czwartek, 5 maja 2016

Na dobre zaczyna do mnie docierać...

Tak naprawdę to dziś dotarło, gdy walizeczkę na bagaż podręczny nabyliśmy.


W kółko czytam, co wolno do której walizy, czego do żadnej itp. I mierzę centymetrem, a przecież potem jeszcze ważenie. Dwie bardzo ciężkie książki dla Szwagra dziś przybyły! Nigdy nie lubiłam sztywnych okładek, ale dopiero teraz dokładnie wiem, dlaczego...


I te odwieczne babskie dylematy - jakie przyodziewki zabrać, ile sukienek, bluzek, spodni, a jeszcze buty przecież, matko jedyna! Na szczęście o tej porze roku podobno, jak zapewnia Sister, aura już ustabilizowana na lato. Obyśmy się nie okazali pogodowymi Jonaszami...


Przed zaśnięciem w myślach powtarzam sobie w języku bardzo obcym formułki, które w mojej ocenie mogą być  ewentualnymi odpowiedziami na pytania funkcjonariusza immigration. Problem tylko w tym, by najpierw zrozumieć owe pytania! Bo zaraz widmo bełkocącego po swojemu Afroamerykanina się pojawia i straszy... W dzień i w nocy!


Na kartce spisuję też sobie pytania, jakie w sobotę zadam dzieckom mniejszym, które już dwa razy podróż nas czekającą odbyły. Takie samolotowo-lotniskowe ABC. Młodzież już nieźle oblatana, dosłownie i w przenośni.


W sytuacji, która nas czeka, wolę zdecydowanie być poinformowana jak najszerzej. Choć poza tym nawet lubię niespodzianki...


Czynnikiem zdecydowanie antystresowym jest dla mnie teraz częsty kontakt z Beatką. Dziś wybrałyśmy się na przykład na wiosenny spacerek do sąsiedniej wsi, by i ruchu zażyć odrobinę, i jajeczka prosto od szczęśliwych kurek nabyć. Potem mała kawka jeszcze i czarne myśli poszły  precz! Terapeutycznie ponownie  na poniedziałek się umówiłam... A potem to już tylko wola boża i skrzypce!


Tymczasem Sister donosi, że gromadzi zapasy ,,wody rozmownej'' w różnej postaci na naszą wizytę. Oj, będzie się działo... Po powrocie chyba prosto na odwyk? Żartuję, bo w naszym wieku to raczej będzie dość  niewinna degustacja. Jak to mówiła moja przyjaciółka ,,dla ogólnego wykształcenia''...




10 komentarzy:

  1. ~Klarka Mrozek6 maja 2016 00:32

    przecież nie przemycasz kilograma heroiny, dwóch bomb i dziecka półrocznego, będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  2. Miej litość nad sobą, nie panikuj. Jeżeli masz leki, które bierzesz stale lub stosunkowo często to nie zapomnij ich wziąć ze sobą. A reszta jakoś się sama ułoży. Z tym rozumieniem wszystkich "tuziemców" zawsze są problemy, niezależnie od kraju, do którego się jedzie. Bo oni nie mówią językiem literackim. Zresztą tak samo jak my na co dzień.
    Trzymaj się dzielnie;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Leki na wszelki wypadek radze miec w bagazu podrecznym. Z tym, ze odnosnie lekow jest specjalny przepis, maja byc w oryginalnym opakowaniu z naklejka apteki, ktora pokazuje nazwisko pacjenta. Oprocz tego, wszystkie leki dla konkretnej osoby musza byc w przezroczystej plastikowej torbie (ziplock). Tak podrozowalam w styczniu na Wyspy Dziewicze.
    Owszem, mozna miec leki w bagazu, ktory nadajemy ale jesli ktos bierze jakies bardzo wazne leki to radze miec w bagazu podrecznym na wypadek gdyby linie lotnicze zgubily bagaz i odzyskanie go moze trwac do 3 dni, a pacjent potrzebuje lek codziennie.

    OdpowiedzUsuń
  4. To mnie wystraszyłaś! Zawsze, gdy nabywam partię leków na 3 miesiące, od razu pozbywam się opakowań. A już jakieś naklejki z apteki z nazwiskiem to totalna abstrakcja! Najwyżej się obędę, jeśli mi zabiorą, tak zaraz nie umrę... Chyba?

    OdpowiedzUsuń
  5. Przy sobie w torebce zawsze mam pół apteki... W razie czego Sister poratuje, mam nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgago, nie panikuj :) chodzi o leki niezbedne do zycia, czyli konktetnie takie na recepte a nie witaminki. Jesli nie bierzecie takich lekow to nie ma problemu. Ja mam jeden taki lek wiec pisze z mojego doswiadczenia. Wiem, ze zadne z Was nie chorowalo na nic groznego, ale np. lek na obnizenie cisnienia juz jest lekiem na recepte a wiec powinien byc tak wlasnie potraktowany.
    Jesli nie bierzecie takich lekow a tylko wspomagajace witaminki to mozesz ich w ogole nie brac :) tu tez sa witaminki :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczęśliwego lotu-;) Ja lecę dziś. Wylot z Katowic o godz.20.55.Buziaki-;)0

    OdpowiedzUsuń
  8. Z moich sześciu piguł branych codziennie, cztery to leki na receptę. Ale w razie czego przeżyję i bez nich 12 dni...

    OdpowiedzUsuń
  9. Powodzenia, Uleczko! I wspaniałych wrażeń...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...