Po trzech dobach mąk i obaw, czy to jednak nie coś bardzo poważnego - nagle prawie przeszło!
A jeszcze rano ledwo łaziłam... Bolało też podczas jazdy samochodem, szczególnie na nierównościach. I nagle odeszło! Jak ręką odjął! Jakby ktoś różdżką machnął...
No, tak może w stu procentach to nie, ale co najmniej w osiemdziesięciu. Mogę się znów schylić i nie muszę ,,kroczyć'', tylko chodzić w moim normalnym tempie. Nawet po schodach.
***
Ogród Hani piękny! I tak sensownie zaprojektowany! Jednak co wykształcona ogrodniczka, to nie my-amatorzy... U nas groch z kapustą, zwany czasem (by uszlachetnić!) ogrodem angielskim. Tam chwaścika nie uświadczysz, u nas zielsko ma się doskonale. Choć staram się walczyć. Tam nasionka pieczołowicie zbierane, u nas co nie kupione na ryneczku , tego nie ma. Nie dorównam, mogę tylko podziwiać...
Wizyta bardzo przyjemna, ugoszczeni zostaliśmy tak, że znów na wagę wejść strach. Staś umiarkowanie głośny, za to żywiołowy jak zawsze. Jeden z prezentów w ciągu pięciu minut został przez niego ,,pokonany''. Dla nas nauczka - Stasiowi wyłącznie dary z materiałów wybitnie odpornych! Sebastian zaprezentował kolekcję wymyślnych potworów, takich, co to mogą się w nocy przyśnić... I pomyśleć, że gdy Małż był mały, mógł się zadowolić wystruganym z drewna konikiem...
Przed urodzinami chłopaków rodzice wykonali na ukośnej ścianie ich pokoju ,,fresk'' przedstawiający ulubione postaci z bajek. Oczywiście, teraźniejszych bajek. Imponujące dzieło! Zastanawiałam się tylko, jak dziwne pozycje musieli przybierać przy malowaniu... Szczególnie Pierworodny, który te 185 cm sobie mierzy.
***
I na koniec... Paniom lubiącym tzw. ,,babską'' literaturę, polecam książki Katarzyny Michalak. Niby romanse, ale nie tak płytkie jak amerykańskie. Świetnie się czyta! Już zaliczyłam siedem albo osiem... W ramach odpoczynku od mrocznych skandynawskich kryminałów.
A jeśli romans z odrobinką kryminału i humoru, to Maja Kotarska lub Małgorzata J. Kursa. Troszkę w stylu Chmielewskiej...
każdy ogród ma swój urok, każda roślina swoją historię (ta kupiona w budowlanym markecie, ta na ryneczku itd)
OdpowiedzUsuńcudze ogrody podziwiamy a w naszych zostawiamy kawałeczek siebie
U mnie co roślina, to historia. Ta od Magdy, tamta od Wandy, poziomki od Doroty, juka od Kaśki itp. Złotokap i dąb z nasionek...
OdpowiedzUsuńDziękuję za nazwiska autorek, chętnie sięgnę. Jakos ufam Twej ocenie :)
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam ogrod bez chwascika to nie ogrod:)))
OdpowiedzUsuńJak bedziesz miala chwile to zerknij do mnie zobaczyc gdzie rosna moje arbuzy i chwasciki tez widac:P
Dzięki za zaufanie!:)
OdpowiedzUsuńOk, zaraz lecę!
OdpowiedzUsuńMój ogród to prawie moje drugie ja..Sama jestem zdziwiona jak to się stało że to wszystko posadziłam ,-takie multum roślin ,krzewów, i drzew..
OdpowiedzUsuńA jaka satysfakcja, prawda?
OdpowiedzUsuń