wtorek, 25 lutego 2014

Tłustość ante portas!

Wyjątkowo szybko nadeszły zamówione w sieci artykuły. Śmialiśmy się z Małżem, że cały tydzień będą nas nękać kurierzy, a tu wszystko dziś dostarczone!


Małż nie może się doczekać soboty, by wypróbować coś, co się bodajże nazywa ,,piła strunowa''. Przy pomocy tego gadżetu mamy się pozbyć kilku sporych gałęzi zasłaniających od lat słoneczko mojemu ogródkowi. Oby się rzeczywiście udało, bo przez ostatnie lata próbowaliśmy zwabić do roboty różnych ,,fachowców'', ale zawsze bezskutecznie... Bo albo braki w sprzęcie, albo w terminarzach pełno.


Mała czarna dla mojej jubilatki okazała się dobra gatunkowo, a poza tym generalnie zgodna z opisem. Śmieszny gadżecik dodatkowy też całkiem-całkiem. Biedzę się jeszcze tylko nad hymnem ,,ku czci''. Coś mi kiepsko ostatnio idzie rymowanie... Zwłaszcza takie na zamówienie! Na szczęście zawsze wtedy, gdy już miecz Damoklesa nad głową wisi, a godzina ,,zero'' tuż-tuż, jakiś pomysł się pojawia. Może niekoniecznie z najwyższej półki, ale lepszy rydz niż nic!


Dziś pączkuję! I rozwożę wieczorem produkcję krewnym i znajomym...  Przed udaniem się na spoczynek wyjmę wszystkie produkty, by uzyskały równomierną pokojową temperaturę. Pobudka wcześniejsza niż zazwyczaj o dwie godzinki, by zaczyn drożdżowy udziergać. Potem znów hyc do łóżeczka! Do siedemnastej powinnam działalność sfinalizować...


Zazwyczaj wykonuję tyle pączków, ile w tym roku lat mi stuka. Znaczy - kopę! Nie za duże sztuki. Nadziewane zawsze li i jedynie domową konfiturą z wiśni. W tym roku posiadam jeszcze marmoladę z róży, ale na ten specjał chętnych w rodzinie jakoś nie ma. Ja bym nawet była chętna, więc może dla siebie samej wykonam ze dwa specjalnie oznakowane egzemplarze?...


Z wielkim sentymentem wspominam najbardziej klasyczne produkty od Bliklego, z takim właśnie wypełnieniem! I skórką pomarańczową na zewnątrz. Miałam okazję ich spróbować ze 30 lat temu... Ale wrażenie pozostało!


Nie uznaję natomiast pączków z nadzieniem czekoladowym, budyniowym, ajerkoniakowym itp. Przynajmniej w tłusty czwartek! Poza tym dniem niech sobie konsumuje, kto lubi!


Małż zapobiegawczo zabiera jutro do pracy preparat z morwy białej. Na wypadek konieczności spożycia choćby jednej sztuki zakazanej... Wszak trudno odmówić, gdy ogół konsumować będzie!


14 komentarzy:

  1. ~Klarka Mrozek25 lutego 2014 23:47

    piszesz o różnych smakołykach a jednocześnie cały czas zachowujesz dietę, to jest dopiero samozaparcie, podziwiam.
    Gdybym smażyła pączki, pewnie pożarłabym z 10.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedaleko naszego biurowca była słynna z pysznych pączków nadziewanych różą cukiernia, od nas z całego biura zawsze szły hurtowe zamówienia w tłusty czwartek. Potrafiłam zjeść multum tych słodkości i waga moja ani nie drgnęła. Zawsze ważyłam 48 kg 160 wzrostu. Ale od czasów menopauzy i rzuceniu papierosów,to moja waga jest wredną małpą, nawet kiedy już pączków w tłusty czwartek nie jem(-;Ech..

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nabrałem ochoty na taki z różą.
    Smacznego

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja Mama robiła konfitury z róży b.esencjonalne i dlatego nie dawała jej
    do pączków samej, ale mieszała z marmoladą neutralną smakowo.Wtedy pączki były p y c h o t a !!!!!!!!
    Smacznego !!!!!!!
    A dalszy ciąg diety od piatku !

    OdpowiedzUsuń
  5. czy ja jeszcze w swoim życiu zjem normalnego , domowego pączka???? Chyba nie i nad tym ubolewam .
    My w tym roku samodzielnie zawalczymy z pierdziulonymi brzozami co to stoja pod naszą posesją za płotem naszym . Bo ekipy państwowe które je rżną nie maja najmniejszego pojęcia niestety i biedne drzewiny wyglądają jakby w nie piorun walnął

    macham wiosennie - Gryzmo

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przepadam za pączkami, ale jeśli już mam zjeść to też tylko takie tradycyjne. Ale wole bardziej faworki i oponki;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Faworki tak, jeśli cieniutkie i z ,,bąblami''. Oponek nie lubię, bo to takie puste pączki...

    OdpowiedzUsuń
  8. Na domowe pączki mogę zaprosić. Mam jeszcze z 15 do rozdania:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety, u mnie dopiero od poniedziałku listek sałaty na śniadanko... NO, może dwa!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta moja róża z Pierdonki może się okazać niewypałem...

    OdpowiedzUsuń
  11. Otóż to! I coraz trudniej zgubić choćby kilogram,...

    OdpowiedzUsuń
  12. Zjadłam jednego, najmniejszego! A jutro nawet nie spojrzę!

    OdpowiedzUsuń
  13. Kupne sobie daruję, a domowe...nikt w pobliżu nie robi;)
    Łatwiej zachować dietę;))

    OdpowiedzUsuń
  14. Upiec 50 i zjeść jednego? Też sukces! Jestem z siebie dumna...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...