wtorek, 16 grudnia 2014

Hurra! Wreszcie koniec!

Znaczy koniec borykania się mojego z sądem, bankami itp. Jeszcze tylko do ,,ukochanej'' skarbówki się trzeba udać i przyznać do tych paru groszy, o które tyle zachodu było, a które wreszcie dziś na konto spłynęły... Uff!!!


Małżowi stanowczo zapowiedziałam, by się nie ośmielił przypadkiem opuścić tego padołu przede mną, bo na powtórkę z tej  ,,rozrywki'' nie mam najmniejszej ochoty!:)


***


Powoli odpuszcza też stres przedświąteczny. Bo już więcej za mną niż przede mną. I generalnie na myśl o tym, że za tydzień  zacznie przybywać dnia, też radośniej na duszy...


Buraki na barszczyk się kiszą, farsz na pierogi gotowy. A kapusta kiszona taka pyszna mi się trafiła jak nigdy! I to z Makro. Nie spodziewałabym się, że tam taki cymes! Dziś z trudem się hamowałam, by nie zjeść co najmniej kilograma na surowo. Ograniczyłam się do dwóch solidnych garści...


***


Pobiegałam dziś po naszym powiatowym miasteczku w poszukiwaniu ostatnich prezentów. W drodze powrotnej w autobusie trafił mi się nietuzinkowy  rozmówca. Płci męskiej. Troszkę puszysty okularnik. Lat 12. Wygadany i przesympatyczny!


Przy takich okazjach zdarza mi się zatęsknić za pracą w szkole... Nie za papierami, radami pedagogicznymi, wywiadówkami itp. Ale właśnie za takimi fajnymi, ciekawymi świata dzieciakami! Tu nadmienię, że z młodzieńcem rozmawialiśmy głównie o... Einsteinie. Nieźle, co? Aż mi żal było, że podróż trwała  tylko niecały kwadrans...


Bardzo lubię takie krótkie spotkania z zupełnie obcymi ludźmi, z którymi rozmawia się niebanalnie. Czasem jest to osoba w bardzo podeszłym wieku, która zaciekawi fragmentem  swojego życiorysu, czasem małe dziecko zadziwiająco trafnie oceniające rzeczywistość, a bywa że i lekko podpity menel nagle wygłosi niezwykłą refleksję...


Już od dość dawna wolę słuchać ludzi niż mówić sama. Choć przez całe lata byłam straszną gadułą...




13 komentarzy:

  1. A ja ciągle w stresie prezentowym, bo pomysły dla męża wypstrykane - po nie tak dawnych urodzinach a potem imieninach - a teściowa nic nie chce, bo po co, ach, po co tyle zachodu...
    Jedzenie to przy tym po prostu pikuś!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, czy i mi kiedyś gadulstwo minie...?
    To pogratulować wobec tego zakończonej udręki urzędowej!

    OdpowiedzUsuń
  3. I cóż małżonek na ten warunek, cokolwiek egoistyczny?:))
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Klarka Mrozek17 grudnia 2014 00:39

    ktoś Ci powiedział, że byłaś gadułą? Bo gaduła kojarzy mi się z kimś, kto mówi bez wytchnienia byle tylko mówić i ma raczej słuchaczy niż rozmówców
    Ale może mam pecha trafiając ciągle na ludzi, którzy nie dopuszczają mnie do głosu a potem mówią, że jestem wycofana

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Antoni Relski17 grudnia 2014 07:47

    Ja też lubię pogadać z takimi młodymi filozofami, spotanymi przypadkowo. Tylko syn mnie gasi mówiąc
    - Nie zachowuj się jak pedofil

    Świat upadł na głowę
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. rozmowy z nieznajomymi sa bardzo fajne nigdy nie wiesz na kogo trafisz a szczególnie na młodych i elokwentnych, masz szczęście, pozdrawiam
    j

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozmowy z nieznajomymi uskuteczniam dość często, potrafią być bardzo ciekawe, o ile nie czuję się zagrożona.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fakt, prezenty to co roku bardziej skomplikowane zadanie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Wstępnie się zgodził. Prosił tylko, by nie lokować po stówce w kilkunastu różnych bankach...

    OdpowiedzUsuń
  10. Sama się uważałam za gadułę, ale chyba to był efekt uboczny zawodu...

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj tam! Dzieci tylko by nas krytykowały...

    OdpowiedzUsuń
  12. Warto się dowiedzieć, co zaprząta taką 12-letnią głowę!

    OdpowiedzUsuń
  13. No, z dresami raczej się nie wdaję w pogawędki.:)

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...