Jak wiecie, nie lubię Jarmarku Dominikańskiego i unikam od lat. Jednak dziś trochę się pokręciliśmy w oczekiwaniu na koncert...
Myślę, że ze 20 lat co najmniej minęło od naszej ostatniej wizyty na tej imprezie. I zauważam spore zmiany! Przede wszystkim ,,uświatowienie''. Obustronne, tzn. i ze strony handlujących, i nabywców-turystów. Ileż różnych języków słyszałam przez circa trzy kwadranse! Ile kolorów karnacji widziałam... Niczym w Nowym Jorku!
Z racji ograniczonego czasu nie obeszliśmy całości i może dlatego nie napotkaliśmy rejonu bibliofilskiego. A może (to smutniejszy wariant|) książka nie jest już towarem atrakcyjnym? Bo to nasi czytać nie lubią, a zagraniczny gość przecie polskiej książki nie kupi, bo na co mu ona?
W latach naszej młodości chodziło się głównie po to, by poszukać konkretnych pozycji literackich lub brakujących do kompletu numerów ulubionych czasopism (np. ,,Fantastyki'').
Rozrosła się niezwykle oferta gastronomiczna. Specjały niemal z całego świata można znaleźć. Polskie jadło prezentują co dzień panie z Kół Gospodyń Wiejskich z całego województwa. Naszym dziewczynom trafił się bardzo upalny dzień na prezentację, a stroje mają bidule z grubego sukna... Piękne, ale zupełnie nie na tę porę...
Podobnie cierpią ,,średniowieczni kmiecie'' i takież rycerstwo! Fantastycznie się prezentują, ale nie zazdroszczę im doznań termicznych!
Nie udało mi się wykryć, co jest w tym roku jarmarcznym hitem. Jak zawsze rzeczy naprawdę gustowne przeplatają się z odpustowym kiczem, ku radości zarówno estetów, jak i pospólstwa. O to przecież chodzi, by każdy znalazł coś dla siebie...
Bardzo sprawnie działa ochrona. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie podczas dwóch krótkich pobytów wieczorową porą. Nadużywający procentów są wyłapywani i z miejsc np. koncertowych szybciutko rugowani.Dziś jeden młodzian się rozochocił i pląsając, rozpoczął proces samoobnażania. Gdy tylko zaświecił nagim torsem, został spacyfikowany!
***
Zaczynam przygotowania do wyjazdu na Piernikalia. Piorę po trochu ciuszki, zapisuję, co zabrać. Do małych butelek (200 ml) przelewam próbki zeszłorocznych nalewek i tegorocznej ratafii. Wyjazd we wtorek po powrocie Małża z pracy. Powrót w sobotę... Nie mogę się doczekać!
Wyobraz sobie, że nigdy nie byłam na tym Jarmarku- niezależnie od tego, gdzie w jego czasie byłam- w Gdyni, Sopocie czy też Bieszkowicach. Fakt, nigdy nie przepadałam za tłumem, a tam zawsze tłumnie bywało. Zresztą u siebie też nie chodzę na na takie imprezy.Wczoraj słyszałam wywiad z Gdańska - sprzedawcy narzekali, że handel idzie cieniutko, że kiedyś lepiej bywało, a kupujący z kolei twierdzili, że nie ma na czym oka zawiesić.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ależ ja dawno nie byłam na Jarmarku...Za to co roku jestem w Krakowie na Kiermaszu Bozo Narodzeniowym i niestety ale z roku na rok jest coraz gorzej:( Coraz wiecej kiczu w coraz wiekszych cenach:(
OdpowiedzUsuńTo przed Toba fantastyczne dni:)
Też nigdy nie byłam na Jarmarku Dominikańskim, ale ogólnie lubię takie, bo są pełne niespodzianek i uważam, że warto przecierpieć 99% szmelcu dla tego jednego procenta ciekawych znalezisk. W tym roku nawet postanowiłam sie tam wybrać, ale chyba nie zdążę, bo mam ważniejsze sprawy na głowie.
OdpowiedzUsuńJarmark omijam od lat bardzo szerokim łukiem...
OdpowiedzUsuńUdanych piernikaliów Kochana :D
A ja lubię JD , bo zawsze na nim wypatrzę coś ciekawego i przydatnego
OdpowiedzUsuńi w dodatku niezbyt drogiego.
Co do jarmarku noworocznego w Krakowie - widziałam tej zimy po raz pierwszy i mnie BARDZO rozczarował.Szmiry było pełno.
W przaśniejszych czasach Jarmark był rzeczywiście miejscem, gdzie dało się upolować coś innego niż na co dzień w sklepach. Teraz dużo byle czego, a i bardzo drogich rzeczy nie brak. Mnie się nic wczoraj w oczy nie rzuciło...
OdpowiedzUsuńDzięki, już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńPodobne imprezy w obcych miejscach mnie nie drażnią tłokiem ani szmirą. Dziwne...
OdpowiedzUsuńU nas też świąteczne coraz bardziej kiepskie...
OdpowiedzUsuńChyba największe wzięcie ma litewskie pieczywo i ich wędliny?...
OdpowiedzUsuńKochana! JD nie polega na tym,aby za jednym przejsciem zobaczyć i wyłonić PEREŁKI!!!!
OdpowiedzUsuńJD to ciągłe przeglądanie oferty!!!! Ja po tygodniu wypatrzyłam dwie "perełki" , których mi brakowało do kompletu.JD przeglądam 1x w tygodniu i w soboty,
bo więcej nie mam czasu,ale wtedy idę od stoiska do stoiska. i sprawdzam dokładnie.Oj,są rzeczy piekne,
ale często nie na nasze warubki mieszkaniowe i często kieszeniowe..Ale oko jest czym popieścic.
Na to nie wpadłam, by śledzić jarmark w sieci...
OdpowiedzUsuń