wtorek, 18 marca 2014

Różnie, różniście...

Wczoraj dzień prawie cały na bezprądziu! Czy to z racji wichury, czy planowanej naprawy, nie wiem. Grunt, że dosłownie zabijała mnie cisza... Chyba nabędę jakieś radyjko na baterie.  Za to przeczytałam niemal dwa kryminałki! Z tych zbieranych dla mnie przez panią Marzenkę.

Czytam i czytam teraz, co jeszcze do wyczytania, wszak zmierza ku mnie NOWE! Małż lojalnie ostrzegł: - Nie ma zmiłuj! Na imieniny kupuję ci czytadło elektroniczne. Chcesz, nie chcesz - dostaniesz!

Z jednej strony radość, z drugiej trochę żal. Bo już uzasadnić konieczność nabycia pozycji papierowej będzie ciężko... A ja tak lubię zanurzyć się w Empiku w otchłań półek, grzebać, kartkować itp. Jeszcze bardziej kocham szperanie w ,,tanich'' książkach, zawsze wypatrzę ze 2-3 pozycje za parę złotych!

Rozum natychmiast zgryźliwie donosi: - Nie masz już miejsca w mieszkaniu na nową ,,makulaturę''! Opanuj się, babo! Zamiast dokładać, rób remanent! Masz podobno w planie remont i ograniczenie liczby książek!

No, niby tak... Ale co zacznę przychówek oglądać, to tego żal, tamtego szkoda, to może i niepotrzebne, ale darowane przez kogoś bardzo ważnego, tam znów jakaś nagroda... I bądź tu, człowieku, bibliotecznym katem!

***

Wracając jeszcze do sobotniej wyprawy gdyńskiej...

Ponieważ dom mój był generalnie drobnomieszczański, niejako w opozycji lubiłam zawsze ludowość. Miałam swego czasu hyzia na punkcie lnianych makatek, siwaków, drewnianych ,,przydasiów'' kuchenkowych itp. Za to w głębokiej pogardzie były kryształy, srebra wszelakie i insze tego typu wymysły.

Tak sobie właśnie przypomniałam, że jednym z prezentów ślubnych był kryształowy, sporych rozmiarów wazon.

16 komentarzy:

  1. Zgago!
    Mam to samo, czytnik prezentem na zeszłoroczne urodziny okazał się trafiony - szukam, ściągam i czytam.
    Ale nie dalej, jak w zeszłym tygodniu kupiłam: "Wołanie kukułki"(w Empiku była promocja) oraz "Złodziejkę książek" (bo wersji elektronicznej znaleźć ni jak). Aha, i jeszcze nowy Coben i Child.
    I co z tego, że powinnam iść z duchem czasu??? Normalnie się nie da!
    Niemniej, warto mieć takie urządzenie - tylko oczka jakby mocniej się męczą...
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przed elektronicznym czytadłem też się bronię i na razie się udaje. Nie ma to jak książka w ręku, papier pod palcami, przewracanie kartek i szukanie co miedzy nie włożyć, bo zakładki ciągle mi się gubią .
    Slubne kryształy też miałam ale jak się przeprowadzałam to część rzeczy na kilka tygodni zmagazynowałam w piwnicy którą prawie od razu najpierw szczęśliwie okradli , pozbawiajac mnie między innymi obrzydliwych ślubnych kryształów i brązowej koszmarnej zastawy stołowej od cioci. A potem ją zalało pozbawiając mnie na nieszczęście 3/4 książek. Zostały tylko te najbardziej ukochane ,które zabrałam w pierwszym rzucie . Wszystko w ciągu 10 dni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Antoni Relski19 marca 2014 01:18

    Te ludowe elementy były bardzo popularne u młodych ludzi okresu PRL.
    Taka socjalistyczna chłopomania
    Kryształy tez miałem w wielkiej pogardzie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Kryształy w pogardzie? a to dlaczego. Mam do szampana, do koniaku wazony także (róże w nich ślicznie wyglądają, albo w wazonie z porcelany.).A ludowe i owszem także, czemu nie, ale także muszą pasować.. Podobnie jak zresztą wszystko. Żytni chleb,czosnek, cebula i smalec na ludowo najlepiej na drewnianych deseczkach.. a nie na porcelanie hehe

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje myśli coraz częściej płyną ku czytnikowi, ale tylko dlatego, że najwięcej czytam jadąc do pracy i z, więc targam te książki, a niektóre strasznie grube...a czytnik mały, lekki...
    Ale tak całkiem od tradycyjnych to się nie da odejść, bo jak to tak?!;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Póki co, nie umiem się przekonać do e-książek. Nie żebym potępiała, ale nie spieszy mi sie, żeby nabywać. Gdyby to był prezent, nie pogardziłabym, ale na razie proszę wszystkich jeszcze o prezenty papierowe :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczka się męczą BARDZIEJ? Małż uparcie twierdzi, że wręcz przeciwnie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowite! Książek szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach, te makatki! Z targowiska w Łomży...

    OdpowiedzUsuń
  10. Do wszystkiego trzeba dojrzeć. Niechęć do kryształów minęła mi dopiero teraz. Trzeba było prawie 60-ciu lat...

    OdpowiedzUsuń
  11. No właśnie - JAK???

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam nadzieję, że i mnie jeszcze czasem ktoś klasyczną książkę podaruje?...

    OdpowiedzUsuń
  13. Wazony kryształowe też już passe - teraz będziesz sobie mogła wazon zrobić w tym samym miejscu gdzie książki będziesz czytać, apkę zainstalujesz i voila . Takie czasy.

    Tu ci wrzucam linka
    ("Let's Create! Pottery")
    http://youtu.be/KxMb5f085lw

    OdpowiedzUsuń
  14. Matko! Ale nowoczesność...

    OdpowiedzUsuń
  15. A dlaczego nie kupisz zakładek magnetycznych ?????Są przepiękne, w różnych wielkościach i z róznymi nadrukami, a jakie praktyczne !!!!!!!!!!!!
    Są jeszcze zakładki w kształcie strzałki, które funkcjonują na zasadzie spinacza.Te kupujemy w Internecie /w księgarni dostałam tylko 1x i jedno opakowanie (8 szt.w różnych kolorach)/.Szukaj:
    multi-reference bookmarks.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. I tak zgubię! :)

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...