niedziela, 23 marca 2014

Raport z weekendu

Sobota bardzo ,,robotna''. Pod znakiem ogródków. Najpierw porządki w tatowym, w Gdyni. Szybko poszło, wystarczyło pozbierać śmieci, przyciąć trochę badyli, zgrabić liście. Za to w pieleszach prawie 3 godziny prac polowych.


Pozbawiliśmy klon zza płotu jeszcze jednej gałęzi. Obawiałam się bardzo, że spadając przygniecie to i owo. Na szczęście zsunęła się  bardzo precyzyjnie w pustostan!


Małż piłował gałąź na odcinki, ja w tym czasie zgrabiłam liście ze skarpy nad kanałem. Potem zasadziłam dziesięć kolejnych bratków i trzy stokrotki. Wierzba-parasol, która zmarzła w zeszłym roku, została z niemałym trudem usunięta. Jej miejsce zajęła pomarańczowo kwitnąca róża na patyku. Zasiliłam też większą z dwóch hortensji po raz pierwszy preparatem mającym sprawić, by zamiast w majtkowym różu zakwitła w błękicie.


Potem już tylko małe ognisko z zimowych ,,remanentów'' i zakończyliśmy działania na kwadrans przed deszczem!


***


Dziś na naszym wycieczkowym celowniku pojawił się Grudziądz. Miasto kompletnie mi do dziś nieznane. Jak zawsze wyjazd poprzedzony internetowym ,,riserczem''. Co należy zobaczyć, gdzie ewentualnie zjeść itp.


Muszę powiedzieć, że zostaliśmy pozytywnie zaskoczeni. Bardzo ładne miasto! Pełne zabytków, ciekawej architektury starej i nowej. Nawet liczne rozkopane ulice w okolicach wjazdu i starówki nie były w stanie przyćmić grudziądzkiej urody...


Bardzo mi się też spodobały dowcipne i ,,normalne'' nazwy sklepów, pozbawione wszechobecnej angielszczyzny. ,,Dzidziuś'' a nie ,,bejbi'' na szyldzie sklepu dla maluszków. Sklep mięsny ,,Serdelek'' z daleka prawie pachnie... Piekarnia nazywa się ,,Knypelka''. Nie wiem, co to znaczy, pewnie jakaś regionalna nazwa bułki, w każdym razie brzmi fantastycznie!


Nadwiślańskie widoki z Góry Zamkowej bezcenne! Akurat przez chwilę zaświeciło słońce. A deszcz zaczął padać dokładnie w chwili, gdy opuszczaliśmy miasto.


Może jedyne lekkie rozczarowanie to obiadek. Chińska restauracja była zbyt mało chińska. Ja wprawdzie mam w tej kwestii doświadczenie osobiste równe zeru, ale dzięki intensywnemu śledzeniu programów kulinarnych jakieś pojęcie posiadam. I wiem na przykład, że nie jest to kuchnia tłusta! Moje danie było w miarę poprawne, ale małżowe tonęło w oleju... A warzywa ewidentnie pochodziły z gotowej mrożonki! Do plusów mogę zaliczyć miłą obsługę i krótki czas oczekiwania na zamówienie. Oraz bardzo umiarkowane ceny. Za 51 zł zjedliśmy dwa drugie dania i dwa desery, do tego wypiliśmy kawę i herbatę. W lokalu był niemal komplet, poza tym co chwilę wpadali klienci po dania na wynos. A jedna z pracownic kursowała z torbą-lodówką po okolicy.


Małż się nieco obawiał wyniku pomiaru cukru dwie godziny post factum, ale nie było źle...


***


I jeszcze dwa akcenty weekendowe. W niedzielę Pierworodny wszedł szczęśliwie w ,,wiek Chrystusowy'', a w sobotę Asia ze swoim  zespołem wygrała konkurs bluesowy w czeskim Szumperku!


Słowem - ze wszech miar udany koniec tygodnia!


16 komentarzy:

  1. Nigdy nie byłam w Grudziądzu, ale już sama nazwa brzmi tak... dostojnie i ładnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda? Zainspirowała ta nazwa przed laty nawet Mistrza Przyborę...

    OdpowiedzUsuń
  3. W Grudziadzu nie bylam, ale znam z zurawiejek - to tam stacjonowali ulani:)
    Za to w Szumperku bylam! Bardzo sympatyczne miasto.

    OdpowiedzUsuń
  4. No i zapomnialabym: gratulacje dla Asi!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mają dupy jak z mosiądza
    To ułani są z Grudziądza!

    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Spędzając kilka razy wakacje w Borach Tucholskich, bywałam w Grudziądzu- wg mnie piękne miasto, super wyroby wędliniarskie, nawet te tzw. II kategorii.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Antoni Relski24 marca 2014 07:31

    Sobota pogodna to i pracowita. I u mnie taka jakaś zasada się zrobiła.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj :)
    Gratulacje dla bliskich :)
    U mnie tez pracowity weekend był, choć w ogródku niewiele mogę, czekam na remont bloku.
    Pozdrawiam mile na udany tydzień :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja córka także z tych lat Chrystusowych. Zimno się zrobiło.. szkoda..

    OdpowiedzUsuń
  10. Oby to było zimno krótkie i ostatnie przed prawdziwą wiosną!

    OdpowiedzUsuń
  11. Remont bloku to chyba zagrożenie dla ogródka? Oby nie ucierpiał!

    OdpowiedzUsuń
  12. Zasada ze wszech miar pochwały godna. Raz jednak na jakiś czas ku odsapce może być niepogodna sobota...

    OdpowiedzUsuń
  13. No i ułani! Może ich na co dzień już nie widać, ale legenda trwa...

    OdpowiedzUsuń
  14. Całą drogę sobie nuciliśmy...

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzięki, przekażę...

    OdpowiedzUsuń
  16. To ja wprost przeciwnie. Szumperk ponoć miły, tylko w sobotę sklepy się zamyka o jedenastej rano. Jak tu żyć?:)

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...