środa, 29 lipca 2015

***

We wtorek odszedł nasz najbliższy przyjaciel... Chrzestny Asi, jeden z trzech najwspanialszych mężczyzn, jakich dane mi było w życiu spotkać. Cudowny, serdeczny, uczciwy, prawy człowiek. O manierach przedwojennego dżentelmena.


Znaliśmy się i przyjaźniliśmy od trzydziestu paru lat. Mimo, że od lat dzieliły nas setki kilometrów, byliśmy sobie bliscy jak rodzina. A może nawet bardziej... Jeszcze w maju wydawało się, że to, co nieuchronne, odsunie się mocno w czasie. S. był pełen optymizmu... My też.


Trudno uwierzyć, że już nigdy nie powita nas  w progu swojego domu, nie poczęstuje koniaczkiem, nie opowie z uroczym uśmiechem o ostatnich zdarzeniach w pracy i w domu...




9 komentarzy:

  1. Przykro mi, wiem co czujecie. Mam wrażenie, że ci, którzy mają wiele bardzo pozytywnych cech odchodzą od nas zbyt szybko.
    Przytulam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Antoni Relski30 lipca 2015 02:50

    Zaczyna się robić wokół nas coraz więcej pustego miejsca
    Daje do myślenia
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nikt nie zna na szczęście dnia ani godziny. Serce boli kiedy odchodzi dobry człowiek. Serdeczne współczucie Grażynko. Przytulam serdecznie-;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszyscy sie kiedys spotkamy po tamtej stronie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Optymizm jest jednak zgubnym sukinsynem.
    Kondolencje moja droga.

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedyś drylowałyśmy wiśnie ubrane za duchy- w papierowe ubranka z gazet

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...