czwartek, 4 grudnia 2014

Przed imprezą...

Obecny tydzień spędzam, jak na mój typowy aktualnie tryb życia, wyjątkowo intensywnie i pracowicie. Głównie w szkole, gdzie pomagam w przygotowaniach do naszej charytatywnej imprezy. Po 4-5 godzin dziennie...


W tym roku tyle cudeniek wyprodukowały zdolne ręce naszych nauczycielek, pracownic i mam, że wprost serce rośnie. Żeby tylko dopisali goście i zechcieli te piękne rzeczy nabyć!...


Jako osobnik całkowicie upośledzony manualnie tkwię w nieustającym zachwycie nad kreatywnością i talentami moich koleżanek i znajomych. Bo np. taka choinka zrobiona z plastikowych łyżeczek pomalowanych złotym sprajem? Albo biała, z misternie zwiniętych chusteczek higienicznych... Najbardziej jednak zachwyciły mnie mini-szopki zrobione  wyłącznie z drewnianych patyczków do lodów. Żeby na takim zaokrąglonym końcu patyczka wymalować twarze Matki Boskiej, Józefa i Dzieciątka, to trzeba mieć ten zmysł, którego mnie akurat okrutnie pozbawiono.


Przez dwa dni robiłam głównie za ,,świstaka''. Czyli zawijałam, zawijałam, zawijałam... Nie w papierki wprawdzie, a w celofan. Fanty na loterię, przedmioty na aukcję, albo (jak dziś) pojedyncze, bogato zdobione pierniczki.


***


Mój bank od ,,spadku'' piętrzy trudności! Sprawa jest podobno bardzo nietypowa, wymaga co i raz konsultacji z prawnikami, a ode mnie wciąż nowych, innych oświadczeń... W związku z tym najeżdżę się do Gdańska jeszcze pewnie parę razy. Może i dobrze, bo przy okazji jakieś zakupy świąteczne poczynię. I Jarmark Bożonarodzeniowy na Targu Węglowym będę miała okazję odwiedzić. Rzadko coś tam kupuję, ale lubię przespacerować się od kramu do kramu, popatrzeć, powąchać... Atmosferę poczuć.


***


Dziś taka gołoledź, że po raz drugi w życiu prawie-prawie szpagat wykonałam! Na tarasie, gdy w czółenkach na stopach wypuszczałam Erkę na przedpołudniowy sik. Szybko buty zmieniłam na takie z zimowym ,,ogumieniem''... Małż do domu wracał z prędkością między 40 a 50 na godzinę! Przynajmniej kolejnego mandatu nie miał szansy zaliczyć... Bo w ostatnim czasie zdarzyło się to i owo!


 

10 komentarzy:

  1. ~Antoni Relski5 grudnia 2014 05:31

    Nie narzekam u nas drogi spoko
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgago, powinnaś czasem tu wrzucić zdjęcie czyjejś bogatej wyobraźni. Mnie zaciekawiła ta choinka z plastikowych łyżeczek! Jak to ta Twoja koleżanka zrobiła? Jak scaliła łyżeczki??

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas podobno wyrok już zapadł, tyle tylko, że sąd raczył zapomniec by poinformowac o tym dwie z zainteresowanych sprawą czterech osób. Chwilami mam wrażenie, że w tej instytucji zatrudniają debili, co to "nie czytaty ani pisaty". A sprawa się wlokła 2,5 roku.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Leslie Warszawski5 grudnia 2014 14:07

    Żeby Ci ten świstak nie został jako... dzień świstaka :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziś już też, ale po wczorajszym dniu coraz to dobiegają wieści o połamańcach..

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety, choinka sprzedana. Ale może się dowiem, kto i jak ją zrobił...

    OdpowiedzUsuń
  7. W moim przypadku sąd przebiegł niemal bezboleśnie, tylko teraz bank się ,,ślimaczy'' z powodu nietypowości zagadnienia podobno.

    OdpowiedzUsuń
  8. NO właśnie! Co ja będę robić po tygodniu zawijania?!

    OdpowiedzUsuń
  9. A co nietypowego w likwidacji lokat przez spadkobiercow wlasciciela srodkow finansowych?
    Ja zalatwialam podobna sprawe 2 lata temu. Tj. moja siostra zalatwiala to osobiscie przedkladajac notarialnie potwierdzone moje pelnomocnictwo do likwidacji lokaty. W pelnomocnictwie wskazane byly od razu nasze konta bankowe, wiec bank przelal naleznosc (w odpowiednich czesciach) w ciagu 2 godzin od wizyty w banku. Wczesniej mailowo ustalilam jakie dokumenty sa wymagane do przedlozenia w banku. A byl to bank spoldzielczy w niewielkim miescie powiatowym.
    W ogole z bankami jest w tej kwestii skandal - ponoc grube miliardy leza na tzw. martwych kontach, bo banki teoretycznie nie wiedza o zejsciu wlasciciela konta, a same nie kwapia sie i nie maja takiego obowiazku by poszukiwac spadkobiercow. Rodziny czesto nie wiedza, ze zmarly mial jakies konta czy lokaty, wiec jak maja dochodzic tcyh kwot? Chyba odwiedzajac wszystkie banki w okolicy ze stosownymi dokumentami o nabyciu spadku. A i to nie gwarantuje, ze bank tak od reki odpowie. Bo wicie, rozumicie - tajemnica bankowa!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciągle mi każą pisać nowe, inne oświadczenia. Nie bardzo rozumiem, co jest powodem. Może to, że to były dwie wspólne (taty i Mamy) lokaty, że dziedziczenie tak na etapy podzielone, coś tam jeszcze jest z książeczką oszczędnościową Taty, radca prawny wciąż konsultuje itp. A inna sprawa, że martwe konta istnieją i przyczyniają się do ,,pasienia'' banków.

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...