wtorek, 6 maja 2014

Aktualnie

Moje kochane ,,Hamerykany'' dotarły szczęśliwie, bez przygód tym razem. Dziś się przywitaliśmy! Przy dwóch lampkach ,,Słonecznego brzegu'', który, ku uciesze Szwagra - był, jest i budjet! I smakuje tak samo, jak przed laty...


Półtoragodzinna rozmowa nieco chaotyczna, z licznymi woltami myślowymi i tematycznymi. Nic to, przez 5 dni wspólnej wycieczki będzie czasu dość, by na spokojnie omówić to i owo... Bez pośpiechu!


***


Po przestudiowaniu posiadanej literatury fachowej oraz Waszych propozycji, za które pięknie dziękuję, ukonstytuowało mi się menu na sobotę. Teraz listę zakupów sporządzam punkt po punkcie. I ... mam tremę! Bowiem w perspektywie kilka debiutów! Na szczęście danie po raz pierwszy przyrządzane zwykle wychodzi... Drugie podejście natomiast  najczęściej  jest klęską.  A potem już z górki! Trzecia i każda następna próba to już po prostu profeska!


Muszę mieć na względzie Basię-Sister, która jest wegetarianką. Może nie super ortodoksyjną, ale jednak. Zazwyczaj, gdy przybywa, wszyscy usiłują ją karmić rybami! Tak było rok temu, gdy moja Młodsza już po dziurki w nosie miała łososia... Gdzie nie poszła z wizytą, tam owa różowa ryba. W związku z tym nie zamierzam Basi katować, choć w jednym-jedynym zestawieniu ,,osioś'' się jednak  pojawi...


***


Okazało się przy okazji, że to nie ja  jestem najbardziej zagorzałą konserwatystką w rodzinie. Szwagier bowiem ujawnił absolutne obrzydzenie względem e-booków! A nie spodziewałabym się tego po świeżo upieczonym ,,Jankesie''... No, cóż!... Tyleż satysfakcji, ile zdumienia!






14 komentarzy:

  1. A czemu Ty Zgaga nie mowila, ze siostra jest vegetarianka? Ja mam u mnie na blogu dopiero co wstawione dwie swietne salatki z kasz, ktore moga spokojnie robic za danie obiadowe, a przy okazji maja wystarczajaca zawartosc bialka bez ososia:)))
    Ja bym umarla jak by mnie tak ciagle ososiem karmili, bo jakos wyjatkowo nie lubie, owszem zjem raz na rok, ale nie czesciej. No i lagodniej mi idzie wedzony niz w kazdej innej postaci:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. CD
    alez w zyciu,chociaz musisz przyznac ze z ta wiejska gospodynia to sporo kokieterii.

    My Kanadyjczycy uwazamy Amerykanow za nieokrzesanych prostakow...(sam naleze do mniejszosci zapatrzonej w wielkiego brata)

    OdpowiedzUsuń
  3. A jednak nie ma to jak tatar z łososia !!!!!!!!!!!!!!!!!!! I to z surowego,!!!
    Tylko mus dać sporo koperku.
    W Gdańsku -Brzeźnie jest sklep ":Rybka" Tam mają delicje rybne
    własnej roboty głównie i do spożycia w 24 do 48 godzin,bo bez konserwantów.. Pychotka.
    Jak ktoś nie przepada za łososiem, to ma pełny wybór innych ryb i z nich przetworów..
    Z łakomstwa jestem tam prawie co tydzień.Żeby jeszcze ceny były choć trochę niższe.....Ale cóż, za jakość się płaci.

    OdpowiedzUsuń
  4. ...takie zjazdy rodzinne po długim nie widzeniu się są jak małe tornado. Wiele się dzieje w tym samym czasie, panuje chaos bo wszystko by się chciało opowiedzieć od razu. Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Miłego hamerykowania się! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana Zgago,
    Coraz częściej, kiedy czytam Twojego bloga, opowieści o przygotowywaniu menu, gościach, spokoju wspólnych dni z mężem, to sobie czasem po prostu życzę, żebym mogła wreszcie żyć podobnie, w takim spokojnym szczęściu...
    Może mi się niedługo uda. Ale dużo jeszcze mam do zrobienia. :)
    pozdrowienia
    iw

    OdpowiedzUsuń
  7. Antoni Relski8 maja 2014 06:41

    Nie musisz się jednak szwagrowi tłumaczyć ze swego uczucia do elektroniki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Uczuciem to ja zapałałam nie tyle do elektroniki, co do elektronika - 37 lat temu. I tak zostało...:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Też musiałam na taki dobry czas poczekać. Więc, o ile to może Ci dodać otuchy...

    OdpowiedzUsuń
  10. Będzie miło, na pewno! Tylko pogoda chyba figla szykuje...

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak to było u Boya? ,,Każdy mówił o czym innym, jak zwykle w życiu rodzinnym!''. I o to chodzi...

    OdpowiedzUsuń
  12. Tym razem nie podam, bo Sister z racji swego wegetarianizmu jest wszędzie w Polsce karmiona łososiem i ma go troszkę dość...

    OdpowiedzUsuń
  13. Bo Wy-Kanadyjczycy jesteście trochę elegancja-Francja...

    OdpowiedzUsuń
  14. Podejrzę te kaszowe dania z ochotą, bo jesteśmy z Małżem kaszolubni.

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...