Z trzech zaproszonych wiedźm przybyły dwie. Doris chyba uszkodziła miotłę?...
Ponad pięć godzin zleciało niczym chwilka. Niedosyt wspólnego przebywania nie przeszedł w przesyt, mogłybyśmy jeszcze drugie tyle. Tematów by nie zabrakło. Rozsądek jednak nakazał rozstanie... W końcu jutro też jest dzień!
***
Na ryneczku pruszczańskim dziś jakiś dekadentyzm. Połowa straganów na głucho zamknięta, generalnie bryndza jak za komuny... Za to udało mi się nabyć aronię na kolejną, tym razem większą, porcję nalewki. Zaledwie po piątaku za kilogram.
***
Jako, że ostatnio nieustannie eksperymentuję w kuchni, przygotowałam dla moich czarownic nadziewaną cukinię. Farsz składał się z mielonego mięsa, kiszonej kapusty i pieczarek. Nie powiem, dobrze wyszło! Zostało po kawałku na jutro, dziecka mniejsze i Małż będą mogli spróbować.
Wiedźmy naniosły sałatek i inszego dobra. Znów z pół kilo przybędzie... Na szczęście gdzieś od połowy września ruszy aerobik!
***
Pierworodny lubi od czasu do czasu robić mi kawały telefoniczne. Bywało, że dzwonił niby to z Radia Maryja, albo z komendy powiatowej policji, itp. Wczoraj dzwoni mi stacjonarny. Odbieram i słyszę ewidentnie głos Syna jako przedstawiciela operatora Orange. Coś tam nawija o ewentualnej obniżce abonamentu. Rozłączyłam! Ale tak po chwili myślę: - To nie w jego stylu. Zwykle wykazuje się większą inwencją, w stylu Weissa (,,dzwonię do pani w nietypowej sprawie''...).
Dziś ten sam telefon. Dosłuchałam do końca. To jednak nie Pierworodny, choć głos identyczny... Chyba się nie wynajął?... A zresztą, kto go tam wie?!
Może sie wynajął. Żadna praca nie hańbi , niektóra nie przynosi chluby. Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuń-- a u mnie aronia tylko po 3 złocisze za kilogram... naleweczka też już jest // wolę naleweczkę niż soczek ;) //... a z tymi dodatkowymi kilogramami nie ma się co przejmować... podobno krągłości stają się modne.... no wreszcie... :)
OdpowiedzUsuńZgaguś chodź na Jam session do Sceny, no proszę pięknie. Asia tak pięknie ostatnio śpiewała....
OdpowiedzUsuńWłaśnie mi dziś mówiła, że już dwa razy Cię spotkała. Ja nawet nie wiem, gdzie to jest. Ale chętnie zawinę w drugiej połowie września.
OdpowiedzUsuńAle garderoba się robi przyciasna... Tyle ładnych rzeczy!
OdpowiedzUsuńBroń Boże, bym miała za złe!
OdpowiedzUsuńBywamy regularnie, ale nie to, żebyśmy na każdym byli. Trafić jest prosto: od strony Gdańska zaraz za Grand Hotelem, pierwszy budynek przy plaży to właśnie Scena jest :) Chłopaki grają na dole w restauracji...
OdpowiedzUsuńTo może być Orange, bo i do mnie ostatnio wydzwaniają z jakąś super ofertą do niczego mi nie potrzebną. Jeśli masz umowę na czas nieokreślony, mogą Ci proponować przejście na czas określony, bo ponoć teraz tylko takie się zawiera, ale jak się dzwoniącą panienkę konkretnie na ten temat przepytało, to okazało się, że można zostać przy umowie na czas nieokreślony na dotychczasowych warunkach.
OdpowiedzUsuńJeśli Orange to dawna Tepsa, to chyba oni. Niczego od nich nie chcę nowego, niech jest, jak jest. Byle internet działał należycie!
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, myślałam że to w Gdyni raczej...
OdpowiedzUsuńTak, Orange to Tepsa. Widać to na rachunkach.
OdpowiedzUsuńRachunki ogarnia Małż, więc ja ich nie widuję.
OdpowiedzUsuń