środa, 27 lipca 2016

Zostaliśmy we dwoje...

Już nie mamy psa... Smutne miał Małż urodziny.


Od niedzieli lawinowo ruszyło pogorszenie. Nie napiszę, co się działo, bo nie było to przyjemne. Raczej upiorne. A dziś już Era praktycznie nie była w stanie się ruszać. Jeszcze tylko łeb czasem podniosła... I przyszło podjąć bolesną decyzję.


Dziwnie w domu...

18 komentarzy:

  1. ~Klarka Mrozek28 lipca 2016 00:07

    Bardzo mi przykro, współczuję.
    Era była pełnoprawnym członkiem Waszej rodziny, miała bardzo dobre życie w Waszym domu, zrobiliście więcej niż przeciętni posiadacze psa. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej! Serdecznie współczuję. Przecież bardzo kochaliście to zwierzę. Przytulam serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykre i bolesne...
    Pamiętam, jak brat pojechał z psem swojej dziewczyny do weterynarza, żeby ulżyć w cierpieniu. Płakaliśmy wszyscy, a on - dorosły mężczyzna - najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo Wam współczuję...

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak bardzo współczuję, tym bardziej, że wiem jak to bardzo boli, gdy traci się takiego członka rodziny, przyjaciela...taka pustka...i cały czas się człowiek łapie na tym, że wyczekuje znanych odgłosów, obecności...chce wołać, głaskać, obserwować jak śpi, jak biega, jakie robi miny, dawać jeść, rozmawiać i patrzeć w te brązowe, mądre, rozkochane oczy...i obiecuje sobie, że już nigdy nie pokocha, że nie chce cierpieć i patrzeć na cierpienie....a potem okazuje się, że serce to taki pojemny i zapominalski organ, bo akurat znalazła się kolejna psia bieda potrzebująca tej miłości, której nigdy już mieliśmy nie mieć.

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Antoni Relski28 lipca 2016 05:14

    Współczuję

    OdpowiedzUsuń
  7. Ogromnie Wam współczuję, wiem jak to boli.Mój odszedł 6 lat temu a do dziś go opłakujemy.
    Przytulam;)

    OdpowiedzUsuń
  8. oj, bardzo to przykre... współczuję... nie chciałbym czegoś podobnego przeżywać...

    OdpowiedzUsuń
  9. Trudne są te decyzje, o których wiemy ,że nieuniknione i że przyniosą smutek. A jednak je podejmujemy, bo często nie ma innego wyboru.. Era już pewnie szczeka wesoło i merda ogonem w swoim psim raju. Może niech ta myśl będzie jakąś pociechą.. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo z Wami współczuję i przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  11. bardzo współczuję... Przytulam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. ~Leslie Warszawski29 lipca 2016 05:32

    Cóż. Mnie coś takiego spotkało czterokrotnie. Dwa razy pies i dwa razy domowy gryzoń. Naturalnych zejść nie liczę (tu gryzonie w czołówce).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzięki wszystkim za słowa otuchy! Już powoli dochodzę do siebie, choć jeszcze wciąż ,,widzę i słyszę'' psicę gdzieś obok...

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo Wam współczuję.
    Uściski
    iw-nowa

    OdpowiedzUsuń
  15. Dopiero dzis sie zebralam zeby nadrobic zaleglosci blogowe,
    Bardzo, ale to bardzo Ci wspolczuje, i wiem jak serce boli.

    OdpowiedzUsuń
  16. A ERA teraz stoi koło św. Piotra i pomaga zdecydować kto zostanie wpuszczony do nieba ( w nawiązaniu do cytatu "I pamiętajmy, że u boku Św. Piotra przywitają nas kiedyś wszystkie zwierzęta, które w życiu spotkaliśmy. I to one zdecydują, czy należy nas wpuścić do środka")

    OdpowiedzUsuń
  17. Erka każdego wpuści, kochała ludzi, szczególnie panów. Nawet największy grzesznik szanse ma...

    OdpowiedzUsuń

Żyję,żyję

 Ale co to za życie... Moje trzydniowe chemie szpitalne, zakończone w kwietniu, nic nie dały. TK wykazało, że to co miało się zmniejszyć, ur...