Podczas gminnych dożynek co roku odbywa się mały konkurs kulinarny na konkretny typ dania. W tym roku są to gołąbki. I padło na mnie jako reprezentantkę sołectwa i Koła w jednym...
Najlepsze, wiadomo, klasyczne. Choć i one w kilku wersjach. W mojej rodzinie np. zawsze najpierw obsmażone na brązowo, potem duszone w sosie własnym z dodatkiem suszonych grzybów. I żadnego sosu pomidorowego!
XXI wiek wymaga nowoczesności w każdej dziedzinie, więc i w gołąbkowej takoż. Dlatego zrobiłam dziś małą próbę. Dwa warianty farszu, bo sama procedura tradycyjna. Pierwsza wersja to nadzienie z ryżu i grzybów - pół na pół pieczarki i suszone podgrzybki. Plus cebulka i dużo przypraw. Takie gołąbki już kiedyś robiłam na przyjazd mojej Basi-wegetarianki.
Farsz numer dwa powstał absolutnie z głowy, czyli z niczego. Oraz z szybkiego przeglądu kuchni i lodówki. Ugotowałam szklankę zielonej soczewicy, dodałam jedną podsmażoną czerwoną paprykę, cebulę i czosnek oraz kilka suszonych pomidorów. I zasypałam trzema rodzajami papryki w proszku, pieprzem ziołowym, odrobiną imbiru i garstką lubczyku.
Wersja numer dwa smakuje mi bardziej, choć nie ukrywam, mocno pikantne to! Zamierzam przetestować oba warianty na koleżankach z Koła. Niech doradzą, z czym wystartować...
***
Wczoraj akcja ,,Ogórek''. Kisiłyśmy w sześć kobit zapas na wszystkie możliwe kołowe imprezy. Urobek w postaci jedenastu pięciolitrowych baniaków po wodzie mineralnej powędrował do zacisznej piwniczki.
***
Około czternastej dziś dzwonek do drzwi. Stoi elegancki pan i chce ze mną rozmawiać. Po chwili okazuje się, że to... windykator, czyli prawie komornik! Skleroza Małża tak zaowocowała... Powiem szczerze, nie poczułam się komfortowo, mimo iż kwota zaległości była znikoma - 46, 44 zł. Dwa miesięczne rachunki za wodę. Chyba mi się w końcu przyjdzie nauczyć dokonywania przelewów...
Lata temu mój mąż zle obliczył ZUS, pomyłka wynosiła 20 gr- o tyle mniej zapłacił. I rozpętało się piekło- był to okres, gdy Bank nie robił przelewu na sumę poniżej jakiejś określonej kwoty, a kasy w ZUSie już były zlikwidowane, więc nie było jak tej sumy uregulować. Komornik stał się
OdpowiedzUsuńnaszym stałym gościem. Mąż pokazał mu wszystkie papiery, które wypisywał do ZUSu w tej sprawie, a oni go wciąż przysyłali. W końcu
wymyśliłam,żeby ich postraszyć słownie, że sprawę zgłosimy w TVN, żeby zrobili z tego program i...sprawę umorzono. A ciągnęło się niemal rok.
A przelewy internetowe- łatwizna.
Miłego, ;)
Ależ mi smaka na gołąbki narobiłaś ;)
OdpowiedzUsuńChyba Ci się słabo zrobiło na hasło: windykator co? ;) ale swoją drogą to przy takiej kwocie nie bardziej opłacalne by było wysłanie jakiegoś pisma? I dla człowieka mniejszy stres ;)
Monit wcześniej był, a jakże, jeno kolega Małż zwlekał...
OdpowiedzUsuńStraszenie TVN-em lub panią Jaworowicz zwykle skutkuje!
OdpowiedzUsuńJa robię gołąbki z farszem z kaszy gryczanej i pieczarkami są pyszne
OdpowiedzUsuńGołąbki obsmażone na brązowo znam z kuchni mojej Teściowej..
OdpowiedzUsuńCałym sercem popieram stronienie od sosu pomidorowego! Kocham gołąbki, takie właśnie jak Twoje tradycyjne, ale zwykle z siostrą robimy na zapas, więc pieczemy w wielkiej brytfannie, a potem podgrzewamy na patelni do brązu.
OdpowiedzUsuńTa druga, egzotyczna wersja brzmi baaardzo smakowicie, ale nie nazwałabym tego gołąbkami i zapakowałabym raczej do dużych papryk a nie kapusty.
No ja jako stary urzędnik prowadzę sobie listę wydatków z podziałem na miesiące w Excelu. Stworzona tabelka to mój powód do dumy
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Gołąbków robić jeszcze nie umiem, ale przyjdzie i na to czas. :)
OdpowiedzUsuńSmacznie brzmi opis tych z soczewicy.
Pozdrowienia!
Co do komornika, dobrze, że tylko taka zaległość, ale rozumiem, że niespecjalnie się poczułaś.
Kiedyś musiał być ten pierwszy raz...:)
OdpowiedzUsuńTeż byłabym dumna z takiego męża-urzędnika...
OdpowiedzUsuńW kapuście wszystko dobre! Jeszcze spróbuję wersji z ziemniakami w środku.
OdpowiedzUsuńOsobiście gotowanego gołąbka nie ruszę, odstrasza mnie bladością.
OdpowiedzUsuńNa pewno!
OdpowiedzUsuń46 zl to dwa miesieczne rachunki???
OdpowiedzUsuńTo ile u Was kosztuje m3 wody + scieki??? Bo ja place blisko 15 zl...
Co przy zuzyciu 11 m3 daje miesiecznie konkretne sumke.
Płacę tylko za wodę, kanalizacja dopiero w budowie. Zużywamy we dwoje średnio 6 m3, dlatego tak tanio. Ale już niedługo...
OdpowiedzUsuńkiedyś pisałaś o gołąbkach odwrotnych, może takie też warto zaprezentować?
OdpowiedzUsuń,,Odwrotki'' robię raz na dwa tygodnie średnio. Dziś testowałam moje dwie wersje wegetariańskie. Zdania są stanowczo podzielone...
OdpowiedzUsuń