Nadspodziewanie owocny finał szkolnej imprezy! Wprawdzie zabrakło naszych tradycyjnie najbardziej hojnych sponsorów, ale i tak udało się na czysto zebrać trochę ponad 3 tysiące. Sporo więcej niż rok temu...
Muszę jednak stwierdzić, że ten tydzień dał mi się we znaki. Bo to trochę tak, jakbym znów zaczęła pracować. A wczoraj to już było pełne 8 godzin - połowa powiedzmy lajtowa, ale następne cztery, czyli sama impreza i sprzątanie po niej, to już był hardcore. I chyba zmęczenie nie dało w nocy spać, a zależało mi, by nie obudzić się z worami pod ócz szarością, albowiem...
Przecież to dziś miałam zostać ,,gwiazdą'' filmową! Taki dar losu na Mikołajki... Spot reklamowy, zachęcający do odwiedzenia jednego z muzeów gdańskich. A w głównej roli nasze Koło Gospodyń, oczywiście w strojach reprezentacyjnych.
Tak między Bugiem a Wartą, to próbowałam się wyłgać z wyjazdu na sesję. Miało nas być ponad dziesięć, najpierw się zgłosiło niemal piętnaście dziewczyn, a potem zaczęły się wycofywać z różnych przyczyn. I stanęło na tym, że ,,nie chcem, ale muszem''!
Owszem, do muzeum ze względu na wiek może i pasuję. Jednak moje zdjęcia z ostatnich paru lat boleśnie dowodzą, że nawet najbardziej szczątkowa uroda też przemija... A my w kole mamy takie śliczne, zgrabne panie! I parę uroczych dziewczynek! Po co im przygarbiona babcia z trzema piórami zamiast czupryny?
W dodatku podczas zdjęć plenerowych, czyli na ulicy Długiej, jako jedyna z towarzystwa totalnie upaprałam sobie obuwie! W jakiejś mazi, która zalegała bruk. I czułam się z tym fatalnie. Mam nadzieję, że tego szczegółu na filmiku nie będzie widać.
Pomijając te oczywiste mankamenty, sesja była i wesoła, i kształcąca. Pan muzealnik był zachwycony żywiołowością naszych pań, bo to i spontaniczne tańce w sali balowej nastąpiły, i śpiewy jakieś, i momentami powaga należna okazom...
Co tam w efekcie wyjdzie, okaże się za czas jakiś!
***
Do buta nic nie wpadło! Widać byłam niegrzeczna...
Do mojego też nie, dzieciakom powiedziałam, że byłam przez cały rok grzeczna i nic. A u nich coś się znalazło, choć z grzecznością różnie bywało...
OdpowiedzUsuńPodasz link, kiedy będzie już zmontowany film??? Jestem bardzo ciekawa!
Witaj ;)
OdpowiedzUsuńU mnie Mikołaj był, a jakże, bo w przeddzień moje urodziny, zatem świętuję, aż 2 dni :)
Gdzie tam"muzeum"- jesteś duchem młodziutka, a to ważne :)
Pozdrawiam cieplutko na miły dzień i tydzień cały ;)
Nie przesadzasz aby? Mój pan dentysta, gdy kobieta narzeka na swą zewnętrznośc, tak zawsze mówi: "a co, drugi raz za mąż chcesz dziecino wyjśc? Masz męża, dzieci, ludzie na twój widok nie uciekają w popłochu więc o co chodzi? Nie jest sztuką byc ponętną młódką, ale interesującą starszą panią- tak".
OdpowiedzUsuńMiłego;)
W takim razie postaram się być ,,interesującą'' starszą panią. Obiecuję!
OdpowiedzUsuńZawsze mówię, że najgorzej to jest mieć na imię Adam lub Ewa i jeszcze urodzić się w Wigilię... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa, choć i pełna obaw... O ile pan muzealnik się nami nieustająco zachwycał, o tyle kamerzysta miał minę sfinksa!
OdpowiedzUsuńU mnie też nie wpadło, ale skoro tak skoro Mikołaj uznał, że nie jestem godna, sama se kupię, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńj
oj oj, jeśli nie teraz to kiedy? Korzystać z takich okazji, zobaczyć, jak to jest, poczuć, co czują aktorzy.
OdpowiedzUsuńGratuluję zapału do społecznej pracy.
I przynajmniej będziesz na pewno zadowolona z prezentu!:)
OdpowiedzUsuńA jednak szkoda, że nie wcześniej... Co zrobić?
OdpowiedzUsuń