ale tylko na najbardziej uroczyste okazje...

    OdpowiedzUsuń
  14. Na szczęście nie ma przymusu, by lubić!

    OdpowiedzUsuń
  15. Może by tak sztuczny kot?

    OdpowiedzUsuń
  16. W Gdyni co krok, to sroki. Mew też pod dostatkiem...

    OdpowiedzUsuń
  17. Tego na kamień jeszcze spróbuję, jak się cieplej zrobi. Bo to wczorajsze okno na razie skutkuje megakatarem...

    OdpowiedzUsuń
  18. Ha, ha! Następnym razem Cię zaproszę do produkcji!:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Znam te krakowskie metody!

    OdpowiedzUsuń
  20. Spróbujemy i żyłek!

    OdpowiedzUsuń
  21. Właśnie! Na czystym najchętniej paskudzą, higieniści się znaleźli!

    OdpowiedzUsuń
  22. Czyli co? Flintę kupić?!

    OdpowiedzUsuń
  23. Turyści z okolic niezagołębionych chyba...

    OdpowiedzUsuń
  24. Mąż miał akurat p......t hukowy na "wyposażeniu" na kormorany i czaple... a "domowo" wystarczą dwie butelki plastikowe z kamykami w środku... połomotać parę razy, by kojarzyły to miejsce ze strachem, hałasem.

    OdpowiedzUsuń
  25. Dzięki za radę, będę łomotać!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...