czwartek, 29 maja 2014

Ja w brudnym dresie, a tu...

Jak to było w starej piosence? ,,Prędzej bym śmierci się spodziewała''...


Dzień się zapowiadał lajtowy, bo Małż do stolicy się udał służbowo, o gościach żadnych mowy nie było. Więc jubilatka w dresie się po domostwie przemieszczała swobodnie, bo czemu nie. W dodatku umączonym nieco, albowiem zachciało się wypróbować podejrzaną wczoraj w telewizorze macę z mąki gryczanej...


Za pięć dziewiętnasta powrócił Małż, od progu wołając, że bardzo głodny. Więc hyc do lodówki, by głodnego nakarmić. Pierwszą kanapkę smarowałam masłem, gdy dobiegły mych uszu jakieś dziwne odgłosy. - Paweł, co to? Co się dzieje? - pytam. - Nie wiem, ale to jakby od strony tarasu dolatuje.


Wyglądam, otwieram drzwi balkonowe, a tam... Czternaście dorodnych gospodyń wiejskich stoi rządkiem wśród rozgardiaszu poremontowego! Pierwsza dzierży tort, reszta miski, półmiski, salaterki itp... Zmartwiałam!!!


Dziewczyny coś mówią, coś śpiewają ku czci, a w mojej głowie koszmarna gonitwa myśli. - Matko kochana, gdzie ja je pomieszczę? W domu nie ma mowy, na tarasie i zimno, i ciasno, bo meble do wywozu stoją wszędzie... Panika kompletna!


Ale na kłopoty, wiadomo, jak nie Bednarski, to KGW Grabinianki! Raz-dwa stół tarasowy na światło dzienne wydobyły, ścierki zażądały, przetarły, ustawiły pyszności, napoje, jednorazowe naczynia itp. W pięć minut stół został zastawiony! I nawet usiąść się dało, choć nigdy nie przypuszczałam, że się przy tym meblu mendel ludzi zmieści... Małż ogniskowego grilla rozpalił prędziutko, by kto zmarznięty, ogrzać się mógł. Kocyki też rozdaliśmy na wszelki wypadek.


I cudne trzy godziny minęły jak z bicza strzelił... Zapomniałam nawet, żem tak marnie przyodziana!


Jeszcze nie mogę dojść do siebie... Co ja sobie ubrdałam z tym 12 czerwca? Coś przypadkiem usłyszałam i nie tak pokojarzyłam fakty. Planowałam nawet różne posunięcia na ten dzień, a tu zaskoczenie kompletne... Może i lepiej? Bo tu był pełen spontan...


Jedno wiem - kocham nad życie te  moje dziewczyny! Z nimi mogę się spokojnie zestarzeć... :)

20 komentarzy:

  1. Zgago, gratulacje wspanialych przyjaciol! I zyczenia urodzinowe-duzo, duzo zdrowia i radosci! I pamietaj, ze zycie po 60-tce jest wspaniale!
    Cos o tym wiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Antoni Relski30 maja 2014 00:15

    Najpiękniejsze są niespodziewane wizyty. Dajesz co masz i bierzesz co dają. I wszystko jest OK.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kapitalna niespodzianka, fantastyczne Dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacyjna niespodzianka!:) Spisały się koleżanki;)

    OdpowiedzUsuń
  5. W gruncie rzeczy to bardzo nie lubię takie niespodzianki, które o zawał przyprawiać potrafią, ale skoro to potem tak pięknie było, to chwała Bogu hehe. Pozdrawiam i tylko się cieszyć z takiego spontanicznego grona przyjacielskiego-;))

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Klarka Mrozek30 maja 2014 02:41

    ależ masz fantastyczne koleżanki, ach!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale fajne dziewczyny:)))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj :)
    Serdeczności moc zostawiam ;)
    A takich Przyjaciół mieć, to zaszczyt ;) ale, to Twoja zasługa ogromna ;)
    Pozdrawiam najmilej :)

    OdpowiedzUsuń
  9. My się po prostu lubimy!

    OdpowiedzUsuń
  10. Są naprawdę niesamowite!

    OdpowiedzUsuń
  11. Sama się sobie zazdroszczę...:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwsze chwile to była groza, ale potem? MIód!

    OdpowiedzUsuń
  13. A jeszcze połowa z nich to moje byłe uczennice!

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak jest! Bez ceregieli i zadęcia...

    OdpowiedzUsuń
  15. Będę pamiętać, dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  16. Spóźnione, choć serdeczne, imieninowe, choć lepiej późno niż wcale, drugiej takiej porcji lat życzę....

    OdpowiedzUsuń
  17. ~matka karmiąca31 maja 2014 08:52

    I ja spóźniona , ale z serdecznymi życzeniami wszystkiego co najlepsze! STO LAT oczywiście w zdrowiu i w otoczeniu rodziny i przyjaciół,tak jak teraz :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo, bardzo dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeśli imieninowe, to rzeczywiście mocno spóźnione! w przypadku urodzin tylko troszkę. Bardzo dziękuję!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...