poniedziałek, 27 października 2014

Rybny post tym razem

Chyba mi płetwy wyrosną...


Moja miejscowa Hala zawsze się śmieje, że cała jej rodzina lada dzień zacznie gdakać, albowiem w ich jadłospisie królują niepodzielnie jaja. Mnie natomiast ostatnio wzięło na ryby...


W domu rodzinnym ryby gościły na stole rzadko. W myśl zasady, że szewc bez butów chodzi. Tatko albowiem całe zawodowe życie był związany z nieistniejącymi już Zakładami Rybnymi w Gdyni.


Babcia - królowa kuchni - jakoś do stworzeń pływających specjalnego nabożeństwa nie miała. Na Wigilię musiała ryba być, wiadomo! Do tego pojawiały się często szprotki wędzone w takich pudełkach z okienkiem celofanowym. Czasem Mama przywoziła z kontroli w spółdzielniach rybackich wędzonego węgorza. W ramach korupcji pewnie... Raz w roku na imieniny Taty przywożono dwa półmiski ryb w galarecie z zakładu pracy. I to by było na tyle...


Dziś rybka na obiad to dość kosztowna inwestycja. Znacznie droższa od mięsa. A jednak w naszym ryneczkowym rybnym sklepie co sobotę kolejka! I po filety, i po różniste przetwory, których tam mnóstwo.


Do niedawna poza klasyczną rybą smażoną przyswajałam jedynie śledzie opiekane w occie. I wędzoną makrelę. Teraz zaczynają mi smakować śledzie w oleju i insze rarytasy. Byle nie takie z majonezami.


Dziś miałam dzień wybitnie rybny. Na śniadanie filet śledziowy opiekany, na obiad kotleciki z dorsza, na kolację śledź marynowany. Coraz bliżej te płetwy... Może w związku z tym wypadałoby się w końcu nauczyć pływać?


***


Coraz lepiej nam idzie w tej nieszczęsnej komisji socjalnej. Nabieramy w końcu wprawy, mamy nowy, krótszy i bardziej treściwy regulamin, wynik szkolenia dwójki pań. Tylko panienka z gminy wciąż się czepia, że protokoły do poprawki... Cóż, umiejętność czytania ze zrozumieniem wciąż kuleje tu i ówdzie!



 

10 komentarzy:

  1. Uwielbiam rybki, oprócz śledzi ;) Właśnie jakaś za mną "chodzi" ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię i żałuję, że takie drogie;(

    OdpowiedzUsuń
  3. śledzie zapiekane w occie ??????? a to nowina i wyszukam i zrobię bo podoba mi się .U mnie w domu zaległa w lodówce ryba w galarecie i dzisiaj popełniłam po grecku a i do słoika śledzie upchnęłam .
    domownicy tylko w takiej postaci jedzą niestety

    macham wieczorowo - Gryzmolinda

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma to jak pstrąg z patelni albo z grilla! Ale i reszta nie do pogardzenia...

    OdpowiedzUsuń
  5. No właśnie. Trudno to pojąć. Pamiętam jak Tatko cytował powiedzonko ,,jedzcie dorsze, g..no gorsze''. A teraz dorsz dobrze ponad 30 zł kosztuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Śledź śledziowi nierówny. Jako dziecko lubiłam bardzo takiego postnego w śmietanie, z cebulką i jabłkiem plus ziemniaki w mundurkach. Babcia co drugi piątek to danie robiła. Potem długo tylko i wyłącznie te opiekane w occie. A teraz zjem i takiego w oleju. Byle nie w postaci uciapanej majonezem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tych łowionych na potęgę w morzach i oceanach coraz to mniej. nawet był apel w telewizji zachodniej by jeść te morskie tylko raz w miesiącu. A zachwalali wszystkie hodowlane..
    Czyli jestem na tym poziomie bo u mnie to 1 w miesiącu , nie częściej, bo droga ta ryba teraz..

    OdpowiedzUsuń
  8. Na coś trzeba u7mrzeć, jak mawia moja Sister. A na serio - co chwila nas media straszą, a to rybami, a to wieprzowiną, a to wołowiną, a to drobiem lub jajami. Przecież coś jeść trzeba i nie dać się zwariować... Na dietę super zdrową za 2 tysiące na miesiąc raczej nas nie stać, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  9. Do wędzonych makreli i śledzi się dorasta. Gdyby mi ktoś dekadę temu powiedział że tak się na to będę ślinić... to bym nie uwierzyła ;)
    Węgorza jeszcze nie próbowałam, natomiast, hm.

    OdpowiedzUsuń
  10. Na węgorza trzeba mieć fundusze. Ale życzę Ci, żebyś miała okazję. Bo warto...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...