Czy dam radę się zaprzeć? Hm... Się pożyje, się zobaczy.
Już dość dawno moja Stasia mi reklamowała tę metodę. Czternaście dni picia soku cytrynowego, poczynając od owoca jednego do siedmiu i z powrotem.
Dziś dopiero dwie cytryny... O matko, już ciężko poszło! Musiałam troszkę rozcieńczyć... A co będzie dalej... Do siedmiu jeszcze daleko! Wytrwam?!...
Podobno podczas tej kuracji się troszkę chudnie! No, daj Boże... Na te moje już trzy i pół nadwagi! Oby zaginęło bez wieści... A kysz, a kysz!
Potworne te cytryny! Ale dam radę... Odezwę się po kuracji!
***
Tu nastąpiła przerwa techniczna jednodobowa.
***
Dzisiejsze trzy cytryny, brrr!! To chyba kres moich możliwości. W tej chwili na stanie w koszyku tylko 3 sztuki, więc jutro albo oszustwo, albo do pani Krysi po uzupełniającą sztukę.
Chyba jednaj z cytryn najbardziej lubię... nalewkę farmaceutów. Gdyby tak uznać ją za oczyszczającą i leczniczą, mogę wystartować od jednego kieliszeczka do siedmiu i z powrotem!
Tak do końca właściwie nie wiem, czegóż to ten sok ma mnie pozbawić? Trochę wczoraj poczytałam u ,,profesora'', ale wszystko ogólnikowe bardzo. Forumowicze, głównie panie, piszą, że mogą się pojawić wymioty, biegunki itp. No, takie zjawiska rzeczywiście odchudzają, nawet szybko... Ale nie w tom djeło! I nie o to mi idzie.
Podczas lektury na temat najbardziej mnie zdziwiła informacja, że ten okrutnie kwaśny sok ma odczyn... zasadowy! To ci dopiero siurpryza...
***
Jutro Anny! Wszystkim Aniom tutejszym, a także Mirkom, Grażynom i Danutom - imieninowe uściski i życzenia słońca na niebie i w sercach!
PS. W kalendarzyku i komórce przypominajki, do kogo od rana dzwonić. Trochę tego będzie...
PS.PS. W sobotę z kolei urodziny Małża, a w niedzielę szósta rocznica ślubu Asi i Michała.
...aż mi szczęka zdrętwiałą od czytania i ślinię się strasznie, brrr taka ilość soku, brrrr...
OdpowiedzUsuńpiłam.
OdpowiedzUsuńDotrwałam do trzech;D
z tym że ja znam przepis od POŁOWY cytryny się zaczynało i do pięciu dochodziło;)))
żadnych sensacji oprocz zobojętnienia ślinianek po kwachu;) i się nie chudnie ale ponoć oczyszcza wątroba!:D
Wszystkiego najlepszego Grażynko:*
OdpowiedzUsuńp.s. mam ślinotok! aaaaaaaaaaaaaa!
Odstaw się od tych cytryn, chyba,że marzysz o osteoporozie. Po prostu nie podjadaj słodkiego, zmniejsz ilość zjadanych owoców bo to cukier i zgubisz te 3 kg. I po prostu zacznij maszerować codziennie po kilka km, Era będzie zachwycona.
OdpowiedzUsuńI przypominam- nalewki i inne tego rodzaju używki to puste kalorie, więc cytrynówka też tu nie pomoże:)))
Możesz za to zaaplikować sobie kurację z apteki- kup Probacti 50+- to są te dobre bakterie jelitowe z dodatkiem błonnika. Odchudzają i zbijają cholesterol.
Miłego, ;)
Znam osoby, które sobie tę cytrynową kurację stosują dwa razy do roku i kości mają w porządku.Ale może łykanie tabletek rzeczywiście jest przyjemniejsze. Dzięki!
OdpowiedzUsuńZa życzenia dziękuję, choć to n ie moje imieniny dziś. Ja mam 1 kwietnia.
OdpowiedzUsuńCzystsza wątroba na pewno mi się przyda!
OdpowiedzUsuńPrzyjemność jest mocno wątpliwa, to fakt!
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, bez kitu.
OdpowiedzUsuńno właśnie, nie nadążam z Grażynami i mylicie mi się!;)
OdpowiedzUsuńE tam!
OdpowiedzUsuńCoś "niedoczytana" jesteś.Cytryny to naturalna terapia odkwaszajaca organizm, a wzszelkie tabletki to tylko rozwalają wątrobę,żoładek i trzustkę.Przestań "modlić się " do tabletek, a zaprzyjaźnij sie z medycyną naturalną i ziołami, to Ci bardziej na zdrowie wyjdzie.I wszystkim innym też.
OdpowiedzUsuń