środa, 22 lipca 2015

Męska logika i kulinaria

Kocham mojego Zięcia od początku, ale od dziś jeszcze bardziej...


Asia wydaje jutro obiad dla Szwagrostwa i dla nas. Ponieważ dopiero dziś wieczorem dotarła do domu ze Szwecji, chcąc oszczędzić sobie nieco pracy na jutro, wysłała Michałowi mailem listę zakupów. Chciała też jeszcze dziś  zrobić deser, do którego to potrzebna jej była śmietana 36%. I taka pozycja widniała na liście. A co kupił mój Zięć? Oczywiście dwie śmietany 18-procentowe!!! Suma się zgadza, nieprawdaż? Ot, przykład ,,ścisłego'' myślenia w męskim wydaniu...


Gdybym była złośliwa, kazałabym Misiowi ubić tę śmietanę...


***


Przedwczoraj kupiłam najdroższy w życiu chleb. Obok naszego psiego doktora jest mała piekarnia z bardzo bogatym na ogół asortymentem pieczywa. Od jakiegoś czasu zagustowaliśmy w tamtejszych wypiekach. Niestety, w poniedziałek przed osiemnastą półki były praktycznie puste. Nie chciało mi się szukać kolejnego sklepu, więc popytałam o to, co zostało. A zostało pół małego razowca (za mało!), jedna bułka paryska (nie jadamy białego pieczywa) i... coś sporego w woreczku. Pani mi wyjaśniła, że to taki specjalny chleb składający się z samych ziaren, połączonych oliwą. I że jedna kromka kosztuje złotówkę!


Zaszalałam i nabyłam całość - za piętnaście złotych! Gdy pani podała zakup, aż mi się ręka ugięła, bo ciężkie to było bardzo. Ale wybitnie smaczne... I rzeczywiście z samych ziarenek.


***


W ramach troski o Sister-wegetariankę wykonałam po raz pierwszy w życiu bezmięsny pasztet. Najpierw się zapoznałam z kilkoma przepisami w sieci, a potem, jak zawsze, pokombinowałam po swojemu. Coś odjęłam, coś dodałam (głównie grzyby) , nie pożałowałam przypraw rozmaitych. Całkiem niezły efekt. Zwłaszcza z chrzanem. I wygląda, i smakuje. Przynajmniej mnie, Małż - zdeklarowany mięsożerca, nie zachwycił się specjalnie. Zobaczę, co powie Basia, jutro zawiozę jej obszerny fragment. Jeden kawałek zamroziłam, by zabrać jako ciekawostkę na Piernikalia.


***


Z moich dwóch krzaków czarnej porzeczki uzyskałam w sumie trzy duże (po ogórkach)  i jeden mały (po dżemie) słoik. Spory progres w stosunku do ubiegłego roku. Ale i tak kupię jeszcze w sobotę na rynku ze dwa kilo...


13 komentarzy:

  1. A mozna prosic o przepis na ten pasztet, ja kiedys robilam z selera korzeniowego, byl pyszny. I robilam jeszcze z jakichs innych warzyw, ale nie pamietam, a przepisu oczywiscie nie zachowalam:))

    Z ta smietana to mezczyzni tak maja;)) Dlatego sie nie wsciekam jak wyslany po zakupy Wspanialy dzwoni po nascie razy po potwierdzenie czy na pewno o to chodzilo:)))

    Dzis tak mialam z kurczakiem, chcialam udka kurczece, ale akurat nigdzie nie bylo to wytargowal moja zgode na nozki te dolne czesci, za ktorymi ja z kolei nie przepadam bo tam na nich nie ma za wiele miesa, a kosc i owszem solidna.
    No ale jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma.

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Antoni Relski23 lipca 2015 05:00

    Zaliczyłem smalec z fasoli
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. A widziałaś myślącego faceta? Oni tacy są. To wszystko co wykracza poza ich doświadczenie zawodowe przekracza ich możliwości pojęcia, przyswojenia, wykonania.
    Taki chlebek z samych ziaren to sama w domu piekę. U nas można kupić po prostu wszystkie już wymieszane ziarna i samemu go upiec. I są dwa zestawy- droższy jest z migdałami, tańszy bez nich.
    Szczerze - nie jadam wegetariańskich pasztetów, kotletów itp. rzeczy.
    Z potraw dziwnych jadam fritatę-czyli smażone na maśle klarowanym pokrojone w kostkę młode kartofle- gdy już zrumienione zalewa się to rozbełtanymi jajkami i chwilę dusi pod przykrywką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anabell czy możesz dać przepis na chleb z samych ziaren?Widziałam taki w sprzedaży ale odstraszyła mnie cena.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Bazą pasztetu była ugotowana zielona soczewica, mniej więcej szklanka. Do tego podsmażone 2 marchewki i spory kawałek selera (starte na tarce o grubych oczkach), jedna cebula, garstka suszonych grzybów uprzednio namoczonych i też podsmażonych i kilka pieczarek. Namoczyłam w wodzie jedną białą bułkę, dodałam, potem jedno całe jajko i sporą garść słonecznika. Przed dodaniem słonecznika całość zmiksowałam. Doprawiłam solą, pieprzem, majerankiem, papryką w proszku słodką i ostrą, odrobiną gałki muszkatołowej. Przed pieczeniem posypałam całość sezamem. I na 50 minut do piekarnika, 180 stopni.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie brzmi entuzjastycznie... Ale o gustach nie dyskutujmy!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fritatę też lubię, ale rzadko jem, bo kaloryczna mocno...

    OdpowiedzUsuń
  8. Składniki:1,5 szklanki płatków owsianych, 1 szkl. wymieszanych ziaren słonecznika i dyni, 3/4 szkl.siekanych dowolnych orzechów i migdałów, 1/2 szkl. mielonego siemienia, 4 łyzki stolowe siemienia w całości, 3 łyżki roztopionego masła klarowanego, 1,5 szkl. wody, 1 łyżka miodu, 1/2 łyżeczki soli.
    Składniki wymieszać i umieścić w keksówce wyłożonej papierem do pieczenia. Dokładnie wszystko ugnieść ręką , nakryć folią alu i wstawić do lodówki na 6 -7 godzin.
    Nagrzać piekarnik do 175 stopni, wstawić odkrytą keksówkę, piec ok. 50 min.
    Zostawić w foremce do ostygnięcia, kroić można gdy już będzie całkiem zimny.
    Smacznego;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzieki juz skopiowalam i wyprobuje przy okazji:)

    OdpowiedzUsuń
  10. O, ja też wypróbuję! Dzięki...

    OdpowiedzUsuń
  11. Najbardziej podoba mi się logika Zięcia :))))

    ahh ci nasi mężczyźni ;))) choć to ponoć oni są najlepszymi kucharzami ;)

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...