sobota, 31 maja 2014

Tym razem na ,,czysto''

I oto trzecie obchody poza mną... Tym razem w całkowicie odgruzowanej scenerii poremontowej!


Do południa obowiązkowa ,,szychta'' z gospodyniami podczas Pikniku Rodzinnego w szkole. Przypadła mi do spółki z Basią, córką mojej Stasi, funkcja wypiekaczki gofrów! Całkiem przyjemna praca... Tyle, że gofrownica tylko jedna, a chętnych moc! Ale jakoś dałyśmy radę... Nikt nie został odprawiony z kwitkiem.


Na osiemnastą zaprosiłam  moje trzy wiedźmy plus Stasię. Zapytana wcześniej o upragniony podarek, poprosiłam uprzejmie o hortensję. Mam już dwie, ale jedna młodziutka jeszcze  i mała, druga kwitnie na blady majtkowy róż... Niezbyt atrakcyjna.


Za pięć szósta chciałam wyjść na taras zapalić, zanim goście nadejdą. A tu Małż woła: - Nie wychodź, nie wolno!


- Aha, coś się szykuje! - pomyślałam. - Te wariatki na pewno coś wymyśliły niesamowitego...


I rzeczywiście! Gdy już uzyskałam pozwolenie na wyjście, patrzę - stoją ustawione w szeregu za wielkim banerem z napisem ,,Benefis Zgagi''. Od razu się wzruszyłam... A te mi jeszcze odczytują udatnie rymowany poemat  ku czci! Z wyszczególnieniem wszelkich ,,zasług'' od poczęcia. No, to już ciurkiem ślozy... Mało tego! Przed banerkiem pysznią się na tarasie DWIE ogromne hortensje! Jedna ciemnoróżowa, a druga... niebieska! Moje marzenie!


Potem cudne cztery godziny konsumpcji, ploteczek, facecji, anegdotek, wspomnień. Małż z jednym uchem na nasłuchu, wpadał co i raz, gdy tematyka go wciągnęła. Pierwszy raz zajrzał do nas, gdy usłyszał recytacje i śpiewy w języku rosyjskim. Hala i Dorota wspominały, czego kiedyś-kiedyś uczyła je Stasia-rusycystka. Betty też się pochwaliła jakąś pieśnią ogólnie znaną... Ja nie zdążyłam się ,,wkljuczit w razgawor'' z wierszykiem z piątej klasy...


Soft-drinki z udziałem ,,luksusowej ogórkowej''  w roli głównej prowadziły nas w meandry zaawansowanego pożycia damsko-męskiego, zjawisk ezoterycznych, wydarzeń miejscowych itp.


I tak radośnie przekroczyłam półmetek obchodów! Teraz przerwa do początku sierpnia...





4 komentarze:

  1. Bo życie zaczyna się po sześćdziesiątce, pamiętaj!!!
    Miłego, :)
    P.S.
    Poczytaj tylko jak trzeba pielęgnować tę niebieską hortensję, by nie straciła swej niebieskiej barwy. Gdzieś słyszałam,że trzeba ją podlewać roztworem...ałunu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecież różowe horternsje to skutek zasadowej gleby.Aby były niebieskie trzeba dać nawóz mocno zakwaszający glebę.Są takie "gotowce" w sprzedaży specjalnie go hortensji.Okol glebę wokół krzewów folią, tak, by zakwaszenie "nie uciekało'" na inne kwiaty i porządnie zakwaszaj, a będziesz mieć piękne niebieskie hortensje cały rok. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie mojej ,,majtkowej'' próbuję od dwóch miesięcy zakwaszać okolicę. Zobaczę, jak w tym roku zakwitnie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Podlewam, podlewam. Co dziesięć dni. I czekam na efekt!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...