środa, 5 czerwca 2013

Bałagany mentalne

Sister i Szwagier dotarli tym razem bez przeszkód! W południe się spotkamy w Gdyni. Z tej okazji naprodukowałam górę naleśników z dwoma rodzajami farszu (pieczarki+kurczak oraz pieczarki+kapustka kiszona) i upiekłam kolejną porcję chleba na zakwasie. A gdzieś w tzw. międzyczasie zaliczyłam fryzjera... Małż, oczywiście, niczego nie zauważył! Ot, chłop...


Poza tym mocuję się z emocjami różnistymi, od czego łeb pęka i puchnie. Nigdy dotąd  nie marzyłam o cofnięciu się w czasie, ale teraz czasem chciałabym znów być beztroską małolatą... Bez poważniejszych obowiązków, za to z dwojgiem zdrowych rodziców!


***


Dziś przez cały dzień istna inwazja telefonów z zaproszeniami na pokazy, prezentacje itp. Oczywiście, kilka właśnie wtedy, gdy ręce miałam unurzane po łokcie w chlebowym cieście. Gdzieś tak od piątego z kolei zaczęłam być lekko niegrzeczna, a około dziesiątego już wprost warczałam! Trzeba będzie jednak zlikwidować ten stacjonarny aparat...


***


W trudnym generalnie dniu pociechą i balsamem był  mi jedynie kolejny kryminałek niezawodnej Doncowej. No, lubię kobitkę bardzo, bardzo!

26 komentarzy:

  1. oj pracuś z ciebie Zgago . Czyżby pogoda jakaś inna u ciebie była niż u mnie???

    OdpowiedzUsuń
  2. ...też walczymy z telefonami na pokazy, istne szaleństwo. Udanego spotkania z Sister życzę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zamów prezentację nr i jak się pokazuje nieznany lub jest brak nr to nie podnosisz słuchawki i koniec.Koszt 3 zł netto.Tel. bezprzewodowy rozwiązuje temat lokalizacji - tel. zawsze na oku.
    W kwestii opieki nad Mamą - moi znajomi już 4 lata zatrudniają panie z Ukrainy i są b. zadowoleni.Posprzątane ma, jest oprana,ugotowane jedzenie-a dziewczyny dość dobrze gotują- opieka 24 h.Niedziele maja wolne.
    /dopłacają im za przygotowanie np. większej ilości pierogów dla siebie, bo są pracujący /. Może warto się zastanowić - zrobić składkę rodzinną i mieć więcej spokoju i swobody.Sama świata nie zbawisz a się "zaorzesz".
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. kapustka z łbem pękającym - niezłe zestawienie. Ale przecież sister na horyzoncie.....i swojsko i światowo

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Antoni Relski6 czerwca 2013 01:15

    Kiedyś wydawało mi się to niemożliwe aby bez stacjonarnego. Teraz od czasu przeprowadzki żyję bez bo nie było warunków technicznych. |Teraz nawet gdyby były to nie chcę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. mam nadzieję, że drożdży nie dodałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Likwidacja stacjonarek to kolejny etap rozwoju ludzkości, tuż przed zasiedleniem Marsa, gdzie wywiozą zapewne bezrobotnych, którzy stracili pracę w ankieterstwie telefonicznym. To nawet logiczne.

    Patrz jak to idzie - jak człowiek młody się zmęczy to ma zakwasy, a starszy jak narobi zakwasów to się zmęczy. Niesamowite ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. -- u mnie też już nie ma stacjonarnego, zresztą tak się porobiło , ze każdy, nawet ten najmłodszy ma swój telefon...to po co jeszcze dodatkowe opłaty, a i trochę spokoju jest...
    -- a i jeszcze coś ważnego... dziś pierwszy dzień bez deszczu.... choć jak mówią... nie chwal dnia przed zachodem słońca.....tylko gdzie to słońce??

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też kocham Doncową, szkoda, że tak mało jest jej książek w Polsce, Pani w bibliotece zawsze mówi, że już wszystkie wydane w Polsce przeczytałam

    OdpowiedzUsuń
  10. Leslie Warszawski6 czerwca 2013 14:27

    Zlikwidowałem telefon stacjonarny kilka lat temu. I mam... święty spokój. Żadne "atrakcyjne oferty" n ie zawracają mi głowy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Brak atrakcyjnych ofert - bezcenne!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja dopiero na trzecią natrafiłam. Czy jest więcej?

    OdpowiedzUsuń
  13. Oby tylko deszcz do nas się nie przeniósł, bo impreza plenerowa ważna dla całej rodziny nas czeka.

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam Twoje skojarzenia i kalamburki!

    OdpowiedzUsuń
  15. No jak nie, kiedy tak? Miałam ograniczony czas, bez drożdży rosłoby i rosło godzinami... Ale to już ostatni raz, obiecuję!

    OdpowiedzUsuń
  16. I tak to jest... Stopniowo się okazuje, że możemy obyć się bez pewnych rzeczy, czynności, osób nawet. Ot, życie!

    OdpowiedzUsuń
  17. Właśnie szukam! Takiego skarbu...

    OdpowiedzUsuń
  18. U mnie dziś słonecznie, ale niezbyt ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  19. Pierwsze spotkanie już za nami. Miło!

    OdpowiedzUsuń
  20. Czyli bez zmian, a może zapach chleba przypomniał matczyne wypieki?

    OdpowiedzUsuń
  21. Matczyne? Chyba raczej prababcine!

    OdpowiedzUsuń
  22. Jest więcej wydanych u nas książek p. Doncowej.
    Wymienię Ci, jakie są w mojej bibliotece:

    Manikiur dla nieboszczyka
    Kłamstwo na kłamstwie
    Żona mojego męża
    Zupa ze złotej rybki
    Zjawa w adidasach
    Śpij, kochanie
    Poker z rekinem
    Nieściśle tajne

    OdpowiedzUsuń
  23. W Polsce wydano jeszcze dwie, ale u mnie ich nie ma:

    Przesyłka dla Kameleona
    Słodki padalec

    OdpowiedzUsuń
  24. Witaj :)
    Na wszystko, my kobiety, zawsze znajdujemy czas.
    A niezauważenie zmian wyglądu żony przez męża- wybaczalne, wiele żon tak ma :)
    Zapachy i smaki kuchenne- jak najbardziej wspaniałe :)
    Pozdrawiam mile :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Dzięki! Zaliczyłam na razie nr 1,2 i 4 z tej listy. Będę szukać następnych...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...