piątek, 19 lipca 2013

Pies od-domowiony

Pies się nam kompletnie ,,rozdomowił''! Od ponad tygodnia całą dobę spędza na tarasie.


Pierwszy raz to był skutek  mojej wpadki. Wyłączyłam komputer, zgasiłam światło w małym pokoju i poszłam spać. Zapominając, że Erka na zewnątrz. Małż mi rano wytyk służbowy uczynił, ja się stosownie zawstydziłam. I tyle.


Następnej nocy pies absolutnie nie zgodził się wejść na noc do mieszkania. Próbowałam zarazę na siłę w  (w tym miejscu wczoraj odmówiła posłuszeństwa klawiatura i w żaden sposób nie udało się jej zreanimować)...


...wciągnąć do domu, bez rezultatu. - A zostań sobie, jak jesteś taka wredota! - oznajmiłam na pożegnanie i tyle.


Małż znów się trochę pozłościł, na co mu zaproponowałam, by nazajutrz osobiście spróbował. I co? I też nico! W efekcie, o ile tylko nie leje, psa w mieszkaniu nie ma. Ku mojej nieukrywanej uldze poniekąd, bo kudłów znacznie mniej...


Ostatecznie w kwestii, że psu nocleg na dworze nie szkodzi, upewnił nas pan doktor Jarek. Spytałam go bowiem, czy jest jakaś skuteczna metoda, by pies aż tak strasznie nie liniał? - Jest! - odparł doktor. - Zimą na trzy tygodnie wygonić na dwór bez wstępu do domu! Inaczej informacja niezbędna nie dotrze do mózgu i się proces ,,futrzany'' zakłóca.


No dobrze, spróbujemy i tego. Na nasze wątpliwości, czy suni zima na zewnątrz aby nie zaszkodzi, doktor spojrzał z mieszaniną politowania i leciutkiej pogardy. Aluzję panialiśmy!


Dziś mała przygoda z Erką. Widząc, że leży pod zamkniętymi drzwiami balkonowymi, pomyślałam, że chce na moment wejść do mieszkania. Otwieram drzwi, pies próbuje się podnieść, ale strasznie jakoś skręcony, piszczy przy tym żałośnie, groza!


Przyjrzałam się bliżej. Okazało się, że przednia łapa jakoś się zaplątała w kolczatkę, pewnie przy drapaniu. Za nic nie mogłam psiny uwolnić. Co dotknę, to Erka w płacz coraz większy. Miałam wrażenie, że kolce na wylot wbite w łapę...


Na szczęście naprzeciwko sąsiadka trochę już weterynaryjnie obeznana, bo u doktora pomaga. Zapukałam, pomocy poprosiłam, Ania ze stoickim spokojem sytuację opanowała. Tylko mnie jeszcze telepało z pół godziny po fakcie...


Oczywiście nie muszę nadmieniać, że poza tym psisko wreszcie znów w naturalnym środowisku, więc szczęśliwe nad wyraz! Znacznie mniej szczeka niż w Gdyni, bywa że i 3-4 godziny głosu nie da. Wypuszczona odwiedza swoje utarte ścieżki w promieniu kilkudziesięciu metrów od domu, nie próbując dalszych wypraw. No chyba, żeby się kot pojawił...

17 komentarzy:

  1. Wcale się psinie nie dziwie ba sama najchętniej zrobiłabym to samo gdyby nie komary.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, moja przytulanka też "owczarek niemiecki" od zimy prawdopodobnie zabił drugiego kota. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. My mamy w lecie drzwi na taras otwarte caly czas gdy jestesmy w domu,takze w nocy i psina spedza noce na zewnatrz a jak chce to wchodzi do domu.
    Zostawic na 3 tygodnie w zimie na zewnatrz? Chyba bym sie zaplakala z zalu...a mam collie to by sie przydalo!

    OdpowiedzUsuń
  4. A to kolczatka to czemuś konieczną jest?
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedyną obrożą, jaką nosi na szyi moja sunia, gdy biega w ogrodzie, jest obroża przeciwkleszczowa. Tylko na wyjścia zewnętrzne nakładamy jej obrożę z parcianego, kolorowego paska. Kolczatka to nie jest dobre rozwiązanie. Ja np. nigdy nie pozwalam bawić się mojej suce z psem ubranym w kolczatkę, bo kiedyś widziałam, jak źle to się może skończyć...

    OdpowiedzUsuń
  6. - ja,wyjeżdżając na kilka dni do Kołobrzegu, swojego staruszka zostawiłam pod opieką sąsiada.... przeżył to bardzo... i chyba do tej pory ma do mnie żal....i takie smutne oczy....

    OdpowiedzUsuń
  7. Niektóre rasy i osobniki mają zawsze smutne spojrzenie... A już bassety zawsze!

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak się przyjęło, że wilczury noszą kolczatki, podobnie jak inne duże i silne psy... A nasza jest zbyt luźna w tej chwili (kolczatka, nie suka) i stąd ten wypadek.

    OdpowiedzUsuń
  9. Toś mi Waćpan klina zabił... Zdało mi się, że aliści, niezbędną. Alem teraz wątpliwość posiadła...

    OdpowiedzUsuń
  10. Collie też futro ma przecież niezgorsze, wytrzyma!

    OdpowiedzUsuń
  11. O rany! Nasza jeszcze niczego na amen nie załatwiła... Kota pogoni, ale nie ukrzywdzi!

    OdpowiedzUsuń
  12. Komar się przez futro nie przedrze!

    OdpowiedzUsuń
  13. Te kolczatki to taka zła moda, bo człowiek silnego psa nawet w kolczatce nie utrzyma. Moja suka też jest duża i bardzo silna, ale ja ją opanowuję głosem, bo fizycznie nie dałabym rady. Poświęciłam trochę czasu, żeby ją porządnie wychować, a teraz zbieram satysfakcjonujące efekty swojej pracy :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. ...psina wie co dobre, po co się kisić w domu...

    OdpowiedzUsuń
  15. Cwana, bo jej komary nie gryzą...

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba trzeba zmienić kolczatkę na obrożę. W końcu Era pewnych rzeczy i tak się już nie nauczy, a będzie bezpieczniejsza.

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...