Wczoraj dzień prawie cały na bezprądziu! Czy to z racji wichury, czy planowanej naprawy, nie wiem. Grunt, że dosłownie zabijała mnie cisza... Chyba nabędę jakieś radyjko na baterie. Za to przeczytałam niemal dwa kryminałki! Z tych zbieranych dla mnie przez panią Marzenkę.
Czytam i czytam teraz, co jeszcze do wyczytania, wszak zmierza ku mnie NOWE! Małż lojalnie ostrzegł: - Nie ma zmiłuj! Na imieniny kupuję ci czytadło elektroniczne. Chcesz, nie chcesz - dostaniesz!
Z jednej strony radość, z drugiej trochę żal. Bo już uzasadnić konieczność nabycia pozycji papierowej będzie ciężko... A ja tak lubię zanurzyć się w Empiku w otchłań półek, grzebać, kartkować itp. Jeszcze bardziej kocham szperanie w ,,tanich'' książkach, zawsze wypatrzę ze 2-3 pozycje za parę złotych!
Rozum natychmiast zgryźliwie donosi: - Nie masz już miejsca w mieszkaniu na nową ,,makulaturę''! Opanuj się, babo! Zamiast dokładać, rób remanent! Masz podobno w planie remont i ograniczenie liczby książek!
No, niby tak... Ale co zacznę przychówek oglądać, to tego żal, tamtego szkoda, to może i niepotrzebne, ale darowane przez kogoś bardzo ważnego, tam znów jakaś nagroda... I bądź tu, człowieku, bibliotecznym katem!
***
Wracając jeszcze do sobotniej wyprawy gdyńskiej...
Ponieważ dom mój był generalnie drobnomieszczański, niejako w opozycji lubiłam zawsze ludowość. Miałam swego czasu hyzia na punkcie lnianych makatek, siwaków, drewnianych ,,przydasiów'' kuchenkowych itp. Za to w głębokiej pogardzie były kryształy, srebra wszelakie i insze tego typu wymysły.
Tak sobie właśnie przypomniałam, że jednym z prezentów ślubnych był kryształowy, sporych rozmiarów wazon.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Żyję,żyję
Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...
-
Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...
-
Wkroczenie w wiek ciociowo-babciowy swoje prawa ma. Ale niekoniecznie trzeba z nich korzystać... Ciocie i babcie zapamiętane z dzieciństwa m...
-
... za Waszą ,,obronę''. Chyba przejęłyście się słowami Elizy bardziej niż ja sama. Mnie tylko do głębi oburzyło nazwanie ,,byle jak...
Zgago!
OdpowiedzUsuńMam to samo, czytnik prezentem na zeszłoroczne urodziny okazał się trafiony - szukam, ściągam i czytam.
Ale nie dalej, jak w zeszłym tygodniu kupiłam: "Wołanie kukułki"(w Empiku była promocja) oraz "Złodziejkę książek" (bo wersji elektronicznej znaleźć ni jak). Aha, i jeszcze nowy Coben i Child.
I co z tego, że powinnam iść z duchem czasu??? Normalnie się nie da!
Niemniej, warto mieć takie urządzenie - tylko oczka jakby mocniej się męczą...
Ściskam!
Przed elektronicznym czytadłem też się bronię i na razie się udaje. Nie ma to jak książka w ręku, papier pod palcami, przewracanie kartek i szukanie co miedzy nie włożyć, bo zakładki ciągle mi się gubią .
OdpowiedzUsuńSlubne kryształy też miałam ale jak się przeprowadzałam to część rzeczy na kilka tygodni zmagazynowałam w piwnicy którą prawie od razu najpierw szczęśliwie okradli , pozbawiajac mnie między innymi obrzydliwych ślubnych kryształów i brązowej koszmarnej zastawy stołowej od cioci. A potem ją zalało pozbawiając mnie na nieszczęście 3/4 książek. Zostały tylko te najbardziej ukochane ,które zabrałam w pierwszym rzucie . Wszystko w ciągu 10 dni.
Te ludowe elementy były bardzo popularne u młodych ludzi okresu PRL.
OdpowiedzUsuńTaka socjalistyczna chłopomania
Kryształy tez miałem w wielkiej pogardzie
Pozdrawiam
Kryształy w pogardzie? a to dlaczego. Mam do szampana, do koniaku wazony także (róże w nich ślicznie wyglądają, albo w wazonie z porcelany.).A ludowe i owszem także, czemu nie, ale także muszą pasować.. Podobnie jak zresztą wszystko. Żytni chleb,czosnek, cebula i smalec na ludowo najlepiej na drewnianych deseczkach.. a nie na porcelanie hehe
OdpowiedzUsuńMoje myśli coraz częściej płyną ku czytnikowi, ale tylko dlatego, że najwięcej czytam jadąc do pracy i z, więc targam te książki, a niektóre strasznie grube...a czytnik mały, lekki...
OdpowiedzUsuńAle tak całkiem od tradycyjnych to się nie da odejść, bo jak to tak?!;)
Póki co, nie umiem się przekonać do e-książek. Nie żebym potępiała, ale nie spieszy mi sie, żeby nabywać. Gdyby to był prezent, nie pogardziłabym, ale na razie proszę wszystkich jeszcze o prezenty papierowe :)
OdpowiedzUsuńOczka się męczą BARDZIEJ? Małż uparcie twierdzi, że wręcz przeciwnie...
OdpowiedzUsuńNiesamowite! Książek szkoda...
OdpowiedzUsuńAch, te makatki! Z targowiska w Łomży...
OdpowiedzUsuńDo wszystkiego trzeba dojrzeć. Niechęć do kryształów minęła mi dopiero teraz. Trzeba było prawie 60-ciu lat...
OdpowiedzUsuńNo właśnie - JAK???
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i mnie jeszcze czasem ktoś klasyczną książkę podaruje?...
OdpowiedzUsuńWazony kryształowe też już passe - teraz będziesz sobie mogła wazon zrobić w tym samym miejscu gdzie książki będziesz czytać, apkę zainstalujesz i voila . Takie czasy.
OdpowiedzUsuńTu ci wrzucam linka
("Let's Create! Pottery")
http://youtu.be/KxMb5f085lw
Matko! Ale nowoczesność...
OdpowiedzUsuńA dlaczego nie kupisz zakładek magnetycznych ?????Są przepiękne, w różnych wielkościach i z róznymi nadrukami, a jakie praktyczne !!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSą jeszcze zakładki w kształcie strzałki, które funkcjonują na zasadzie spinacza.Te kupujemy w Internecie /w księgarni dostałam tylko 1x i jedno opakowanie (8 szt.w różnych kolorach)/.Szukaj:
multi-reference bookmarks.Pozdrawiam
I tak zgubię! :)
OdpowiedzUsuń