Rację mieli starożytni, gdy zalecali, by o swoim ,,zejściu'' pamiętać i zawczasu to i owo przemyśleć...
Najgorsze (?), że każdy tylko raz odchodzi na zawsze, więc skąd niby doświadczenia w tej ostatecznej materii nabyć? Jednak pokolenie kolejne winno się bacznie przyglądać i wnioski przyswajać. Sama się boleśnie o tym przekonuję od dwóch lat z niewielkim okładem...
Po śmierci Tatki nie pojęłam w zasadzie żadnych kroków urzędowych. Że tam np. telefon stacjonarny był na niego zapisany? Nieważne! Płaciłam rachunki i tyle! Od września rachunki przejęła Asia jako właścicielka mieszkania. Ale w końcu postanowiła się zwrócić do Tepsy w celu likwidacji onegoż numeru. Korespondencja mailowa długo pozostawała bez odzewu. W końcu, po monitach, jakiś żywy człowiek się odezwał, zażądał stosownych papierków itp. Gdy papierki przefaksowano, okazało się, że jest do zwrotu suma. Około trzystuzłotowa. Ale... Do odbioru li i jedynie przez ,,legalnego'' spadkobiercę! Z kwitem stosownym...
Tymczasem nasze sprawy spadkowe w polu! Miałam nadzieję, że uda się sprawę gładko i bezboleśnie u notariusza załatwić, gdy przyleci Sister. Niestety! Wyjaśniono mi, że sąd li i jedynie! U notariusza jedynie da się uzyskać pełnomocnictwo dla mnie od Basi. I tyle! A to wszystko dlatego, że nie podjęłam stosownych czynności po śmierci Taty, gdy spadkobierczyń było aż trzy sztuki... Mamidło, Sister i ja.
Swoją drogą to dziwne, że moi kochani Rodzice w roku 2006, gdy Tato miał 86 lat, a Mama 80, założyli sobie lokaty, na które upoważnili się ,,na krzyż''! Czego jak czego, ale realistycznego myślenia nigdy bym Im nie odmówiła... A jednak! I o to teraz cały cyrk! Pieniądze może nie największe, dwa razy po kilka tysięcy, ale z jakiej racji bankowi zostawić? Już bym prędzej wolała na cel charytatywny przekazać!
Droga do gotówki daleka, bo wiadomo, sądy niczym młyny boże, ,,mielą'' powoli... I jakoś mało życzliwie! Nic to, przeżyjemy i to...
Z tego całego ambarasu nauczka dla nas, ,,zstępujących'' z wolna. Jak najmniej problemów ,,dzieckom'' stworzyć na wsjakij pażarnyj słuczaj... Ustalić dokładne procedury, co i jak. Spisać notarialnie, co komu. I kiedy... Instrukcje zostawić!
Przy rodzeństwie względnie zgodnym doskonale pojąć mogę tych odchodzących, że wolą zaufać, że się ten podział bez nich odbędzie w zgodzie i z niejakim sensem, niźli się na ten azard puścić, że się czem niepodzielnem rozporządzi w sposób, który niechybnie komu byłby krzywdzący, a i być może by jakie właśnie kwasy wywołał i pretensje... A jeśli te kwasy już są, to i najlepiej zredagowany testament im nie zapobiegnie...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Niestety im człowiek bardziej zaawansowany wiekowo tym dziwniejszym torem jego myśli biegną. A jest naprawdę wiele spraw, które każdy powinien załatwić jeszcze przed swym odejściem. A najczęściej jest tak, że gdy wspomnisz o tym seniorowi to usłyszysz: "a co, już chcesz ,żebym odszedł? przecież jeszcze żyję!" Ja już zaczęłam redukcję różnych rzeczy, na zasadzie, że przecież jeśli ja się teraz tego nie pozbędę, następni to wywalą, więc wolę sama to zrobić.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Doświadczyłam podobnej historii i też doszłam do wniosku, że lepiej wszystko pozałatwiać za życia i tak aby było wszystko jasne.
OdpowiedzUsuńAle niestety większość ludzi nadal uważa, że nie ma sprawy i nic załatwiać nie będzie a potem latami trwają bitwy rodziny o spadek...:(
I na krzyz modyfikowany, czyli drugi garnitur spadkobiercow jezeli cos przytrafi sie jednoczesnie np. wypadek samochodowy...nalezy zostawic spadkobiercom porzadne paiery by sie uganiac po urzdach nie musieli.
OdpowiedzUsuńNajlepiej oczywiscie pojsc do prawnika i niech ten zadba o wszystko...
Zgagunio najmilejsza zmieniajac temat, tonacje i kolory spozniony buziak i zyczenia by sie wiodlo jak najlepiej...od Ke, Mietka i Soltysa
Zerknalem na zdjecie. Szaty przepiekne, osoba ta jak zapamietalem przed laty, tylko ta poza ...przypominajaca bardziej postac Pilsudskiego przyjmujacego defilade po Cudzie Warszawskim niz figure z polskigo chodzonego..
OdpowiedzUsuńAl zdjecie piekne
A miał być krakowiaczek! Taniec ludowy to nie moja specjalność. Ale porównanie do Marszałka przyjmuję na klatę!:)
OdpowiedzUsuńDzięki, już mi Solcia ustnie przekazała, żeś mi życzliwy!
OdpowiedzUsuńBo my zawsze mądrzy po szkodzie...
OdpowiedzUsuńW kwestii usuwania zawczasu zgadzam się w pełni! A do notariusza iść trzeba i tyle!
OdpowiedzUsuńSpodziewaną harmoniję familijną jednakowoż lepiej podprawić papierem odpowiednim... Tak ku pewności większej!
OdpowiedzUsuńTak mysle, ze wazne by wszystkie istotne dokumenty byly w jednym miejscu, odpowiednio posegregowane i opisane. Warto tez zrobic spis lokat i rachunkow bankowych i ewentualnych zobowiazan (kredyty, ubezpieczenia do nich etc.).
OdpowiedzUsuńCo do testamentu, to niestety nie gwarantuje on braku konflktu o spadek - zawsze, ktoras ze stron moze uznac, ze zostala pominieta lub potraktowana niewlasciwie i wystapic np. o zachowek.
Dziedziczenie ustawowe w zgodnej rodzinie w zupelnosci zalatwi sprawe. A rzecz mozna przeprowadzic przed notariuszem, razem z dzialem spadku.
W naszym wypadku nie było żadnych testamentów, konflikty też wykluczone. A jednak kłopot wynikający głównie z niewiedzy... I naszej, i Rodziców. Cóż, nauka przynajmniej jest i wiemy, jak teraz postąpić w stosunku do własnych dzieci.
OdpowiedzUsuńA ja sobie świetnie radzę! Polecam wszystkim, którzy nie chcą być pracoholikami. Pracuję w domu 4-5 godz dziennie, mam czas dla rodziny i swoje zainteresowania. Zarabiam świetne pieniążki a nie przepracowuję się. I o to chodzi prawda?
OdpowiedzUsuńPolecam
pracazdomu.com/gberes
Najważniejsze to zawczasu pomyśleć i finansowo zabezpieczyć swoich bliskich. Niestety wciąż za mało wiemy o finansach żeby przewidzieć takie sytuacje. Nauka na przyszłość, żeby swoje dzieci wyedukować finansowo :-)
OdpowiedzUsuńBosze.......ale wypocony tekst.
OdpowiedzUsuńCo to ma być ?
Co za beznadziejny tekst....kto to pisał ??
OdpowiedzUsuńnie mam zamiaru cię krytykowac ale to jest kara za twoje lenistwo czemu spray spadkowej nie załtwiłaś od razu sady karne może i są zawalone ale rodzinne to juz raczej nie
OdpowiedzUsuńTen rodzaj doświadczenia nabywa się, niestety, dopiero wtedy, gdy ktoś z najbliższych odejdzie. A sądy rodzinne też działają wolno. Miałam do czynienia z innego powodu...
OdpowiedzUsuńWitaj, trollu! Jak to, kto pisał? Ja!
OdpowiedzUsuńZa to komentarz jaki wyszukany! Gratulacje!
OdpowiedzUsuńOczywiście! Między innymi po to napisałam, żeby pokazać konieczność wyciągnięcia wniosków z moich błędów i braku wiedzy...
OdpowiedzUsuńTYlko pogratulować w takim razie!
OdpowiedzUsuńMonik, skoro juz sie zabierasz za pouczanie Autorki, moglabys sie ograniczyc do wypowiadzi w temacie, o ktorym masz choc cien pojecia.
OdpowiedzUsuńA to akurat nie jest ten przypadek.
Sprawami spadkowymi nie zajmuja sie wydzialy rodzinne, a cywilne, ktore sa "zawalone" bardziej niz wydzialy karne, a przewleklosc spraw w nich prowadzona bywa wieksza niz w tych drugich.
Zgago, czyzby onet Cie "reklamowal" i stad ten wysyp trolli?
Chyba coś takiego się wydarzyło... Niestety!
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze jedno: nie rob sobie wyrzutow, ze sprawe zaniedbalas. Przeciez mialas wowczas wazniejsze sprawy, przede wszystkim opiekowalas sie Mama.
OdpowiedzUsuńNie kazdy po smierci rodzica mysli natychmiast o sprawach spadkowych.
A wszystko da sie teraz odkrecic, spokojnie.
Oczywiście!
OdpowiedzUsuńZgago wywal spamera bo Cię zaznaczył i potem będziesz mieć blog zawalony spamem
OdpowiedzUsuń