No, żeby tak szczerą prawdę rzec, to nawet nie miałam czasu, by za Wami zatęsknić... Bo się działo!
Oczywiście jedyne, co zupełnie nie dopisało, to pogoda! Tylko wtorek był niebrzydki, słoneczny i w miarę ciepły. Reszta raczej listopadowa...
Ale że w dobrym towarzystwie nie ma takich rzeczy, które mogłyby przeszkodzić w dobrej zabawie, to czas spędziliśmy niezwykle owocnie! I przyjemnie. Wreszcie mogliśmy się do syta nacieszyć sobą, bo przecież od czternastu lat nasze spotkania z Sister i Szwagrem były krótkie nadzwyczaj i raczej nie w czwórkę, a w liczniejszym przeważnie gronie.
Co tam kiedy po kolei robiliśmy, opowiem jutro. Teraz się tylko zameldowałam. Bo choć trzecia nad ranem i oczęta mi się zamykają ( w końcu jeszcze rano byliśmy na Słowacji, więc w podróży ponad 900 kilometrów), to wiem, co znaczy obowiązek wobec blogowych Sióstr i Braci! :)
w czwartek, gdy tak potężnie wiało i lało, mówiłam do męża - popatrz, a moja koleżanka właśnie spędza u nas urlop, moknie, marznie, ta pogoda zniechęci ją raz na zawsze.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Klarka w związku z tą kiepska pogodą pomyślałam o was- kurcze taka pogoda jaka szkoda...
OdpowiedzUsuńno to pięknie!!!!!!
OdpowiedzUsuńo pogodzie nic nie powiem...leje i wieje....
a myślałem że Pierniklalia jakieś czy coś, a tu widzę zagranicą się było :) i tylko trochę mi szkoda, że nie tęskniłaś za Nami,, ale wybaczyć jestem wstanie i docenić, że mimo zmęczenia przywitałaś się z Nami po powrocie:)
OdpowiedzUsuńoraz fajnie że dało się spędzić więcej czasu ze Sister, też po cichu na to liczę jak i moja przyleci :)
Witajcież Grażynko :)
Rafał
aha i ponowię moje pytanko jakie jeszcze czytadła masz w e-buczku?!
Oooo jakież to poświęcenie o 3ej nad ranem!:o no z obowiązku to się wywiązujesz znakomicie;) Aż ten brak tęsknoty jakoś przeżyjemy;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że choć pogoda masakryczna to wrażenia miłe!:) Czas spędzany z siostrą jest niesamowity, fajnie, że w końcu Wam się udało tak spokojniej i dłużej pobyć razem:) Ja na szczęście mam siostre bliziutko.
Czekam na szczegółową relację;)
...zatem witaj...
OdpowiedzUsuńWItaj z powrotem :)
OdpowiedzUsuńZa to ja się stęsknić zdążyłam :) Brak Twojej osoby na blogowisku zdecydowanie był zauważalny!
Czyżby?:)
OdpowiedzUsuńWitaj, witaj!
OdpowiedzUsuńZaraz się biorę do roboty!:)
OdpowiedzUsuńAktualnie czytam ostatnią książkę Io Nesbo - ,,Policję''.
OdpowiedzUsuńSzwagier jest znanym Jonaszem pogodowym, ale żeby i w Toronto działał?...
OdpowiedzUsuńW listopadowej aurze też można coś zwiedzić, tyle że raczej wnętrza...
OdpowiedzUsuńNie ma takiego zjawiska, które zniechęciłoby mnie do podróży w ulubione rejony!
OdpowiedzUsuń