wtorek, 4 sierpnia 2015

Maratony

Co niektórzy mogliby nam pozazdrościć. Kondycji!


W piątek wyruszyliśmy z domu o szóstej rano. Na pożegnanie S. Sześćset kilometrów na południe. O osiemnastej wyruszyliśmy w stronę przeciwną, pod Kołobrzeg. Z trasą przymusowo wydłużoną, by Pierworodnego wysadzić w Bydgoszczy na pociąg. W sumie siedemset kilometrów, dokładnie 697. Do ,,mety'' dotarliśmy o 3.58. Żywi... Bez minuty snu.


Kolejne trzy i pół dnia to następny maraton. ,,Mało się spało i dużo piło'' - można by rzec. Z tym piciem nie do końca, ale ze spaniem rzetelna prawda. Bo skoro tak krótko, to na sen czasu szkoda. Poza tym dużo się: jadło, śmiało, gadało, śpiewało, kąpało.


Uroczystość ku czci naszych dwóch nowych Seniorów sami bohaterowie nieco zakłócili zachowaniem zupełnie niestosownym do wieku. Szczególnie podczas ceremonii  pasowania... Prezenty okolicznościowe zostały jednak należycie docenione.


Cięższa o kilogram z hakiem po rozkoszach stołu, wróciłam trzy godziny temu. Z przeświadczeniem, że jednak wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej! Warunki bytowe na Piernikaliach nie są bowiem najłatwiejsze... Działka Hali nieduża, na niej domek właścicielki i nasz namiot. Reszta koczuje w pobliskim ośrodku z czasów głębokiej komuny.  Brakuje mi najbardziej ulubionego fotela-leniwca, swobodnego dostępu do sanitariatów, dogodnych warunków do przygotowywania posiłków  itp. Cudowne towarzystwo rekompensuje owe niedostatki co prawda, ale powrót do ,,cywilizacji'' zawsze bardzo doceniam.


Co roku na pożegnanie zastanawiamy się, ile jeszcze lat będzie nam się chciało ruszać coraz leciwsze ,,cztery litery'', by pobyć te parę dni razem absolutnie beztrosko, w złudnym, acz miłym przeświadczeniu, żeśmy nadal jeszcze  młodzi...


19 komentarzy:

  1. No, bój się Boga, nareszcie jesteś! :)
    Podziwiamy P. Jak on przejechał za kółkiem 1300 km bez odpoczynku?
    (Mój J. miał problemy po 1100 km, żeby dowieźć Nas szczęśliwie do domeczku).
    Oczywiście gratuluję Seniorom zachowania, gdy będę miała 50 lat, też będę biegała w krótkich spodenkach z frędzelkami :)
    Odpoczywaj Dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezmiennie pełna podziwu-;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czy Cie podziwiac za ten namiot czy raczej wspolczuc:))) Nigdy nie bylam "namiotowa" zawsze potrzebowalam wiecej komfortu, a teraz to juz by mnie nikt zadna sila ani nagroda pod namiot nie wpedzil:))
    Wspanialy lata temu probowal kusic, pokazywal, ze przeciez materace moga byc wysokosci lozka, ze wcale nie musze sie czolgac na kolanach.... Jak mu poslalam spojrzenie to juz nigdy nie wspomnial o namiocie:)))
    Bo querwa ja sie pytam gdzie sie chodzi siusiu w nocy z tego namiotu?
    Gdzie jest gniazdko elektryczne zeby podlaczyc suszarke do wlosow?
    Gdzie umywalka do mycia geby, o reszcie nie wpspominajac?
    wiecej pytan nie mam:))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgago, to bardzo w naszym stylu! Obyśmy mieli również taką kondycję jak Wy, kiedy Was dogonimy wiekowo. Bardzo chciałabym tak jak Wy albo mój dziadek (który jako 79latek zwiedza Polskę wzdłuż i wszerz!) - nie zdziadzieć :)
    Ps. Przykro mi z powodu Waszej straty...

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Antoni Relski5 sierpnia 2015 07:34

    Pamiętam jak kiedyś mój zaprzyjaźniony Francuz tak opisywał mój maraton jazdy samochodowej
    - To jest Antoni. Przejechał 2400 kilometrów w 29 godzin i cztery red bulle.
    No tak było rzeczywiście
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Znaczy, że jesteś z tych, co się dla dobrego towarzystwa dadzą i powiesić. Osobiście wolałabym jednak nie nocować w namiocie- jest to jedno z tych miejsc, które przyprawiają mnie o klaustrofobię, zupełnie jak winda. I mam dodatkowo takie samiutkie zastrzeżenia jak Stardust- to po prostu nie jest miejsce do spania! W życiu tylko raz spałam w namiocie - na łodzi i zasnęłam głównie z krańcowego zmęczenia. Zawsze podziwiałam swoje koleżanki, które potrafiły mieszkać w tym urządzeniu nawet dwa tygodnie. Mnie wystarczyła jedna noc, by mój podziw zmienił się w wielkie zadziwienie;) Następne noce już spałam w "normalnym" miejscu.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko zależy od tego, jaki to namiot i gdzie stoi...

    OdpowiedzUsuń
  8. Red bulle niezbędne w takich razach. Choć mój Osobisty jeszcze nie używał.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też Wam życzę, by się Wam świat nie znudził!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana! Namiot mamy bardzo wysoki i wygodny. Z myciem i kibelkiem nie ma problemu, bo rozbijamy się tuż przy domku Halinki, gdzie i prąd, i woda i wsio. A ja po prostu w namiocie mam wystarczającą ilość świeżego powietrza. Widzisz, nie ma czego współczuć...

    OdpowiedzUsuń
  11. No, ja myślę, ha, ha...

    OdpowiedzUsuń
  12. W drodze powrotnej trochę Pawła wyręczało potomstwo...

    OdpowiedzUsuń
  13. A to inna historia :). Moje "talenta" podróżnicze są o niebo lepsze i bezpieczniejsze dla wszystkich jako pasażera i pilota, z lewej strony auta staram się nie siadać. Tym sposobem J. musiał jakoś nas dotransportować samodzielnie.
    Chyba już ze 3-4 lata nie spałam pod namiotem, ale wszystko przede mną, namioty mamy aż 3 różnej maści i wielkości. Przy takiej pogodzie to nawet jutro mogę pojechać!
    Pa

    OdpowiedzUsuń
  14. Podziwiam Twoją siłę i zaparcie. Ja zrezygnowałam z campingu po tym, jak przy sztormowej pogodzie, podczas rozstawiania namiotu, czasza zawinęła mnie i kolegę w kokon i rzuciła na mój samochód, tak że własnym biodrem wgniotłam karoserię. Namiot stanął, ale noc i tak spędziliśmy w samochodzie, ja i mąż na przednich siedzeniach, a dwa duże psy na tylnich, bo sztormowy wiatr groził zawaleniem namiotu. Nigdy więcej!

    OdpowiedzUsuń
  15. To TY masz namiot z łazienką?

    OdpowiedzUsuń
  16. ~Klarka Mrozek7 sierpnia 2015 09:29

    mam tak samo jak Ty - najważniejsze jest towarzystwo i wtedy można znieść i trudy podróży, i niewygody
    na Watrowisku średnia wieku grubo po 50 a bawimy się doskonale,
    wygody ma każdy w domu a my spotykamy się, by pobyć w swoim towarzystwie

    OdpowiedzUsuń
  17. Prawie.. Łazienka odległa o ok. 5 metrów.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem skłonna zrozumieć niechęć do ,,namiotowania''...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...