sobota, 16 kwietnia 2016

Gołoledź, ach gołoledź...

Wiedziałam, że się nie zawiodę! I miałam rację...


W niemal ascetycznej scenografii szóstka młodych ludzi. Dwie panie, czterech panów. Kameralnie, ale za to jak!


W teatrze zawsze przez pierwsze minuty muszę się oswoić z ,,teatralnością'' właśnie. Sposobem podawania tekstu, pewnym nadmiarem gestu, mimiki itp. Ale szybko się przestawiam i zostaję ,,pochłonięta''. Szczególnie, gdy w grę wchodzi piękny język Mistrza Przybory...


,,Gołoledzi'' od lat sobie nie przypominałam, bo tomik, w którym tekst jest zamieszczony, wyprowadziła mi Asia. A jednak obszerne fragmenty, zarówno te mówione jak i śpiewane, tkwiły w pamięci. I to było trochę jak rozpakowywanie pudełek z drogimi, a nieco zapomnianymi pamiątkami...


Z obsady sprzed czterdziestu lat, z premiery telewizyjnej,  pamiętałam Igora Śmiałowskiego, Elżbietę Starostecką i... Bohdana Łazukę. Tymczasem w informacjach z sieci w miejscu Łazuki figuruje Krzysztof Kowalewski! Jakoś nie mogę sobie tej postaci skojarzyć. I chyba nigdy nie słyszałam, by ,,pan Sułek'' śpiewał... Więc albo w sieci coś nie halo, albo w mojej starej głowie. Pewnie jednak to drugie?...


Tak czy siak ubawiłam się dziś do łez, i to dosłownie! Na widowni przeważała pamiętająca Kabaret  z autopsji ,,geriatria'', choć i trochę młodych osób też zauważyłam. Cieszę się bardzo, że mamy w Trójmieście młodego wielbiciela tandemu Wasowski-Przybora, który średnio raz w roku szykuje kolejny spektakl. Następny to ,,Ząb-zupa-dąb''. Już przebieram odnóżami z niecierpliwości!


***


Od rana do mniej więcej siedemnastej obdarzeni byliśmy wnusiami. Bardzo, bardzo dziś grzecznymi. Ciut-ciut zakłóciło nam to cosobotnie rytuały, ale czego się nie robi dla potomstwa?


Jutro planujemy wyjazd do naszego ukochanego Sztumu, na pyszną kawę i może coś jeszcze. O ile aura nie przeszkodzi. Dziś do szesnastej było pięknie, prawdziwa wiosna, a potem nagle ulewa i siedem stopni w dół! Do teatru maszerowaliśmy w strugach deszczu...


10 komentarzy:

  1. --aż wstyd się przyznać, kiedy ostatnio byłam w teatrze, no ale niech tam.... chyba tak pod koniec lipca, oczywiście ubiegłego roku... dla mnie to cała wyprawa, bo prawie 50 km do Łodzi.... no a od kiedy wróciłam do pracy, to ciągle jakieś zaległości, jak nie w jednej to w innej dziedzinie... muzyki poważnej też słucham tylko z płyt.. nawet w tej chwili piszę i słuchawki na uszach... ech, gdzie te czasy, gdy na wszystko czasu starczało... ?
    -- :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mamuś, Ząb zupa już swoją premierę miało i o ile pamiętam Ekscelencja też tam jakąś rólkę miał? Poczekamy aż spektakl wznowią i pójdziemy!! Też już przebieram nóżkami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy mi ostatnio zrobili "włam" do mieszkania, ukradli (poza calutką elektroniką i jakimiś drobiazgami) niemal cały zbiór płyt i filmów na kasetach,a wśród nich stare nagrania kabaretu Starszych Panów.
    Brakuje mi Kabaretu Starszych Panów i tej subtelnej krytyki ludzkich słabości i wad panującego wówczas systemu. Do dziś mam w pamięci słodki głos Marty Lipińskiej i "kocham pana, panie Sułku" i odpowiedz właśnie Kowalewskiego: "ciiichoo". I to było w wersji radiowej, nie w TV i dlatego możesz tego nie kojarzyć.
    Miłego, ;)
    .

    OdpowiedzUsuń
  4. Byliśmy w lutym z Mężem w Sopocie. Przeszukałam internet w celu znalezienia dodatkowych atrakcji i trafiłam na zapowiedź spektaklu pt. "Seans spirytystyczny ze Starszymi Panami". Poszliśmy, obejrzeliśmy, wyszliśmy zachwyceni :-)))

    http://www.teatrnaplazy.pl/wydarzenie/seans-spirytystyczny-ze-starszymi-panami/

    OdpowiedzUsuń
  5. A to swołocz... Elektronikę - rozumiem ale takie kolekcje wymuskane, eh, tak się nie robi, nawet w tym fachu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdraszczam, ale wymieniać Łazukę na Kowalewskiego? Eeee.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy? Na emeryturze!:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że Ty rękę na pulsie trzymasz. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ ja doskonale kojarzę Panią Elizę i jej ,,uroczego'' ukochanego. Radia się wtedy słuchało obowiązkowo na Trójce...

    OdpowiedzUsuń
  10. To na pewno ta sama ekipa. Cudni są!

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...