wtorek, 26 kwietnia 2016

Czy to normalne?

Od paru dni późnym wieczorem namiętnie czytam. Co? Z pewną taką nieśmiałością informuję, że własnego bloga! Na szczęście nie po to, by się sobą zachwycać. Raczej  w celu przewietrzenia szwankującej już nieco pamięci...


W końcu to już dobrze ponad osiem lat, wydarzeń się nazbierało, nie zawsze jestem w stanie przyporządkować choćby roczną datę do jakiegoś wyjazdu, ważnej uroczystości itp. Teraz wszystko mi się układa...


***


Dziś podczas lektury taka mnie naszła refleksja, że jednak w gdyńskim mieszkaniu Rodziców sporo jeszcze zostało rzeczy, które może warto by ocalić od zapomnienia... Nawet w związku z naszym wyjazdem do Ohio.


Dawno temu, gdy Asia i moja Siostrzenica Ola były małymi dziewczynkami, bawiły się często w Gdyni w najmniejszym pokoju. Wisiał tam na ścianie tzw. ryngraf. Pamiątka chrztu mojej Sister. Panienki podobno upychały tam maleńkie liściki o sobie tylko wiadomej treści.


Niedawno Ola wyznała Sister, że jedyna pamiątka, jaką chciałaby mieć z mieszkania Babci i Dziadka, to właśnie ów ryngraf. Ba! ...


Chętnie bym zawiozła dzieciakowi, ale! Przedmiot ów spoczywa najprawdopodobniej w słynnej Tatowej walizie, schowanej na pawlaczu. Tam bowiem upchnęłam wszelkie rodzinne pamiątki. Nie zabrałam do nas, bo miejsca nie mamy  na taki gramozdan. Teoretycznie Asia mogłaby walizę z mieszkania wydobyć... Jednak podejrzewam, że nie bardzo jest kiedy... Czasu już mało!


Co jakiś czas przypominam sobie różne  przedmioty, które powinnam była zdecydowanie z mieszkania Rodziców zabrać, gdy się wyprowadzaliśmy. A to nowiutki, nieużywany, bardzo gustowny minutnik, a to dwie lub trzy blaszki, które od siebie do Gdyni wywiozłam a których mi teraz czasem bardzo brakuje, to znów dwa cieplutkie polarowe koce, prezenty od Hani i Pierworodnego na którąś Gwiazdkę...


Nie wyobrażam sobie teraz, by wtargnąć nagle do młodych osobników, którzy mieszkanie wynajmują, by im tam urządzić ,,kipisz''... Czułabym się niczym jakoweś CBŚ czy inna zaraza!


8 komentarzy:

  1. Nagle wtargniecie to na pewno nie , ale po uprzedzeniu i wytlumaczeniu o co chodzi i w dogodnym dla lokatorow terminie, to dlaczego nie.Na pewno zrozumieja , jesli sa normalnymi ludzmi. Pozdrawiam z dolu globusa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale koniecznie, "wtargnij" po zapowiedzi, na pewno zrozumieją:) Taki ryngraf , pełen wspomnień, to naprawdę może być COŚ .a koce tez by sie przydały, na pewno...

    OdpowiedzUsuń
  3. Odwieczny dylemat , co ocalić od zapomnienia.
    Zauważyłem, że z wiekiem jest tego coraz więcej.
    Taki ryngraf wisi u mnie na ścianie ocalony od zapomnienia
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś przecie każde dziecko dostawało...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie wtargnę osobiście, Asia raczej. W końcu to ona jest właścicielką mieszkania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oby się udało... Buziaki dla Antypodów!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie widzę żadnego problemu z wycofaniem z tamtego mieszkania tego, co Ci potrzebne. Po prostu uprzedzisz, że musisz coś takiego zrobić, dogadasz termin dla nich dogodny a na osłodę możesz im podrzucić pudełko ciastek z dobrej cukierni. I zapewniam Cię, że nie ma w tym nic nagannego, że chcesz coś stamtąd zabrać.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  8. No, fakt. Może zdążę przed wyjazdem...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...