... przyjemny koncert na Jarmarku Dominikańskim. Którego generalnie nie lubię od lat...
Ostatnio jakoś się tak składa, że na niemal każdym koncercie Asi zjawiają się ,,nosiciele'' tego samego nazwiska. I podchodzą post factum, pytając o koneksje. Na szeroko pojętych Kaszubach Kni...ów jak psów, więc nie dziwota, że się pojawiają. Nawet i tacy, którzy legendę rodową o pochodzeniu od Szkotów z XVII wieku wywodzą! A to woda na młyn i miód na serce Małża!
Dziś też przypadkowa słuchaczka nagle usłyszała nazwisko wokalistki występującej, zatrzymała się, dotrwała do końca i nuże w koneksje brnąć! Oczywiście, na pewno spowinowacona, skoro z okolic Kościerzyny!
Jako że ja Kn...owa tylko po mężu, nie podniecam się tak bardzo Jego drzewem genealogicznym. Przecie swoje też mam, nie? Uboższe, to fakt. Umiejscowione w innym fragmencie województwa. Między Puckiem, Redą i Władysławowem. Daleko od Karsina, Wdzydz i Wiela. Czyli z dala od mocno ,,polaszących'' Kaszubów.
Małż Kaszeba stuprocentowy, ja tylko w połowie, bo w drugiej Kujawianka jestem. . Dziecka w trzech czwartych pomorskie. Moje wnuczątka męskie już w siedmiu ósmych. Bo Hania też lekko kaszubska...
Niby to nieistotne, skorośmy wszyscy Polakami. A jednak... Bliższa ciału koszula przecie!
Wiesz, gdyby tak wywieść każdemu dokładnie pochodzenie, okazało by się, że w wielu z nas jest minimalna ilość polskiej krwi. Ja np. wiem, że w XVI wieku rodzina jednej z moich prababek przywędrowała do Polski z Holandii, a rodzina jednego z pradziadków w XV wieku dotarła tu ze Szwajcarii. Dalekich krewnych odkryłyśmy na Słowacji i w byłej Jugosławii.
OdpowiedzUsuńI nawet udało się dokumentami to wszystko potwierdzić. Rodzina jednego z dziadków pochodziła z Niemiec i w czasie wojny miał z tego powodu same kłopoty .Ale dla mnie to raczej ciekawostka, nic przydatnego. Ot, kundlem jestem:))))
Miłego, ;)
A ja myślałam, że wokalistka to nazwisko po mężu swym nosi, tymczasem to jej panieńskie :-)
OdpowiedzUsuń~anabell, a co ja mam powiedzieć?
OdpowiedzUsuńMoje imię to węgierska wersja francuskiego zdrobnienia hebrajskiego imienia Hannah.
Moje nazwisko wskazuje na czeskie bądź słowackie pochodzenie, a przodkowie je noszący do naszych południowych sąsiadów ponoć z Ukrainy przywędrowali (a może odwrotnie? - nie pamiętam).
Na dodatek w konstytucji Niemiec cały czas istnieje zapis, że Niemcy swym terytorium obejmują również tereny, na których mieszkam.
Dodaj jeszcze do tego babcię (mamę mamy) urodzoną na Wołyniu.
A ja - o zgrozo!- w dzieciach swych rodzonych krew Azji Tuchajbejowicza odkryłam! I to w oliwskim meczecie zauważono tatarskie rysy mego drugorodnego.
OdpowiedzUsuńEwa
Ten Twój wpis utwierdził mnie w przekonaniu, że mój mąż zna Twoją Asię (bo jest bywalcem Blues Club w Gdyni), co zresztą do niczego Cię nie zobwiązuje. Ale ciekawe, świat jest mały!
OdpowiedzUsuńChoc nazwisko mezowe lubie o wiele bardziej niz panienskie to jednak gdy slysze gdzies owo rodowe to nadstawiam uszu z ciekawosci i sie doszukuje pokrewienstwa;-)
OdpowiedzUsuńPradziadek góralskie korzonki ma, najpierw Podhale, potem spode Mielca.... Druga strona - od Wilna, Landwarowa. Trafiło sie cos francuskiego po drodze po stronie żony góralskiego pradziadka. Chyba tylko Niemca w rodzinie nie było, ale głowy nie dam. PO POlsce przeleciały się wszelkie okoliczne nacje - po drodze siejac geny jak popadnie - to kto ma czystą polską krew?? I w ogóle - co to jest ta czysta polska krew? Aby nie tylko ci z Torunia ja maja?
OdpowiedzUsuńA nasza nie polska? Lep[iej sobie w procenty nie zaglądać. Domieszki zawsze pożądane były przecie, jako świeże i niezdegenerowane...
OdpowiedzUsuńJa też! Choć ,,moich'' niełatwo spotkać poza określonym terenem.
OdpowiedzUsuńSkoro Blues Club wizytuje, to i nas z widzenia zna, a my jego. Na bank!
OdpowiedzUsuńHistoria nasza burzliwa w końcu... A młody ,,Azja'' pewno przystojny?
OdpowiedzUsuńSuper! Taka mieszanka!
OdpowiedzUsuńZaczynała panienką będąc, więc na scenę zostawiła panieńskie. W sprawach służbowych pisze się podwójnie.
OdpowiedzUsuńKundle są bardziej wierne, mądre i długowieczne w porównaniu do osobników przerasowionych. A że wszyscyśmy ,,w kratkę'', to świetnie!
OdpowiedzUsuńKundel, to brzmi dumnie he he. Też do nich należę.
OdpowiedzUsuńMam już dwa obywatelstwa, a teraz jeszcze śląskie do tego dojdzie jak wywalczą fanatycy. Dobrze ze w Unii jesteśmy-;)
OdpowiedzUsuńmoja ulubiona mieszanka (efekt jest przeuroczy, zobaczymy jak sie to dalej rozwinie) jest synek polsko francuskiego małżeństwa, gdzie polskie jest wynikiem polsko niemieckiego (tutejsze pomorskie), a francuski wkład to wynik aliansu libańsko francuskiego. Wyszło super - a procentów nikt nie może sie doliczyć. Ale jaki udany produkt!
OdpowiedzUsuńPewnie tak! Ja bym też wizytowała, ale chodzę spać z kurami i rzadko wychylam głowę z domu po zmroku.
OdpowiedzUsuńI to najważniejsze!
OdpowiedzUsuń