sobota, 25 lipca 2015

Różności

Rok temu na naszych Piernikaliach świętowaliśmy poczwórną sześćdziesiątkę damską. Tym razem dubeltowa 65-tka dwóch panów - Małża i naszego przyjaciela Kazimierza. Wkroczenie w wiek seniorski to nie hetka-pętelka. Uczcić mus!


Nie chciało mi się wcale myśleć o jakichś szczególnych przygotowaniach, ale koleżanki wymogły. Jak pies do jeża się zabierałam, zero pomysłów we łbie. Jakieś takie wypalenie, jeśli idzie o wszelaką ,,tfurczość''... Aż tradycyjnie wena mnie dopadła w pks-ie. W czwartek ok. 13.15.


Scenariusz jeszcze nie w pełni dopracowany, liczę po cichu na obiecaną pomoc Asi. Mary i Hala szykują gadżety. Coś się urodzi...


***


Z zupełnie innej beczki...


Cnota cierpliwości jest mi, jak wiadomo, totalnie obca. I dlatego wnerwiają mnie różne uciążliwe drobiazgi. Na przykład to, że pastę do zębów trudno wydobyć z tubki, gdy zużycie osiągnie, powiedzmy, 90 procent. Niby coś jeszcze wewnątrz tkwi, ale ile się trzeba nabiedzić, by uzyskać paseczek na szczoteczce? Podobnie z pojemnikiem żelu do mycia. Odwracam kilka minut przed ablucjami do góry dnem, by naciekło, ale i tak spływa zbyt wolno.


W jakimś amerykańskim katalogu dawno temu widziałam przyrząd do wyciskania resztek pasty. Czy to cudo już u nas do zdobycia? Może ktoś z Was wie?


Małż, gdy tylko jest w domu,  regularnie przestawia mi czajnik z największego palnika gazowego na średni. Przemilczam zazwyczaj, ale w środku osiągam temperaturę wrzenia znacznie szybciej niż czajnik... Bo ja chcę mieć herbatę już, zaraz, natychmiast!


Przygotowania do kolacji mogę sobie dowolnie  celebrować. Natomiast śniadanie muszę zjeść najpóźniej 10-15 minut po wstaniu. Gdy tylko się umyję i ubiorę. Na czczo jestem po prostu wrednym potworem. Jeśli np. mam zjeść rano twarożek z rzodkiewką i szczypiorkiem, robię go sobie wieczorem. Takie dziwactwo....


***


Sister dziś bardzo pochwaliła mój wegetariański pasztet. Miód na serce! Małż usłyszał i zażądał degustacji. Przedtem spróbował tylko okruszków. Teraz, gdy posmarował chlebek i dołożył chrzanu, aż zacmokał... Nie zamierzamy zostać jaroszami, ale może od czasu do czasu taki produkt u nas zagości....






12 komentarzy:

  1. Wyciskarki do tubek są czasami jako promocyjny gadżet dołączane, w ostateczności można tubkę nożyczkami rozciąć i szczoteczką pastę wybrać. Żel pod prysznic odwrócony do góry dnem stoi już, gdy połowa zawartości w nim jest i stoi tak cały czas, a nie tylko kilka minut przed myciem - wszystko spływa jak trzeba. Jednak sposobu na opróżnienie zaopatrzonej w pompkę buteleczki z podkładem znaleźć nie potrafię - nawet, gdy bez zakrętki do góry dnem stoi spływać nie chce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyciskacze do pasty są dostępne na Allegro, na przykład takie:
    http://allegro.pl/wyciskacz-pasty-do-zebow-dozownik-wyciskania-tubek-i5283714548.html

    Pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę!Dziękuję za informację.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak to nam, kobietom, przedmioty martwe życie utrudniają...

    OdpowiedzUsuń
  5. "Przyrząd" do wyciskania resztek pasty z tuby zakupiłam dawno, w normalnej drogerii, nie w markecie. Ale to pasuje tylko na tubki o średnicy do 2,5 c. Do żelu po prysznic dolej nieco przegotowanej wody, łatwiej resztka wypłynie. Drugi sposób - kupić raz żel w butelce z wieszaczkiem wtedy wisi na armaturze lub koszyczku zakrętka w dół. Po każdym zużyciu myjesz butelkę i napełniasz nowym żelem.
    Tobie to dobrze rano - ja muszę po otwarciu ocząt łyknąć tabletkę i dopiero za godzinę mogę zjeść. Masakra.
    Mój mi za to podpada z kranami, bo zawsze ustawia wajchę kranu na maksymalną ciepłotę , a u nas niemal wrzątek leci z kranów.
    Nawet nie wiesz ile się codziennie nawydzieram z tej okazji.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy mąż ma swoje dziwactwa. Ale i każda żona...

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Klarka Mrozek27 lipca 2015 00:24

    zauważyłam coraz większe otwory w butelkach ze środkami do sprzątania, jak się chluśnie to na bogato i po paru użyciach pusta butelka!

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Antoni Relski27 lipca 2015 07:29

    Ja też walczę ze zużyciem wody w domu szczególnie irytuje mnie to lanie po próżnicy w czasie mycia zębów.
    Maszynka do wyciskania resztek pasty to pomysł z okresu stanu wojennego.
    Pamiętasz jak wtedy trudno było o pastę?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. No tak, wszystko po to, by nabywać, nabywać, nabywać...

    OdpowiedzUsuń
  10. Pamiętam, pamiętam... Do dziś mam ,,pamiątkę'' po szamponie ,,Zielone jabłuszko'' w postaci łupieżu!

    OdpowiedzUsuń
  11. O tym wrednym przedśniadaniowym potworze to ja coś wiem, bo sama to miałam przez wiele lat, do tego stopnia, że Tato przynosił mi do łóżka czekoladki jak tylko otworzyłam oczy, żebym nie była taka paskudna, a koleżanka, z którą dzieliłam pokój na pierwszym roku studiów wyznała, że się mnie boi rano, bo patrzę na nią jakbym chciała zabić. Teraz już nie jest tak źle, a i mąż się przyzwyczaił, żeby się do mnie nie odzywać przed pierwszym papierosem.

    OdpowiedzUsuń
  12. O, tak. W soboty i w niedziele Małż mi się w oczy nie rzuca, póki nie zjem i nie zapalę...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...