Takie zdanie dziś wyczytałam w aktualnie czytanej książce. I zgadzam się w stu procentach...
Pomijając dzieciństwo, nigdy nie snułam marzeń z gatunku tych wielkich, największych. O bogactwie, sławie itp. . Czyli praktycznie nie do spełnienia. Może dlatego generalnie jestem szczęśliwa?
Ot, choćby dziś. Trzy takie drobiazgi, które wprawiły mnie w znakomity nastrój. Najpierw znienacka wpadła Beatka na kawę. Godzinka sympatyczna na pogaduszkach... Potem wyszły mi świetne mielone - niby nic takiego, a radość. I dla mnie, i dla konsumenta głównego, czyli Małża. I wreszcie spacerek z kijkami, na który P. mnie namówił, choć pogoda szczególnie nie sprzyjała. Mieliśmy zobaczyć bobra, to był zasadniczy pretekst do spacerku. . Nie zobaczyliśmy, ale nic to. Było super!
Powie ktoś - toż to pierdółki, wzmianki niewarte. Może i tak... A mnie cieszą, nienormalne?
I jeszcze w ogródku barw coraz więcej. Z każdym dniem coś nowego. I dżungla naprzeciw tarasu co dzień coraz bujniejsza... Pachną dzikie śliwki, kwitną jabłonki (renety szare i złote), ptaszki o zmierzchu się drą wniebogłosy. Czego chcieć więcej?...
To jest wlasnie to--szczescie ! Ale nie wszyscy potrafia cieszyc sie drobiazgami ,chociaz z nich wlasnie sklada sie zycie.Tak trzymaj! Ciesz sie swiatem i zyciem, sprawiaj sobie male radosci .Badz szczesliwa!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie popieram Twoje nastawienie do życia! Trzeba się cieszyć drobiazgami!
OdpowiedzUsuńMnie od kilku dni towarzyszy przepięknie śpiewająca za oknem kapturka. Jaka to radość jej słuchać. I lawenda się zieleni w ogrodzie :-)
Witaj-dziękuję, że swoim wpisem wprawiłaś mnie w dobry nastrój. Na Twojego bloga trafiłam przez listę innego blogowicza. Od dziś będę zaglądać tu od czasu do czasu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŻycie składa się z drobiazgów i to one głównie mają wpływ na jego jakość.
OdpowiedzUsuńA na bobry to się podobno chodzi o 4 rano (ciekawe za jakie grzechy?), więc nigdy bobra w naturze nie widziałam;)
Miłego;)
Carpe diem, koleżanko i sursum corda! I... no nie wiem co by tu jeszcze :-) , ale nie o to chodzi. Niech nas cieszą nasze małe radości, bo dzięki temu nie zgorzkniejemy oraz długo będziemy piękne - z czasem może i tylko duchem, ale jednak piękne. No!
OdpowiedzUsuńJak najbardziej!
OdpowiedzUsuńCzwarta rano to dobra pora. Latem mniej więcej wtedy chodzę spać, więc spacerek przed udaniem się na spoczynek w sam raz!:)))
OdpowiedzUsuńI ja witam i zapraszam!
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, żę kapturka śpiewa i to ładnie. Kojarzę ją głównie z żarłocznością...
OdpowiedzUsuńStaram się i życzę tego wszystkim tu zaglądającym!
OdpowiedzUsuńkapturka? z żarłocznością? ;-)
OdpowiedzUsuńPrzez całą zimą jak wpadała do karmnika, to przeganiała sikorki i pasła się do oporu!
OdpowiedzUsuńKapturki raczej odlatują na zimę. To mogła być sikora uboga, bardzo podobna, też z ciemną czapeczką :-)
OdpowiedzUsuń