środa, 25 lutego 2015

A życie sobie płynie jako ten strumyk - z wolna...

Lubię taką naprzemienność dni zupełnie zwyczajnych, zgodnych stuprocentowo z harmonogramem emerytki, z dniami niosącymi coś nowego. O ile to nowe jest pozytywne, oczywiście.


Ostatnio jakoś sporo tych mniej sztampowych dzionków. Bo na przykład kolejne 3 dni będą dość emocjonujące. Jutro jedziemy na koncert Asi, dawno na żadnym nie byliśmy, chyba od końca lata, więc frajda. W piątek emocje zupełnie innego typu - zebranie wiejskie i wybór sołtysa. Na takim zebraniu zawsze jest ciekawie - mieszkańcy mają rozmaite pretensje do władzy gminnej, władza się wije jak piskorz, coś mgliście obiecuje, czasem zapiera się, że ,,nieprawdą jest jakoby'' itp. Potem wybór sołtysa. Ciekawy, o ile jest więcej niż jeden kandydat. Na końcu wybór Rady Sołeckiej, czasem tacy się zgłaszają ochotnicy, że nie wiadomo - śmieszne to czy straszne...


A w sobotę stajemy niemal wobec konieczności sklonowania się. Bo nakłada się 60-tka mojej przyjaciółki ze studiów (i zarazem chrzestnej Asi) oraz 30-tka naszej córci. Na szczęście impreza u starszej z jubilatek zaczyna się po południu, a młodszej raczej dopiero po ,,Wiadomościach''. Jakoś to pogodzimy, tyle że jeżdżenia sporo, bo pomiędzy trzeba wrócić spod Gdyni do domu, odsikać Erę, zabrać co nieco z konsumpcji i wracać znów do Gdyni. W nagrodę mamy nadzieję na dobrą zabawę!


***


Ważność dowodów się nam kończy 29 marca. Więc trzeba wyrobić świeże dokumenty. Zdecydowaliśmy się na nową formę dowodu. Zatem oczywiście najpierw do fotografa. Im starsza jestem, tym większy to stres... Ale trudno, jak mus, to mus! Zdjęcia jak do paszportu, więc kamienna twarz itp. Aby nieco osłodzić sobie spodziewany efekt, poprzedziłam wizytę u fotografa dwoma kwadransami u fryzjera. W myśl zasady - skoro z  gębą już nic nie zrobisz, to miej choć na głowie jakiś ład!


Trochę mi się to czkawką odbiło, albowiem panią fotograf na tyle dekoncentrowała moja asymetryczna fryzura, że ustawianie trwało i trwało. Nic to! Najważniejsze, że procedura już poza mną. I muszę stwierdzić, że nawet aktualne zdjęcie podoba mi się nieco bardziej niż to sprzed dekady. Może dlatego, że jednak tych kilogramów mniej... A i porządek na głowie swoje zrobił.

7 komentarzy:

  1. Czyli szykuje się rozrywka a la Hobbit - w tę i z powrotem ;)
    Jesteś nadzwyczaj ekstraordynaryjną emerytką, w dodatku w asymetrycznej koafiurze, ha.
    A na blogu zachowujesz się jak dobra gospodyni w kuchni, która i z niczego potrafi coś upichcić i zawsze jest smacznie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale laurka! Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Na nudę to Ty narzekać nie możesz ;)

    Sto lat dla Asi! :)

    I udanej zabawy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "skoro z gębą już nic nie zrobisz, to miej choć na głowie jakiś ład!" Kocham Cię za te Twoje powiedzonka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaśko chce być brutalny, ale mama.... http://www.almoc.pl/img.php?id=2853

    OdpowiedzUsuń
  6. Życzenia przekażę. dziękuję w imieniu Jubilatki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Samo życie, Basiu!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...