Sister i Szwagier dotarli tym razem bez przeszkód! W południe się spotkamy w Gdyni. Z tej okazji naprodukowałam górę naleśników z dwoma rodzajami farszu (pieczarki+kurczak oraz pieczarki+kapustka kiszona) i upiekłam kolejną porcję chleba na zakwasie. A gdzieś w tzw. międzyczasie zaliczyłam fryzjera... Małż, oczywiście, niczego nie zauważył! Ot, chłop...
Poza tym mocuję się z emocjami różnistymi, od czego łeb pęka i puchnie. Nigdy dotąd nie marzyłam o cofnięciu się w czasie, ale teraz czasem chciałabym znów być beztroską małolatą... Bez poważniejszych obowiązków, za to z dwojgiem zdrowych rodziców!
***
Dziś przez cały dzień istna inwazja telefonów z zaproszeniami na pokazy, prezentacje itp. Oczywiście, kilka właśnie wtedy, gdy ręce miałam unurzane po łokcie w chlebowym cieście. Gdzieś tak od piątego z kolei zaczęłam być lekko niegrzeczna, a około dziesiątego już wprost warczałam! Trzeba będzie jednak zlikwidować ten stacjonarny aparat...
***
W trudnym generalnie dniu pociechą i balsamem był mi jedynie kolejny kryminałek niezawodnej Doncowej. No, lubię kobitkę bardzo, bardzo!
oj pracuś z ciebie Zgago . Czyżby pogoda jakaś inna u ciebie była niż u mnie???
OdpowiedzUsuń...też walczymy z telefonami na pokazy, istne szaleństwo. Udanego spotkania z Sister życzę...
OdpowiedzUsuńZamów prezentację nr i jak się pokazuje nieznany lub jest brak nr to nie podnosisz słuchawki i koniec.Koszt 3 zł netto.Tel. bezprzewodowy rozwiązuje temat lokalizacji - tel. zawsze na oku.
OdpowiedzUsuńW kwestii opieki nad Mamą - moi znajomi już 4 lata zatrudniają panie z Ukrainy i są b. zadowoleni.Posprzątane ma, jest oprana,ugotowane jedzenie-a dziewczyny dość dobrze gotują- opieka 24 h.Niedziele maja wolne.
/dopłacają im za przygotowanie np. większej ilości pierogów dla siebie, bo są pracujący /. Może warto się zastanowić - zrobić składkę rodzinną i mieć więcej spokoju i swobody.Sama świata nie zbawisz a się "zaorzesz".
Pozdrawiam
kapustka z łbem pękającym - niezłe zestawienie. Ale przecież sister na horyzoncie.....i swojsko i światowo
OdpowiedzUsuńKiedyś wydawało mi się to niemożliwe aby bez stacjonarnego. Teraz od czasu przeprowadzki żyję bez bo nie było warunków technicznych. |Teraz nawet gdyby były to nie chcę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
mam nadzieję, że drożdży nie dodałaś :)
OdpowiedzUsuńLikwidacja stacjonarek to kolejny etap rozwoju ludzkości, tuż przed zasiedleniem Marsa, gdzie wywiozą zapewne bezrobotnych, którzy stracili pracę w ankieterstwie telefonicznym. To nawet logiczne.
OdpowiedzUsuńPatrz jak to idzie - jak człowiek młody się zmęczy to ma zakwasy, a starszy jak narobi zakwasów to się zmęczy. Niesamowite ;)
-- u mnie też już nie ma stacjonarnego, zresztą tak się porobiło , ze każdy, nawet ten najmłodszy ma swój telefon...to po co jeszcze dodatkowe opłaty, a i trochę spokoju jest...
OdpowiedzUsuń-- a i jeszcze coś ważnego... dziś pierwszy dzień bez deszczu.... choć jak mówią... nie chwal dnia przed zachodem słońca.....tylko gdzie to słońce??
Ja też kocham Doncową, szkoda, że tak mało jest jej książek w Polsce, Pani w bibliotece zawsze mówi, że już wszystkie wydane w Polsce przeczytałam
OdpowiedzUsuńZlikwidowałem telefon stacjonarny kilka lat temu. I mam... święty spokój. Żadne "atrakcyjne oferty" n ie zawracają mi głowy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Brak atrakcyjnych ofert - bezcenne!
OdpowiedzUsuńJa dopiero na trzecią natrafiłam. Czy jest więcej?
OdpowiedzUsuńOby tylko deszcz do nas się nie przeniósł, bo impreza plenerowa ważna dla całej rodziny nas czeka.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje skojarzenia i kalamburki!
OdpowiedzUsuńNo jak nie, kiedy tak? Miałam ograniczony czas, bez drożdży rosłoby i rosło godzinami... Ale to już ostatni raz, obiecuję!
OdpowiedzUsuńI tak to jest... Stopniowo się okazuje, że możemy obyć się bez pewnych rzeczy, czynności, osób nawet. Ot, życie!
OdpowiedzUsuńOj, tak...
OdpowiedzUsuńWłaśnie szukam! Takiego skarbu...
OdpowiedzUsuńU mnie dziś słonecznie, ale niezbyt ciepło.
OdpowiedzUsuńPierwsze spotkanie już za nami. Miło!
OdpowiedzUsuńCzyli bez zmian, a może zapach chleba przypomniał matczyne wypieki?
OdpowiedzUsuńMatczyne? Chyba raczej prababcine!
OdpowiedzUsuńJest więcej wydanych u nas książek p. Doncowej.
OdpowiedzUsuńWymienię Ci, jakie są w mojej bibliotece:
Manikiur dla nieboszczyka
Kłamstwo na kłamstwie
Żona mojego męża
Zupa ze złotej rybki
Zjawa w adidasach
Śpij, kochanie
Poker z rekinem
Nieściśle tajne
W Polsce wydano jeszcze dwie, ale u mnie ich nie ma:
OdpowiedzUsuńPrzesyłka dla Kameleona
Słodki padalec
Witaj :)
OdpowiedzUsuńNa wszystko, my kobiety, zawsze znajdujemy czas.
A niezauważenie zmian wyglądu żony przez męża- wybaczalne, wiele żon tak ma :)
Zapachy i smaki kuchenne- jak najbardziej wspaniałe :)
Pozdrawiam mile :)
Dzięki! Zaliczyłam na razie nr 1,2 i 4 z tej listy. Będę szukać następnych...
OdpowiedzUsuń