poniedziałek, 28 marca 2016

Przemiło, acz z kontuzjami

Tak nam przebiegły Święta.


Towarzysko oba dni wspaniałe! Pierwszy jednakowoż z przygodami. W Lipuszu było słonecznie, ale zimno. Mimo tego przesiedzieliśmy cały dzień na tarasie, okrywając się czym kto mógł. Wewnątrz domku było ze trzydzieści stopni, więc od czasu do czasu krótka rozgrzewka przy piecu i... znów na dwór.


Tradycyjnie odbyliśmy spacer, circa 5,5 km. Tyle dla ,,człowieków'', dla psiaków pewnie z 1,5 więcej, bo to po krzakach trzeba było polatać, to rozczłonkowane towarzystwo do kupy zagonić itp. Nasza starowinka Era, od jakiegoś czasu mało ruchliwa, bardzo dostała w kość. W pewnym momencie po prostu padła! I zaczęła się wręcz przewracać... Żal serce ściskał. Podejrzewałam, że tak może się stać, ale jak tu wytłumaczyć całemu towarzystwu nastawionemu turystycznie, że psina już nie do takich wyczynów stworzona?...


W drodze powrotnej do domu poczułam, że ze mną coś mocno nie halo. Nie przejadłam się, bynajmniej, a jednak? No, cierpiałam srodze przez kilka godzin. Bo jednak na co dzień raczej dietetycznie, a tu i odrobina sałatki, i kiełbaska biała pieczona, i kaczuszki kawałek, o degustowaniu ciast nie wspomniawszy.


Co dziwniejsze, dziś u Pierworodnego Asia i Michał zeznali, że mieli analogiczne sensacje. Małż natomiast nic, rodzina Zięcia też. O co poszło? Pojęcia nie mam, ważne, że odpuściło!


Dziś bardzo, bardzo miłe popołudnie u dziecek starszych. Po wczorajszych atrakcjach jadłam jak wróbelek (co nie znaczy, że tyle, ile sama ważę, wręcz przeciwnie!), więc nie cierpię. Spędziliśmy razem prawie pięć godzin, potem jeszcze zajechaliśmy na cmentarz do Rodziców i w pielesze. Psicę zostawiliśmy w domu, by się zregenerowała. Już wszystko w porządku.


Resztek poświątecznych prawie nie mam, i dobrze! Żurek  tylko został na jutrzejszy obiad, poza tym  nieco sałatki.... Zabierania do domu ciast stanowczo odmówiłam! By nie kusiły...


A ten żurek absolutnie i wyjątkowo rewelacyjny! Sama zakisiłam, pierwszy raz w życiu. I też po raz pierwszy śmietanką zaprawiłam na bogato, 30-procentową... Chrzanu sporo dołożyłam. Jakieś sześć litrów wyszło. Mówię Wam, pychota...

8 komentarzy:

  1. ~Klarka Mrozek29 marca 2016 16:30

    i był mandat? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie idę wykończyć żurek na koniec dnia! ;)
    ps. Bez degustowania ciast na koniec nigdy nie ma sensacji. W przypadku braku silnej woli ostatecznie można testować słodkości przed właściwym posiłkiem (tak jak z owocami). Tyle w kwestii gastroporad ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Antoni Relski30 marca 2016 05:44

    Ja też starałem się jeść z głową.
    I wyszło
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie wiadomo co komu zaszkodzi, nawet gdy wszyscy jedzą to samo.
    Święta przespałam równo, a jak się śpi to się nie je.
    Zasmuciłaś mnie tą wieścią o Erze - piesiunia już leciwa a na dodatek po ciężkiej operacji, więc takie dalekie spacery to już nie są dla niej wskazane.
    Gdyby była małym psiakiem to można by kawałek ponieść. Mój jamnior często "wędrował" na naszych rękach gdy tylko zaczynał nieco wolniej przebierać łapkami. Zrobiłaś 6 litrów zakwasu czy 6 litrów żurku? Tak czy siak, to jakaś ogromna ilość!
    Miłego;)
    P.S.
    Mam podejrzenie, że po prostu na stole była zbytnia różnorodność potraw, a w praktyce każda z potraw inaczej się trawi, stąd dolegliwości.
    Odkryłam,że po operacji pęcherzyka żółciowego im mniej różnorodności w jedzeniu tym lepiej dla mnie. Niedługo zacznę jak pies jeść ciągle to samo, bo wtedy wyrabiają się odpowiednie dla danego pokarmu enzymy trawienne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na co dzień też jem dość monotonnie. A 6 litrów było gotowego żurku, oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo Ty rozsądny człowiek jesteś, ot co!

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak późno radzisz? Ale jeśli zapamiętam (w co wątpię, chyba, że zapiszę), to może uda mi się bez sensacji przetrwać Boże Narodzenie?:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie! Nawet się dziwiliśmy, że ,,miśków'' nigdzie ani śladu...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...