niedziela, 17 lipca 2016

Przetoczył się kolejny letni weekend...

Nieupalny nadmiernie, niemokry zbytnio. W sam raz dla babci-emerytki!


Sobotę mieliśmy bardzo pracowitą oboje. Małż skonstruował wreszcie moją wymarzoną drabinę na kwiaty. Trochę szkoda, że tak późno, bo już wybór roślin ubogi, ale nie będę darowanemu ,,koniu'' itd... Ustawiliśmy aksamitki i petunie i też ładnie! Może się uda zdjęcie zamieścić.


Gdy kolega Małż szalał w wirze twórczości stolarskiej, ja uwijałam się przy kolejnych zaprawach. Jeszcze jedna porcja konfitur z wiśni i mus brzoskwiniowy. Już powoli mi się słoiki w komórce nie mieszczą. Rekord własny z pewnością  w tym roku pobiłam, a przecież jeszcze maliny, czarny bez, renety. I ze dwie nalewki... Mało robię w tym roku, bo wyschło źródełko niedrogiego spirytusu. Ale malinówka i pigwówka obowiązkowo!


Dziś już dzień leniwy raczej... Choć nie do końca. Zrobiłam na próbę troszkę modnej obecnie konfitury z czerwonej cebuli. Czy to taka znów delicja? Okaże się, gdy większe towarzystwo popróbuje.


Po południu wybraliśmy się z ,,patykami'' na ośmiokilometrowy spacerek do sąsiedniej wsi. Dobrze się maszerowało, bo aura w sam raz na podobne wyczyny. Po drodze jeszcze tu i tam widoczne skutki czwartkowej ulewy. Zresztą i pod nosem mamy jeden skutek - w naszym wyschniętym od dwóch lat kanale jest woda! Zaraz się znów żaby sprowadziły... Niestety, ślimaków też przybyło.


W nadchodzącym tygodniu wreszcie po długim czasie zlecą się moje wiedźmy. Jeszcze nie wiemy u kogo tym razem, ale ważne, że w ogóle. Bo zdecydowanie za  długa przerwa w sabatach była...


6 komentarzy:

  1. Jak dla mnie to calutkie lato mogłoby być z temperatura maksymalną rzędu +20 w cieniu. Jest wtedy czym oddychać a i nie marznie człowiek.I tak właśnie jest u mnie dzisiaj.Po tych wszystkim ulewach zieleń powróciła do swej naturalnej barwy.Niczego na zimę nie robię, może co najwyżej zrobię jakieś kiszonki, ale te ostatnie to i tak robiłam regularnie przez całą zimę, bo kisić można wszystko. Może tylko zrobię czatnej wieloowocowy.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Antoni Relski19 lipca 2016 03:35

    Konfitura z cebuli, dla mnie brzmi niepokojąco
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kilkanaście lat nie robiłam najmniejszego słoiczka, ale od jakiegoś czasu sprawia mi to po prostu frajdę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie też, dlatego będę testować na innych!:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Iwona Zmyślona23 lipca 2016 03:07

    Ja od jakiegoś czasu jestem amatorka czerwonej cebuli, ale nie wiedziałam, że można z niej robić przetwory. Kiedy już będziesz znała efekt eksperymentów na innych, to może zamieścisz przepis jak to zrobić. Ja co prawda ani nie robię przetworów, ani nie piekę ciast , rzadko gotuję, bo trudno mi w kuchni wystać dłużej niż zrobienie kanapki czy kawy, ale może namówię sąsiadkę, która takie rzeczy lubi, by taką cebulkę zrobiła.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ok, jak zyskam akceptację, podam recepturę.

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...