Rzadko, bo rzadko, ale zdarza mi się, że z kieszeni łeb wychyla wąż. Jakoś najczęściej w ,,Biedronce''. Może dlatego, że w głowie tkwi, iż tam powinno być wszystko niemal za darmo?...
W piątek zatrzymaliśmy się w drodze do Makro w takiej ,,Biedronce'', którą sobie w żartach nazywamy (bez żadnych złych intencji) ,,robotniczo-chłopską''. Bo klientela tam dość specyficzna.
Przy samej kasie zauważyłam opakowania z kolorową masą cukrową, świetną do wykonania ozdób na mazurki. Dlaczego nie kupiłam? Bo nigdzie nie była widoczna cena, a ja sobie wyobraziłam, że to pewnie drogie! Znaczy, że np. z dziesięć (o zgrozo!) złotych.
W domu swojego ataku skąpstwa pożałowałam, Wielkanoc w końcu raz w roku. Małż też mnie wyśmiał pod hasłem: - No, i kto tu teraz jest chytrym Kaszubem?
Dziś obleciałam wszystkie ,,Biedronki'' w powiatowym miasteczku. Cztery sztuki. Ani widu, ani słychu! Naiwnie sądziłam, że w tym samym czasie w każdym sklepie jednej sieci jest do nabycia jednakowy asortyment, a tu niespodzianka z gatunku niemiłych.
Nie będę mieć listeczków, kurczaka ani zajączka na mazurkach! I dobrze mi tak!
***
Dlaczego sknerstwo mi się jakoś nie włącza przy suto zastawionym stole? Dlaczego nie mogłam sobie odmówić spróbowania wszystkich (prawie, bo w jednej był śledź) sałatek na imprezie z okazji 50-tki jednej z naszych kochanych Gospodyń? I czy naprawdę nie mogłam podziękować za tort?....
a czemu miałabyś sobie wszystkiego odmawiać? Nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie nam "nie chcę" zastąpić "nie mogę", trzeba teraz korzystać jeśli jeszcze można.
OdpowiedzUsuńCzasem też mam taki atak skąpstwa, ale najczęściej jednak w przypadku ciuchów i potem akurat z tego się cieszę, bo jak coś na mnie czeka, to będzie czekało dłużej, a jeśli nie, to przeważnie stwierdzam, że nie było dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńCo do próbowania wszystkiego - czasem warto jednak sobie odmówić, ale i mnie trudno jeśli smaczne. Na przyjęciach więc jem przynajmniej po troszku, na co mam ochotę, poodmawiam sobie potem najwyżej w domu.
Pozdrowienia
W sumie racja! Przecież ,,nie mogę'' może się pojawić w każdej chwili...
OdpowiedzUsuńW domu zupełnie spokojnie sobie odmawiam wielu rzeczy. Ale w gościach jestem jak ten osiołek, któremu w żłoby dano - ,,i to kusi, i to nęci''...
OdpowiedzUsuńOdkąd jestem na bezglutenie to mam małe szans łasuchowania poza domem. Już prędzej nagrzeszę w domu.Poza tym po moich rozlicznych kłopotach z jelitami nauczyłam się nie jadać poza domem.
OdpowiedzUsuńJuż wiele razy żałowałam, że czegoś nie kupiłam. Trochę się zgapiłaś- przecież we wszystkich marketach są czytniki a poza tym w najgorszym razie można zapytać o cenę danego produktu w kasie, nim zapłacisz i ewentualnie zrezygnować.
Zaopatrzenie w sklepach sieciowych nie jest identyczne- kierownik sklepu wie bowiem jak dane towary schodzą i zamawia pod popyt, więc zaopatrzenie nieco się różni. Jak żyję jeszcze niczego nie kupiłam w Biedronce. To chyba reakcja na ostre akcje reklamowe tej firmy.
Miłego, ;)
Odmawiać ideologicznie należy zasadniczo tylko w okresie postu, ale nigdy wtedy gdy częstują ;)
OdpowiedzUsuńA w tej kolorowej masie cukrowej nie mogło być nic zdrowego, może intuicja glikemiczna cię ochroniła, kto wie...
MOże i tak...
OdpowiedzUsuńBardzo długo omijałam Biedronki szerokim łukiem. Ale od niedawna nieco się przekonałam...
OdpowiedzUsuńMam to samo!!!!!
OdpowiedzUsuńI jak z tym walczyć?...
OdpowiedzUsuńTrzeba bylo kupic w makro heh tez sa , a jesli masz ocho9te moge ci podac przepis na domowa mase cukrowa na takie potrzeby jest w sam raz
OdpowiedzUsuńW Makro były ozdoby na... Boże Narodzenie! Dziś dostałam, co trzeba, w Biedronce w Tczewie.
OdpowiedzUsuń