niedziela, 5 czerwca 2016

Dzień siódmy - lazy day

Po dwóch dniach w podróży zrobiliśmy sobie mały dzień dziecka. Jakieś niewielkie zakupy tylko, poza tym wygrzewanie się na tarasie itp. Późnym popołudniem Michał zaproponował grę w kule. O dziwo, okazałam się całkiem niezła! Jednak mistrzem został mój siostrzeniec Jędrek.


W porze obiadowej, czyli około osiemnastej, zostaliśmy zaproszeni do knajpy meksykańskiej. Znów debiut! Jedzenie nawet niezłe, tylko te ilości... Jak dla chłopa od kosy! Spróbowałam łyk meksykańskiego piwa, obrzydlistwo, zupełnie bez smaku. Za to margerita całkiem, całkiem. Małż się chyba przejadł, bo następnego dnia był zdecydowanie niedysponowany żołądkowo. A cała rzecz przez to, że mama zawsze mu kazała zjadać wszystko z talerzyka, tak przynajmniej się usprawiedliwiał...


A propos zakupów. Bardzo mi się spodobało, że w każdym ze sklepów, które odwiedzałyśmy z Sister, było sporo półek z przecenami. Na ,,normalne'' ceny nawet nie patrzyłyśmy, za to na tych ,,extraprajsach'' były całkiem fajne produkty.


Systematycznie gromadziłam podarki dla rodziny, głównie garderobiane, bo lekkie. Nęciła też biżuteria. Porażką totalną okazała się natomiast próba nabycia butów. Letnie obuwie w stu procentach niemal to japonki. A ja akurat nie mogę... Odwiedziłam w sumie przez te 11 dni kilkanaście stoisk i wszędzie to samo. Klapki japonki, sandałki japonki, japonki wzdłuż i wszerz!


***


cdn...

8 komentarzy:

  1. japonki- oni tak mają, a najlepiej japonki w złotym kolorku.Japonki to ja noszę na basen. Już dawno zauważyłam, że przeceny za granicą są w 95%super, czego nie można powiedzieć o naszych towarach, które trafiają na przecenę.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie wiem co z tymi japonkami, bo ja jakos w obuwniczych nie widze japonek, owszem cala masa sandalkow ale nie japonki, Moga byc sandalki z paskiem miedzy palcami ale zwykle nic poza tym japonkowego nie maja. Japonki owszem w najtanszych sklepach typu "mydlo i powidlo" tak, tu sie zgodze, ale w typowo obuwniczych to japonek nie widzialam.
    Porcje jedzenia sa przeogromne, my zwykle dzielimy obiad na nas dwoje, kazda restauracja to zrobi na zapleczu i poda polowki dan na dwoch osobnych talerzach, a i tak zostaje dla trzeciej osoby :)
    Za to w tych drozszych restauracjach gdzie jedzenie jest naprawde super (adekwatnie do super ceny niestety) porcje sa male, czyli takie w sam raz na osobe.

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie, nasze przeceny są raczej symboliczne...

    OdpowiedzUsuń
  4. Następnym razem odwiedzę jakieś sklepy i lokale z wyższej półki. O ile dojrzeję do ponownej wyprawy...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dużo; i pewnie na ostro? Tak mi się kojarzy kuchnia meksykańska, chociaż może się mylę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, dużo, a czy bardzo ostro? Umiarkowanie raczej...

    OdpowiedzUsuń
  7. Clarks i Born maja bardzo fajne buty, a przede wszystkim wygodne, japonek tez nie moge nosic
    Czesto Born mozna kupic w TJMaxx albo Marshalls.

    OdpowiedzUsuń
  8. W TJMax byłyśmy, ale o ile były fajne buty, to nie na moją stopę...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...