środa, 10 grudnia 2014

Turbo-Babcia

Wczoraj w  banku wyraziłam od progu życzenie - oby do trzech razy sztuka! Panie zapewniły, że owszem... Pożegnałam się składając  bożonarodzeniowe i noworoczne życzenia. Gdy dziś o dziesiątej rano wyświetlił mi się ich numer, zareagowałam dość gwałtownie: - Matko boska, co znowu nie tak?! Ale pani W. zadała mi tylko jedno pytanie i zapewniła, że to już naprawdę KONIEC! Dać wiarę?...


***


Przed wizytą w banku zaliczyłam mój ulubiony salonik fryzjerski. Tym razem cicho tam było i bezludnie, a pani Szefowa już na mnie czekała. Poprosiłam o powtórkę z poprzedniej wizyty. Czyli tylko ,,doskalpować'', co tak szybko odrosło.


Szefowa jest uroczą gadułą. Po dwakroć zachwyciła się moim aktualnym kolorem (nieco już spranym...), a potem zaczęła komplementować ,,odwagę''. - Bo ja strasznie lubię, kiedy panie w pewnym wieku potrafią zaryzykować coś nietypowego na głowie! - wyznała. - I wtedy wychodzi taka fajna Turbo-Babcia!


Całkiem mi się spodobała taka nowa ksywka! Poza tym wyszłam dopieszczona, zadowolona, a nawet do pewnego stopnia... elegancka! Oczywiście po nocy to już całkiem inna bajka... Ale najważniejsze, że po lewej stronie głowy włos na tyle krótki, że żadne wicherki się nie stroszą. O to głównie chodziło!


Porozmawiałyśmy też sobie trochę o ,,Salonowych rewolucjach''. Byłam bardzo ciekawa, jak odbiera ten program fachowiec. Pani Justyna potwierdziła, że w wielu przypadkach osoby raz nauczone zawodu  nie mają ochoty się ponownie szkolić ani rozwijać. A przecież i w tej dziedzinie trendy się nieustannie zmieniają. Okazało się, że Szefowa od dłuższego czasu bezskutecznie poszukuje  dodatkowej pracownicy. Zgłaszają się wprawdzie ochotniczki, ale z wiedzą u nich bardzo marnie... A byle kogo nie ma sensu przyjmować!


***


Jarmark Świąteczny mnie bardzo rozczarował. Jedyne, co się spodobało, to były czapki ze ,,wściekłymi ptakami''. Wnuki byłyby pewnie zadowolone, niestety, nakrycia głowy  były zdecydowanie przeznaczone dla osobników dorosłych!


***


Jakowyś kataklizm pogodowy ponoć nadchodzi. Huragan o wdzięcznym skądinąd imieniu Aleksandra. Daj Boże, by był równie łagodny, jak niegdysiejszy, tak groźnie zapowiadany,  Kacper. Jeśli jednak uderzy w piątek... Może postawić pod znakiem zapytania świąteczny koncert, na który się wybieramy do Opery Leśnej. Oby nie! Wszak choćby dlatego, że Asia zainwestowała sporo w nową kreację, specjalnie na tę okazję.


***


Pierwszy raz wyprałam mój ,,służbowy'' strój ludowy. Mam nadzieję, że spódnica, dotąd zbyt długa, nieco się skróci... W sobotę bierzemy udział w kolejnym konkursie. Na najładniejszy stół bożonarodzeniowy. Trzymajcie kciuki!


16 komentarzy:

  1. Złośliwość rzeczy jest znana, więc może się skurczyć w poprzek a nie wzdłuż. Kiedyś gdzieś słyszałam, że spodnie i spódnice powinny być tak układane na materiale do krojenia, aby potem nie zbiegały się w objętości a co najwyżej wzdłuż. No i zawsze podobno trzeba materiał przed krojenie i szyciem dekatyzować. Ciekawe ile dziś z tego przetrwało.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Antoni Relski11 grudnia 2014 02:39

    Z tą długością alko inaczej krótkością spódnicy w stroju ludowym nie przesadzaj. W końcu nie występujesz u Donatana
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Pasuje do Ciebie ,,Turbo Babcia" he he..Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Też tak sądzę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie doceniasz mnie chyba... Jeszcze wiele przede mną!

    OdpowiedzUsuń
  6. Spódnice są tak szyte, by się pomniejszały wzdłuż. Jutro przymierzę, to się okaże.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam historii z bankiem, więc muszę doczytać :).
    Życzę powodzenia w konkursie!!!
    Pozdrowienia serdeczne
    iw

    OdpowiedzUsuń
  8. Obiecuję nie uderzać dzisiaj w nic, a zwłaszcza w Operę Leśną, żebyś miała dobrą zabawę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. ~Klarka Mrozek12 grudnia 2014 13:39

    nie podoba mi się babciowanie i ciociowanie przez dorosłych, babcią będę dla wnuków a ciocią jestem dla siostrzeńców i wystarczy

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki! Dobrze się spisałaś!

    OdpowiedzUsuń
  11. Też nie przepadam za podobnymi formami, ale pani fryzjerka jest tak sympatyczna, że w tym przypadku zupełnie mi to sformułowanie nie przeszkadzało. Raczej rozbawiło...

    OdpowiedzUsuń
  12. bankowym przeciwnościom mówię stanowcze nie. Mnie się zawsze wszystko puje, gdy tylko Grubel przekroczy próg domu. Zaczynają się telefony, wezwania, ale TYLKO dla niego. Przy czym ja mam taki charakter, że gdy pójdę na ulubionego oddziału zawsze uzyskam bezpośrednią wypowiedź;)

    Lubię babciowanie, ale tylko dla moich wnusiów.

    OdpowiedzUsuń
  13. Turbo-Babcia idealnie do Ciebie pasuje :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Jednak życie bez banków jest dziś praktycznie niemożliwe, nieprawdaż?

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...