czwartek, 5 września 2013

Zbieractwa skutki opłakane

Trzy i pół godziny bez przerwy odgruzowywałam ponownie gdyńskie lokum przed przyjęciem ,,wynajmowiczów''. Tym razem głównie z papierów!


Słyszane to rzeczy, by ktoś przechowywał urzędowe bumagi od 1949 roku? Kolejne angaże, podwyżki, rachunki itp. Na przykład za moskwicza,  ,,Srebrną Strzałę'', który 25 lat temu został sprzedany! Albo za garaż, odstąpiony wieki temu sąsiadowi spod trójki...


Do tego ponad 70 zdjęć rentgenowskich rozmaitych części ciała Rodziców obojga. Najstarsze z połowy lat 60-tych! Same wielkoformatowe, musiałam nożyczkami pracować z godzinę...


Darłam, cięłam, upychałam do dwóch worów 120-litrowych uzyskanych od pani Marzenki ze sklepu naprzeciwko. A plecki bolały coraz bardziej...


Rodzinne pamiątki pomieściła wiekowa waliza Tatki, z nalepkami z różnych stron świata. Gdy ją Szymon zdjął z pawlacza, a ja otworzyłam, w kilka sekund pojawiła mi się na prawym ramieniu jakaś wysypka, okrutnie swędząca! Czochrałam się jak małpa... Szybko zapakowałam, zamknęłam i po półgodzinie swędzonka minęła. Roztocza jakieś, czy co?


Pawlacza nie wizytowałam od wielu, wielu lat. Pierworodny znalazł na nim jakiś nieznanej proweniencji namiot, który postanowił sobie zabrać. Tudzież kilka innych dziwnych rzeczy. Z epoki dawno minionej...


Uznałam, że małe mieszkanko (np. nasze!) wymusza poniekąd brak sentymentów! Wszak na niedużej powierzchni nie da się nijak upchnąć dorobku półwiecza... I całe szczęście!


Wskutek wymienionych powyżej czynności plecy wysiadły mi totalnie!  W pieleszach już i nagrzewanie, i masaże (Małż), i piguły. Znikąd pomocy! Leżenie na podłodze z nogami pod kątem 90 stopni (rada Halinki-fizjoterapeutki)  tyż na nic. Dopiero po godzinnej rozmowie z Madzią efekt! Dlatego mogę  w tej chwili pisać niniejsze słowa...


Przede mną Dzień Lenia! By do jakiej-takiej formy dojść przed wyjazdem...

22 komentarze:

  1. Oj,to sie napracowalas.mam nadzieje,ze plecy juz nie bola.
    Ciezko z tym zbieractwem...zwlaszcza dla kogos kto musi to sprzatac...ja choc mam powierzchnie duza to staram sie ograniczac ilosc rzeczy,ale z M bywa ciezko;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...znamy to z własnej autopsji, odgruzowywaliśmy mieszkanie i piwnicę po dziadkach. Ty zapełniłaś dwa worki, a my trzy duże kosze na śmieci, tyle było przydasi...

    OdpowiedzUsuń
  3. Hi, częste przeprowadzi (w ciągu ostatnich 6 lat, 4 razy) też sprawiają, że człowiek nie gromadzi. Już nawet Młody oduczył się kolekcjonować, bo sam przeprowadzał swój pokój i już wie z czym to się je a zwłaszcza ILE to waży. Jednak z przeprowadzki na przeprowadzkę coraz trudniej mi te klamoty pakować... Przy ostatniej wysiadły mi bardzo paskudnie i skutecznie korzonki.
    Odpoczywaj, bo kręgosłup mamy jeden.
    Pięknych dni w Paryżu i dobrego odpoczywania w Andrychowie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. -- oj to ja muszę poważnie pomyśleć, bo też zajmuję się zbieractwem.... a co to będzie za kilka lat.... .. jeju... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdybyś miała takie małe mieszkanie jak moje, na pewno byś nie zbierała...

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki, dzięki! Dobry sposób - przeprowadzać się!

    OdpowiedzUsuń
  7. Przez dwa prawie lata bytowania w Gdyni odgruzowaliśmy takich worków kilkanaście. Teraz to były absolutne resztki...

    OdpowiedzUsuń
  8. Zawsze wiedziałam, że Mama jest pedantyczna w kwestiach urzędowych, ale żeby przez tyle lat nie zrobić żadnego remanentu!? Plecki odpuściły...

    OdpowiedzUsuń
  9. Może to jakaś "klątwa" jak w grobowcach faraonów ? Ja śmieję się że gdyby wszyscy mieli charakter mojej żony to nie było by zabytków i pamiątek. Często bronię swoich "skarbów" przed wyrzuceniem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Sama już na rozpałkę używam 'Przeglądów młodego technika' z lat 60. ;)

    Ale co do tych rentgenów to trzeba było zaanonsować, że masz oraz następnie w konsekwencji odzewu wysłać mnie ;),
    Niektórzy prowadzą życie artystyczne o profilu medycznym, ju noł ;) ?

    OdpowiedzUsuń
  11. Sądzę, że kurz zaszkodził Ci z tego braku wietrzenia - haha...
    Nie ma to, jak ja - przy każdej przeprowadzce wyrzucam niepotrzebne rzeczy i jak przyjdzie mi zejść z tego świata to niewiele zostawię potomnym
    Pozdrawiam
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
    http://kadrowane.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  12. Podpisuje sie pod Anovi, przeprowadzki to doskonale lekarstwo zapobiegawcze. I w tym momencie mysle ze zgroza, ze wlasnie stuknelo 9 lat na tym mieszkaniu. To najdluzej gdzie kiedykolwiek mieszkalam. Strach:)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale się u Ciebie dzieje! Nie nadążam z czytaniem.
    Jak już wrócę z ostatniego tegorocznego wojażu, to przysiądę i nadgonię - obiecuję.
    Miłego wypadu bliższego i dalszego!

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeprowadzki odchudzają dom z przedmiotów... :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj :)
    No tak, rodzinne pamiątki, broń Boże kiedyś nie do ruszenia :)
    A plecy nasmaruj spirytusem lawendowym "Lawenolem", pomoże :)
    Pozdrawiam pracusia bardzo cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak zawsze ciepło... Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  17. Żeby jeszcze odchudzały właścicielki...

    OdpowiedzUsuń
  18. Jakbyś sama nie tułała się tu i ówdzie!

    OdpowiedzUsuń
  19. A ja już 33 (!) w jednym grajdołku! I pewnie tu dokończę żywota...

    OdpowiedzUsuń
  20. A czy potomnym tak zależy? Iii tam...

    OdpowiedzUsuń
  21. Aj noł, aczkolwiek aj się dziwuję...

    OdpowiedzUsuń
  22. Też mi się skojarzyło ze staroegipskimi numerami! Ot, mały przejaw megalomanii...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...