Tak się dzień zaczął - pierwszym śniegiem. Nawet przez chwilę dach auta był cały pokryty bielą. Na moment burość okryło, ale zaraz deszcz wziął górę, niestety...
Po obiedzie zabraliśmy się za zlewanie nalewki farmaceutów. Więc znów na biało! Niestety, mleko chyba nie takie było, bo twarożek się nie chciał oddzielić samoistnie. Więc przez gazę najpierw wstępne filtrowanie, potem przez kolejną szmatkę, wreszcie po trochu przez filtry od kawy. Do późnego wieczora zabawa.
W tak zwanym międzyczasie wykonałam próbnie smakołyk, którym częstowała nas szefowa Koła w piątek. Takie kuleczki w typie rafaello, zrobione z gotowanej kaszy jaglanej, mielonych orzechów włoskich i miodu. Obtoczone wiórkami kokosowymi, aromatyzowane lekko olejkiem. W moim przypadku był to aromat rumowy, Iza robiła z migdałowym, za którym nie przepadam.
Schłodziłam w lodówce i dałam do przetestowania Małżowi. - Dobre nawet - stwierdził - ale wolałbym inną konsystencję, bardziej chrupiącą, a nie mazistą.
Skoro tak, to większą część wraziłam do piekarnika na pół godziny. Kuleczki zbrązowiały i zadowoliły wreszcie domowego konsumenta! Ja pozostałam przy wersji miękkiej.
***
Skończyła się niedziela smutną wiadomością o śmierci jednej z moich ulubionych autorek - Moniki Szwai. Czytałam wszystkie Jej książki, takie typowo ,,babskie'', może nie uznawane przez krytyków za te z najwyższej półki, ale jakże krzepiące! I do pośmiania, i pochlipania... Nasączone miłością do ludzi, zwierząt, do Jej ukochanego Szczecina.
Byłam aktywnym uczestnikiem forum Autorki, póki nie zostało przez Nią samą zlikwidowane z powodu, wiadomo... Trolle i hejterzy nie odpuszczą nikomu, kto odniósł sukces.
Jeszcze dziś w południe czytałam ,,Zatokę Trujących Jabłuszek''. Co jakiś czas chwytałam dowolną pozycję i odświeżałam sobie z dużą przyjemnością. Przykro, że już nowych powieści nie będzie...
Też bardzo mnie zmartwiła ta wiadomośc... Przeczytałam wszystkie jej książki, większośc mam w domu. Czekałam na kolejną powieśc... Wielka szkoda.
OdpowiedzUsuńJak małżonek chce chrupać to zrób mu czipsy z jarmużu ;)
OdpowiedzUsuńA co do autorki wyżej wspomnianej to chyba coś kiedyś czytałam. I nawet się zastanawiam czy to nie był debiut, hm. No cóż.
Wiele stałych czytelniczek żałuje wraz z nami...
OdpowiedzUsuńZielonego nie ruszy! Ponoć nie jest królikiem...
OdpowiedzUsuńJa tez nie mogę przestać myśleć o Pani Monice ... smutno bardzo :(
OdpowiedzUsuńKuleczki z kaszy jaglanej brzmią niezwykle ciekawie :)
Podobno zdrowe są...
OdpowiedzUsuńte kuleczki to prawie jak trufle
OdpowiedzUsuńtylko po co ta kasza :D
dawniej gdy piekłam ciasta na większe przyjęcia domowe (większe to znaczy kilkanaście osób przy stole i każdemu do domu paczuszkę z ciastem) zostawało mi dużo "marginesów" czyli brzegów od ciast. Gniotłam to, dodawałam resztkę kremu od tortu, jakieś orzechy, polewę czekoladową, trochę spirytusu i toczyłam kulki. Moja siostra nazywała to coś "kulki mocy". Pyszne było.
extra pomysł, akurat się przyda na okres świąteczny
OdpowiedzUsuńCzyli bajaderki, tylko mniejsze!
OdpowiedzUsuń